Avery
Obudziłam się, a przed moimi oczami był już nasz nowy dom. Miał czarną dachówkę, był biały, miał sporo sporych okien, garaż był wielki, był zajebisty basen i zajebista trampolina, i mega duże podwórko.
Kurwa, willa jak szefa mafii.
-No, - Zaczął tata. - jesteśmy na miejscu, oto nasz nowy dom!
-Dom?! - krzyknął Liam.
-To nie jest dom tylko willa! - odkrzyknęłam za niego, bo wiedziałam że coś takiego, właśnie chciał powiedzieć.
Szczurek tez zaczął odwalać. Gdy tata otwierał bramę, kręcił się w kółko, aż spadł z fotela, a gdy wyszliśmy, to już w ogóle strzeliła mu szajba. Ten mały debil, ganiał swój ogon
-Mamo? Tato? -powiedziałam zerkając na nich zza ramienia. - Pies nam się popsuł.
Gdy Liam to zobaczył wybuchł śmiechem, aż ja się zaczęłam trochę chichrać. W końcu ten demon się wywalił, i wszyscy parsknęliśmy śmiechem. Gdy Maks poleciał biegać po podwórku tata powiedział:
-No, wydaje mi się że czas zobaczyć nasz nowy dom. - powiedział, klaskają w ręce.
-Ja będę pierwszy! - krzyknął do mnie Liam, wystawił język, po czym biegł do drzwi.
-Nie, bo ja! - parsknęłam, i pobiegłam za nim, oczywiście prześcigając go. - I co? - powiedziałam wystawiając ku niemu język. - Łyso - zrobiłam małą przerwę, po czym dodałam - jak na twojej dupie.
Tata parsknął śmiechem, ale za to mama nie. Spojrzała się na tatę, a on spoważniał po czym powiedziała:
-Avery, masz coś do powiedzenia? - zapytała poważnie mama.
-Hmm... - udałam że się zastanawiam. - A tak, - spojrzałam się z uśmiechem na mamę. - Poproszę kluczyki do domu. - powiedziałam a ta pokręciła głową, ale rzuciła mi je i się lekko uśmiechnęła, a ja podziękowałam jej wielkim, szerokim uśmiechem.
Wsunęłam kluczyk do zamka, przekręciłam nim, i otworzyłam drzwi. Pierwsze co się ukazało, to piękny przedpokój. Była tam czarna, puchata czteroosobowa pufa, a po prawej stronie, biała komoda, złoty wieszak obrośnięty w bluszczu, i biała szafa.
Nie chciałam teraz delektować się tym domem, bo będę w nim już zawsze mieszkać, więc zamiast podziwiać teraz cały dom przeszłam odrazu do rzeczy.
-Gdzie jest mój pokój? - spytałam.
-Na górze, lewa strona, drugie drzwi są twoje. - odpowiedział tata.
Poleciałam w wskazane mi miejsce, po czarno-białych, płytkowych schodach trzymając się zwykłej, brązowej barierki, która pasowała tu bardziej, niż bym sobie kiedykolwiek wyobrażała.
Gdy zobaczyłam te drzwi, serce zabiło mi mocniejszą dawką adrenaliny. Otworzyłam drzwi, i pierwsze co ujrzałam i mogłam się tego spodziewać, to ogromny, biały pokój.
Po lewej stronie, znajdowało się wielkie, puchate szare łóżko, a przed nim wielkie białe biurko, a wsunięty był tam biało-czarny, fotel gamingowy Diablo. Na biurku znajdował się świecący na kolorowo, czarny zestaw do grania. Omal się nie roztopiłam gdy doszło do mnie że będę na nim nawalać, jak jeszcze nigdy, nie to co na starym kurduplu, który nie umiał Fortnita odpalić. Następne co przykuło moją uwagę, to wielka szafa po prawo kawałek od moich drzwi, a tuż obok szafy, biała komoda o którą prosiłam rodziców, jeszcze w starym domu. Obok komody kończył się wielki pokój, i była ściana. Niska ściana, bo nad nią się zaczynał ukośny kawałek sufitu. To o niej tata mi mówił, że będę mogła powiesić zdjęcia. Gdy skończyła się ta niska ścina, obok, była piękna biała toaletka, z lampkami. Miała trzy szuflady po prawej stronie, a pod blatem znajdował się, mały taboret. Obok toaletki, znajdowało się trochę mniejsze biurko niż od tego gamingowego, i to zapewne po wakacjach, miało mi służyć do nauki.
