Chapter Two (YCIM): It's not my fault
16.09.2004 — 16.10.2035
Naomi sapnęła głośno, kiedy wylądowała w swoim pokoju. W ciągu jednej sekundy zaatakował ją mocny ból głowy spowodowany gwałtownym przemieszczaniem się w czasoprzestrzeni i przede wszystkim zmianą otoczenia z wietrznego boiska szkolnego do niemal parzącej od ogrzewania sypialni.
Z jękiem odwróciła głowę w stronę Okikora. Stwór rozglądał się dookoła z grymasem na twarzy, w dłoni trzymając butelkę z wodą niegazowaną i paczką chipsów. Jego stojące uszy oklapły, natomiast kopyta zamiast stóp wydały nieprzyjemny dźwięk, kiedy przesunął nimi po podłodze, by podejść do czarnego biurka.
— Twój pokój jest obrzydliwy — powiedział i wziął do ręki jej zeszyt do matematyki. — Gdybym był twoim ojcem, w życiu bym ci nie pozwolił przemalować ścian na czarno.
Naomi podeszła do niego niepewnie. Okikor wywoływał w niej pewną dozę strachu nie przez swój wygląd, ale przez władzę, której ona nie rozumiała. Nie miała pojęcia, jak w ciągu kilku sekund znalazła się ponownie w swoim pokoju i jak doszło do tego, że niemalże czuła zmieniającą się czasoprzestrzeń.
— Tata Harry się nie zgodził, ale... Ale i tak to zrobiłam — mruknęła po chwili zastanowienia się. Wspomnienie jej ojca, który zmarł zaledwie kilka minut temu, zakuło ją w klatce piersiowej. — Bardzo się zdenerwował, bo już kupił beżową farbę i wziął wolne w pracy, żeby przemalować ściany. Nie odzywałam się do niego przez trzy dni.
Okikor spojrzał na nią zdegustowany.
— Właśnie dlatego nienawidzę być przydzielany do spraw gówniarzy. Dlaczego się do niego nie odzywałaś? Chciał dla ciebie dobrze.
Naomi usiadła na swoim łóżku. Mimo, iż była we własnym pokoju, to czuła się tutaj jak nieproszony gość — mimo otaczającego ją ciepła miała poczucie, że nie należała do tego miejsca i czasu.
Bo to była przyszłość. Tylko kilka godzin do przodu, ale wciąż przyszłość.
— Chciałam czarne ściany, nie beżowe. I wiesz... Umówiłam się z moją przyjaciółką, że spędzimy razem czas, zjemy pizzę i...
— Czy ty go w ogóle kochałaś?
Przez dłuższą chwilę trwała cisza. Naomi wpatrywała się w Okikora zszokowana, nie mając pojęcia, co na to odpowiedzieć — stwór uderzył w jej najczulszy punkt. Oczywiście, że kochała swojego tatę, jednak kochanie go nie zmieniało faktu, że mogła być na niego zła.
— To nie jest moja wina — szepnęła zachrypniętym głosem. — Nie umarł przeze mnie i nie wmówisz mi, że mogłam temu zapobiec.
— Może nie mogłaś temu zapobiec, ale mogłaś umilić mu ostatnie dni na Ziemi.
Kochanie to coś więcej niż uczucie. Kochanie to piękne czyny, poświęcenie i dawanie wszystkiego drugiej osobie tylko po to, by zobaczyć jej uśmiech. Kochanie to kubek gorącej herbaty, gdy twoja miłość choruje, to wspólne leżenie w łóżku i granie w planszówki, by razem śmiać się i kłócić z powodu przegranej.
— Jestem nastolatką — broniła się. — Żadna nastolatka nie chce spędzać czasu ze swoimi rodzicami.
— Louisa wręcz błagałaś o uwagę, a Harry...
Nie dokończył, ponieważ wtedy usłyszeli dźwięk otwierających się drzwi. Okikor złapał Naomi za rękę, po czym pociągnął ją w stronę wyjścia z pokoju, by pobiec do sypialni rodziców dziewczyny. Kiedy znaleźli się w pomieszczeniu, stwór zaprowadził ich do bujanego fotela, który niegdyś stał w salonie.
CZYTASZ
You'll call it madness, but I'll call it love
FanficCórka Harry'ego i Louisa, Naomi, sprawia wiele problemów, zaczynając od niechodzenie na zajęcia szkolne, a kończąc na tym, że źle traktuje Harry'ego. Krzyczy, bije go, okrada i ciągle powtarza, że jest najgorszy, jednocześnie wychwalając Louisa i sp...