Powiedz mi teraz co mam zrobić
z tęsknotą za siódmą stroną.
Na ósmej ludzie mieli się spotkać,
ostatnia była wyśnioną.
Pamiętasz, jak kiedyś byliśmy pewni,
że zawsze będziemy istnieli?
Myslovitz - Książka z droga w tytule
– KRUCZEK ZNIKNĄŁ!
...
...
...
Co.
Wmurowało mnie. Totalnie. Jak stałam, tak wcementowało mi nogi w podłogę, chociaż mam panele, więc trzeba było się przebić do betonu pod nimi. Może oni, wbrew wszelkim zaprzeczeniom, jednak brali jakieś LSD? Tylko zamiast smoków w kuchni widzieli brak Kruczka w domku, hotelu, busie, samolocie i w ogóle w życiu. Może mieli ubytki w mózgu? W części potylicznej?
Co by tam oni se nie mieli – ja doznałam paraliżu.
– Halo, Antek, żyjesz tam?
Wzruszająca była ta troska Titusa.
Kruczek... zniknął? NIE! Ja protestuję! Liberum, kurwa, veto! Nie na mojej warcie!
Bo w sumie nie. Ja w tym czasie się urlopowałam. Czy ktoś może mnie zabić, zanim będzie za późno? Gdybym tam była, może złapałabym porywacza za nogi i powyrywałabym mu je z dupy. Bo to na pewno musiał być jakiś skurczybyk! Na pewno porwał go dla okupu! Zaraz zadzwoni do nas i zażąda...
...starych nart Miszcza?
...kombinezonu Sierściucha?
...tego srajfona trenera, co ma rozbitą szybkę i prawie nie działa?
...A MOŻE GŁOWY BOSKIEGO APOLLO? W ogóle bym się nie zawahała, żeby dokonać wymiany. Jakże by wszystkim w Polsce, kuźwa, ulżyło. No błagam Was, podniesie rękę, kto się nie zgadza... Albo lepiej niech nie podnosi, bo reszta pewnie go prędko uciszy.
– Socha, ty dziś coś powiesz czy trzeba ci jakiegoś kopa na zachętę zasadzić?
Zmroziłam Szaflarską Mendę spojrzeniem Białej Czarownicy.
– Podnieś na mnie ten swój wychudzony przeszczep, a złamię ci go w locie.
Kubacki uniósł ręce w jakimś triumfalnym geście. Oni naprawdę byli na mocnych pigułach i trzepnęło ich ostro.
– Alleluja, przemówiła ludzkim głosem! Czy to znów Wigilia, że świnie zaczynają gadać?
Kontrola gniewu, pamiętaj, Socha, KONTROLA GNIEWU...
SRAŁ PIES NA KONTROLĘ, ZABIJĘ GNOJA!
Zerwałam się z miejsca, gotowa urwać łeb u samej dupy tej kudłatej, blondyńskiej mendzie z zadupia pod Zakopanem, ale Zniszczoł i Titus nagle adrenaliny dostali i zareagowali szybciej niż zwykle na progu, więc mnie powstrzymali, zanim zdążyłam gada unicestwić. A ten bęcwał śmiał się w najlepsze. Nie omieszkałam go jednak obrzucić paroma niewybrednymi inwektywami.
Pokręcił głową.
– W ogóle nic ci nie pomogła ta terapia kontroli gniewu. Dalej jesteś walniętą dzikuską.
CZYTASZ
Bez-senni
FanfictionW czasie niespodziewanego (i przymusowego) urlopu do drzwi Tośki dobija się cała ekipa nielotów, przynosząc informację, która wywraca życie kadry do góry nogami. | sezon 2016/2017 | bez-senni.blogspot.com