-I jak? - powiedział Liam, wchodząc do pokoju. - Nieźle tu, co?
-No. - odpowiedziałam podziwiając pokój - Patrz - wskazałam krzywą ścianę. - Tu powieszę zdjęcia, - Przekierowałam palec na ścianę obok. - tu będzie plakat Eminema, - teraz wskazałam na mój zestaw do grania. - tu będę grać, jak jeszcze nigdy, - teraz mój palec szybko przeleciał na toaletkę - tu mimo że się nie szpachluję, jak będzie mnie odklejać, będę robić z siebie bogatą ciocię, - palec był już na biurku do nauki. - tutaj...
-Stop! - przerwał mi Liam - Nie za dużo tych planów?
-Co tam? - powiedziała mama, i weszła do pokoju, a tuż za nią tata.
-Avery strzeliła szajba. - odpowiedział mój brat, a ja się średnio głośno zaśmiałam.
-Po prostu planuje tu więcej, niż prezentów na moją 18-natkę. - odparłam z uśmiechem, uderzając rękoma o uda.
-O, to serio sporo - powiedział tata i wszyscy się zarechotali.
-No dobrze, - Powiedziała mama, po czym klasnęła w dłonie. - trzeba się rozpakować.
-Liam, chodź pomóż mi wnosić bagaże. - zarządził tata.
-Lecę!
Poleciał.
Gdy każdy miał każdy swój bagaż, każdy zaczął się rozpakowywać, a ja pierwsze co zrobiłam, to powiesiłam plakat Eminema, i przykleiłam zdjęcia na ścianę. Potem walam się na łóżko i pisałam z Olivią.
Od: Olivia
Ale tam masz zajebiście!
Do: Olivia
No nie? Tu jest jak w jakimś królestwie!
Od: Olivia
A nie powinnaś się teraz rozpakowywać cymbale?
Do: Olivia
Najważniejsze już zrobione, powiesiłam plakat, i zdjęcia
Od: Olivia
XDDDDTeraz sobie pomyślałam, że jak wcześniej się rozpakuje będę mogła dłużej pograć. Zaczęłam rozpakowywać ubrania, i przy okazji zdjęłam dresy, bluzę i top, a następnie założyłam dużo za duży i znoszony t-shirt w Hawajskie kwiatki.
Nagle usłyszałam, tak jak zapewne każdy w domu, dzwonek do drzwi.
-Avery, Liam! - zawołała mama. - Chodźcie na dół mamy gości!
-Wiesz jakich gości? - zapytał szeptem Liam wchodząc mi do pokoju.
-A skąd mam to, do cholery wiedzieć - parsknęłam szeptem.
Liam zszedł a ja jeszcze nie bo chciałam dokończyć jedną półkę.
-Avi! -krzyknęła mama.
-Już idę!
Zeszłam, i truchtem podbiegłam do drzwi które prowadziły do przedpokoju, i każdy w nich stał.
Zobaczyłam tam jakiegoś pana, jakąś panią i jakiegoś chłopaka w moim wieku. Ci państwo to zapewne jego rodzice. Obeszłam chłopka wzrokiem. Szczególną uwagę w chłopaku, zwróciłam na jego włosy. Były brązowe, ale jego loki już były blond. Miał ciemno niebieskie oczy, które spodobały mi się chyba najbardziej.
-Co się mówi Avi? - powiedziała do mnie mama ze złym wzrokiem, ale ja, tak jak zawsze, utrzymywałam wyluzowany. Patrzyłam się to na nią to na tatę aż w końcu powiedziałam:
-Co się mów... - Przerwałam, i odrazu dokończyłam: - A, - Prychnęłam i dodałam: - dzień dobry.
-Dzień dobry.
