«1» Zmiana otoczenia.

157 9 1
                                    

Piękny, słoneczny dzień w Polsce - podobny do każdego innego. Mariusz dzień jak co dzień, wybiera się do pracy na komisariacie. Lecz ten dzień będzie nieco inny niż wszystkie poprzednie.

Zajechał na parking, nic dziwnego bo robił to praktycznie codziennie. Nie zdążył lecz przekroczyć progu placówki, gdyż przed nim stanął szef z dość nietypową informacją.
- Witaj Mariuszu.
- Witam szefa.
- Przychodzę do ciebie z informacją. W zamian za twoje wszystkie zasługi i dobrze wykonane akcje zostajesz przeniesiony do Stanów. - powiedział szef.
- O wow, dziękuję bardzo. Kiedy jest wylot, ile mam czasu? - zapytał zdziwiony i zaciekawiony Mariusz.
- Dziś, dosłownie za chwilę.
- No dobra.. Muszę się jeszcze spakować i kto mnie zawiezie na lotnisko?
- Możesz pojechać do domu i spakować to co potrzebujesz. Jeżeli chodzi o dojazd mogę osobiście cię zawieźć, chyba że wolisz pojechać taksówką. - powiedział przyśmiewczo szef.
- No to może mnie pan zawieźć. No to teraz podjedźmy pod mój dom, wezmę najpotrzebniejsze rzeczy i pożegnam się z rodziną. - powiedział nie do końca przekonany funkcjonariusz.

*30 minut później, pod domem Mariusza*

- Wziąłem same najpotrzebniejsze rzeczy. - rzekł Mariusz w końcu rozumiejąc co tak na prawdę się dzieje.
- No to co, zapraszam do samochodu.

Wsiadają do samochodu - prawdopodobnie Benefactor Schlagen, bynajmniej tak wydawało się Mariuszowi.

- Skąd szefa stać na taki samochód? Wygląda na dość drogi.
- Ahh powodzi się, jednak nie mało się zarabia na takim stanowisku. Z tego co wiem, w Stanach zarabiają również nie małe kwoty.
- Czyli jest szansa, że też się takiego dorobie? - pyta zaciekawiony.
- Nie wątpię, z twoimi umiejętności szybko zdobędziesz wysokie stanowisko. - mówi pochlebczo szef.

*15 minut później, na lotnisku*

- A więc żegnam szefa, dziękuję za wszystko i za tą szansę. Dobrze ją wykorzystam, szef nie pożałuje tej decyzji! - mówi lekko zdenerwowany lecz szczęśliwy Mariusz.
- Żegnaj Mariuszu, wierzę w ciebie i powodzenia!

Mariusz nadal nie do końca wierzył, że dostał taką szansę. Czemu akurat on? Mógł to być tak naprawdę każdy, a to on dostał taki los szczęścia od życia. Parę razy uszczypnął się, aby upewnić że to nie sen. To nie był sen. To naprawdę się działo - Mariusz Tarkowski, sierżant dostał przepustkę na dalszy rozwój do Stanów Zjednoczonych, aby piąć się po szczeblach kariery na nowej komendzie, z innymi ludźmi i totalnie czystą kartą. Lecz to co będzie się działo w niedalekiej przyszłości przerośnie jego najskrytsze oczekiwania.

*około 10h lotu później*

- "Czyli to naprawdę się dzieje, jestem w Ameryce." - pomyślał mężczyzna chwilę przed lądowaniem. - "Co jeżeli nie jestem na tyle dobry, aby dorównać współpracownikom? Co jeżeli faktycznie będzie widać, że nie jestem stąd i będę odstawał od reszty?" - Takie, jak i setki innych pytań pojawiały się w jego głowie przez praktycznie cały lot. Nadszedł czas wysiadki. Ale chwila... To lotnisko nie wygląda tak jak wyobrażał sobie Mariusz. To jest totalne pole! Czy napewno dobrze trafił? Czy nie pomylił przypadkiem samolotu? Chwila.. Stoi jakiś radiowóz. Czyli jednak dobrze trafił. Totalna wieś. Chyba nie takiego "American Sweet Dream" spodziewał się Mariusz. No cóż, może to tylko pozory.

- Yyy, cześć. - mówi lekko zdenerwowany Mariusz.
- Witaj, to ty jesteś tym nowym? - pyta nieznajomy mężczyzna.
- Tak, Mark Tarkowski.
- To zapraszam do radiowozu. - mówi facet bez przedstawienia się.
- Ładny radiowóz, ale rejony macie lekko "rozpuszczone". - rzekł zdziwiony Mariusz.
- Trochę tak. Zawiozę cię teraz pod dom, zostawisz swoje rzeczy. Następnie pojedziemy na komendę i zapoznasz się z innymi. - powiedział nieznajomy. Mariusz lekko się zdziwił. Dom? Nieźle się przygotowali na jego przyjazd skoro ma zapewnione mieszkanie od razu po przylocie. Lecz po chwili zachwyt zniknie, gdyż kwatera wcale nie będzie taka o jakiej pomyślał.

Mariusz Tarkowski - od kadeta po szeryfaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz