Rozdział 1

23 1 0
                                    

Pewnego wieczoru po zjedzeniu kolacji którą naszykowała mi mama zanim poszła do pracy na nocną zmianę, poszłam wziąć zimny prysznic który dobrze rozluźniał moje obolałe mięśnie po całym dniu ciężkiego trenowania nowego układu na mecze koszykówki które miały odbyć się za niespełna 5 dni. Było to dla mnie szczególnie stresujące dlatego że to właśnie ja byłam kapitanką szkolnej drużyny cheerleaderek. Więcej nie zaprzątając sobie tym niepotrzebnie głowy położyłam się spać. Wyjątkowo przespałam dziś całą noc byłam z tego powody naprawdę zadowolona ponieważ ostatnie noce zarywałam na nauce oraz rozmyślaniu o całym układzie. Byłam już prawie spóźniona na lekcje dlatego aby się nie śpieszyć i dobrze wyglądać w szkole poszłam dopiero na drugą lekcje. Do szkoły miałam około 500 metrów dlatego bez problemu chodziłam do niej pieszo. Będąc już na przeciwko swojej szkoły dostrzegłam swojego przyjaciela Petera, szybko do niego podbiegłam i wspólnie wykonaliśmy nasze wspaniałe przywitanie które trwało około 2 minuty. Nagle zadzwonił dzwonek na lekcje. Gdy siedziałam już w ławce i rozpoczęła się jakże nieinteresująca lekcja matematyki którą szczerze nienawidziłam usłyszałam swoje imię.

-Panno Evans, widzę że jesteś zagrożona z mojego przedmiotu-powiedział oschłym tonem Pan Peter.

-Niestety wiem, ale naprawdę postaram się to wszystko poprawić-powiedziałam przekonywającym głosem

-W takim razie przygotuj prezentacje na wybrany temat-

Kiwnęłam głową, tak naprawdę miałam gdzieś matme i tak wiedziałam że przejdę dalej do następnej klasy, Luke i Matt czyli dwóch największych przystojniaków szkoły którzy chyba mnie tylko nie interesowali lecz nawet podnosili mi ciśnienie za każdym razem gdy ich widziałam, nawijali przez całą lekcje co raczej nie spodobało się profesorkowi.

-Przegieliście-Krzyknął Pan Peter

-Matt ty jutro po szkole sprzątasz całą klasę, za to ty Luke robisz projekt z Sophią

-Nie no przepraszamy-błagał Matt

Ale to nic nie dało, za to Luke po prostu siedział, patrząc na niego, można było stwierdzić że jest zadowolony ze swojej kary co mnie trochę zdziwiło. Wybił dzwonek wychodząc z klasy usłyszałam swoje imię.

-Sophia, czekaj przecież robimy razem prezentacje zapomniałaś?- wołał Luke sarkastycznie

-Czego chcesz, nie mam zamiaru robić tej prezentacji ani z tobą ani sama okej?-powiedziałam wściekłym głosem

-Czy masz na to ochotę czy nie i tak będziesz musiała ją ze mną zrobić Księżniczko-odpowiedział tak słodko jak tylko potrafił, a mnie w środku mdliło.

To wszystko robił po to żeby jak najbardziej mnie zirytować i to mu się udało za co szczerze go nienawidziłam. Minęły już wszystkie lekcje więc wróciłam do domu położyłam się by obejrzeć swój ulubiony serial ale jak zwykle musiał ktoś mi w tym przeszkodzić. Do pokoju wszedł Luke Smith którego zupełnie się tu nie spodziewałam chciałam odpocząć a los musiał akurat wysłać go tutaj wszedł i bez żadnego kolwiek zapukania czy powiedzenia ,,Nie przeszkadzam''. Nic po prostu wszedł jak do siebie.

-No witaj Sophio-przywitał się swoim podłym uśmiechem

-CO TU ROBISZ?-powiedziałam stanowczo aby wiedział że nie darze go uwielbieniem

-Jak widać stoję, ale naprawdę jak chcesz mogę usiąść tuż koło ciebie nie mam z tym żadnego problemu-pokazał palcem na moje łóżko

-Ważne że ja mam, a więc idź-powiedziałam zdenerwowana. Marzyłam żeby poprostu dał mi spokój.

-Okej, w takim razie możemy umówić się że ja dam ci spokój, ale w zamian pojedziesz ze mną dziś w jedno ciekawe miejsce, z szybkimi autkami co ty na to, Evans?

-Dobrze wiem o jakie miejsce ci chodzi, i z chęcią tam bym pojechała ale na pewno nie z tobą-wytłumaczyłam

-W takim razie, odwiedzę cię też jutro do zobaczenia-powiedział zamykając powoli drzwi

-Czekaj-krzyknęłam

-A jednak-szepnął

-Ale pojadę tam tylko na godzinę, rozumiesz

- Jak najbardziej księżniczko-uśmiechnął się po czym pokierował się w stronę drzwi

-Będę o 19-dodał

W końcu poszedł, nie wytrzymała bym ani chwili dłużej, jest dopiero 16 a więc mam dużo czasu do tego jakże cudownego spotkania, a wiec poszłam spać mimo tego że było to dla mnie naprawdę trudne. Przebudzając się po drzemce, sprawdziłam która godzina.

-OSIEMNASTA-TRZYDZIEŚCI-krzyknęłam z wielkim zdziwieniem na twarzy

Wstałam tak szybko jak nigdy, ubrałam biały top, czarne szerokie jeansy oraz skurzaną kurtkę która była ostatnio na czasie. Usiadłam pospiesznie na małym krzesełku koło toaletki i zaczęłam się malować, i nagle zadzwonił telefon nie miałam tego numeru w kontaktach ale odebrałam wtedy usłyszałam głos nikogo innego jak Luka.

-Gotowa-zapytał

-Nie, nie gotowa jak chcesz to wejdź-odpowiedziałam po czym się rozłączyłam nie marnując już więcej czasu.

Dosłownie po minucie był już u mnie w pokoju.

-Pięknie wyglądasz, pewnie dla mnie się tak szykujesz co?-zapytał patrząc na mnie

-Dla siebie, a z resztą możemy już jechać-powiedziałam szorstkim głosem

Luke był ubrany w czarną koszulkę oraz baggy jeansy, miał delikatnie rozczochrane włosy będąc szczera wyglądał na dosyć przystojnego chłopaka, co ciężko jest mi o nim mówić ale taka była prawda. Wychodząc zostawiłam mały liścik dla mojej mamy że wrócę o 20:00 max 22:00. Aby się nie martwiła ponieważ zapomniałam naładować telefon a nie chciałam niepotrzebnie marnować procentów. Przed domem stał już jego czarny Bugatti Chiron. Z przyspieszeniem do 100 km/h: 2.5 s. Znałam się trochę na samochodach i sama za niespełna pół roku planowałam taki kupić. Wtedy otworzył mi drzwi do swojego cudownego auta i powiedział:

-Zapraszam do środka księżniczko-powiedział po czym puścił do mnie oczko 

Nie przepadałam jak tak do mnie mówił mimo że zdarzało się to naprawdę często, przez całą drogę siedziałam cicho aż do momentu kiedy.

Na zawsze będę o tobie pamiętaćWhere stories live. Discover now