-Dzień dobry. - Odpowiedzieli państwo, po czym się zaśmiali, podobnie jak mój tata, a mama uśmiechnęła się i pokręciła głową.Max
Każdy wyglądał tu na sympatycznego. Głównie Avery, i Liam. Szczególną uwagę zwróciłem dziewczynie. Miała oczy jak szmaragdy. Wydawała się też coś trenować, bo miała wysportowane ciało. Rozmawiali o czymś, ale nie wiedziałem o czym aż w końcu mama rodzeństwa powiedziała:
-Może zamiast stać tutaj w drzwiach, usiądziemy w salonie, Napijecie się czegoś? - powiedziała z uśmiechem, po czym zaprowadziła nas do salonu.
-Wody poproszę. - powiedziała moja mama.
-A ja kawy sypanej. - dodał mój tata.
-Avery, Liam, wiecie co macie zrobić. - powiedziała do rodzeństwa mama ich.
Liam wstał a Avery, trzasnęła rękoma lekko, i średnio głośno o stół, wypuściła westchnienie i wstała.
-A ty Max nic nie chcesz? - Spytał mnie tata rodzeństwa.
-Nie, dziękuje - Odparłem z uśmiechem aż nagle usłyszałem że ktoś stawia obok mnie szklankę.
Avery na mnie spojrzała a kąciki jej ust, opadły i podnosiły się co chwilę.
-Serio? - Zapytała patrząc na mnie. - Tak, serio serio? - Powtórzyła. - Za późno. - Powiedziała, i postawiła obok mnie wodę. - Jak już masz, to masz. - Powiedziała, uśmiechając się szeroko. - Ode mnie odmówisz? Nie, przykro mi.
-Jak mam już szklankę,- powiedziałem uśmiechając się, i wzruszając ramionami. - to szkoda odmówić.
-No właśnie. - przytaknęła mi. Kiedy dała mi, i mojej mamie szklanki, usiadła, po czym przyszedł jej brat z kawą dla mojego taty.
-Proszę bardzo. - powiedział do mojego taty.
-Dziękuję bardzo. - Odpowiedział mój tata.
-Dzieciaki, przynieście jakieś owoce. - powiedziała pani Evans.
Oboje przewrócili oczami i poszli.
-Ty weź winogrona, a ja wezmę banany. - słyszałem jak zarządziła Avery.
-Okej, nie rządź się. - powiedział Liam, i zza ramienia spojrzał na Avery.
-Bujaj się, i będę pierwsza.
-Ta, już to widzę.
Avery zaczęła biec, a Liam za nią.
Oczywiście, Avery była pierwsza.
Szybko położyła banany na stole, i tak szybko usiadła, że razem z krzesłem się wywaliła do tyłu. Każdy wybuchnął śmiechem, a mama Avery pokręciła głową, z lekkim uśmiechem. Liam, popadł na kolana ze śmiechu.
Gdy Avery się uspokoiła, i podniosła krzesło i usiadła Liam usiadł a dziewczyna powiedziała:
-Jestem pierwsza, najlepsza, i zrozum to kochan... - nie dokończyła, bo wybuchła śmiechem. - Polskie piosenki to cud. - dodała, po czym otarła oczy ze śmiechu.
-Ta, gdyby nie piłka, dalej byś biegała 2 na godzinę - parsknął Liam, a Avery tak strzeliła go w głowę, że ten prawie poleciał pod stół. Gdyby nie oparł się na stole, znajdowałby się już pod nim.
Ale dopiero teraz dotarły do mnie słowa bruneta.
Gdyby nie piłka.
Avery Evans grała w piłkę nożną.
Mam wrażenie aż wrażenie, że mi się spodobała.
Nawet nie wiem, czy to było tylko wrażenie.
YOU ARE READING
Soccer Girl
RomanceSzesnastoletnia Avrey Evans przeprowadza się do Californii. Są wakacje więc przez ten okres nie ma stresu przed szkołą, jednak to nie jest koniec jej stresu. Jest nowa w klubie piłkarskim. Dziwnie o niej myślą ponieważ są uważają że dziewczyny nie...