Prolog

72 5 2
                                    

Otworzyłam oczy rozglądając się zdezorientowana wokół siebie. Znów byłam w swoim młodym, drobnym ciele. Leżałam na trampolinie na której poprawiłam się od razu do pozycji siedzącej by lepiej zobrazować moje otoczenie. Moja mama rozmawiała z mamami moich przyjaciół. Oni też leżeli, praktycznie obok mnie. Uśmiechnęłam się delikatnie i zaśmiałam. W żartach jednego szturchnęłam delikatnie w ramię. On nawet nie drgnął. Dopiero teraz się zorientowałam co się dzieje. Jego mina jak i drugiego mojego kolegi były jakieś takie... Niemrawe. Powtórzyłam swoją czynność parę razy bezskutecznie. Spojrzałam na trzy kobiety. Ich twarze też nie wyrażały żadnych emocji - zupełnie jakby ktoś je wyssał Spojrzałam gdzie w ogóle się znajdujemy. Nie poznawałam tego miejsca. Jakby gęsta mgła spowiła cały teren na którym się znajdowałam. Nie rozumiałam co się dzieje a pragnęłam to zrozumieć. Poczułam dziwną bezsilność. Nic nie mogłam zrobić. Po moich policzkach spłynęło parę łez a ja swoim łamiącym się, cichym głosem wymamrotałam.

-c-co się stało...?

Wtedy otworzyłam oczy i usiadłam. Po moim czole, policzku i szyi płynęły powoli krople potu. Gardło mnie zabolało, gdy przełknęłam ślinę. Do mojego nosa dostał się zapach zmieszanych perfum i potu. Wzięłam szklankę z szafki nocnej i upiłam z niej łapczywie duży łyk płynu, który chwilowo zadziałał dla gardła jak zbawienie. Dotknęłam czoła. Miałam gorączkę... Otworzyłam szufladę i wyjęłam z niej telefon a następnie podświetliłam ekran. Była 4:34. Głowa mnie mocno zabolała. Wcześniej nie zwróciłam uwagi na ból. Odłożyłam telefon i wpatrywałam się w punkt, który był klamką od okna w moim pokoju. Miałam teraz głęboką ochotę do niego podejść, otworzyć je i zeskoczyć. Po chwili okno zaczęło tracić kontury, żeby za chwilę całkowicie się rozmazać pod potokiem łez jaki mi teraz ciążył jak kula u nogi.
To był tylko koszmar Marry, to był tylko jebany koszmar...
Usłyszałam skrzypienie drzwi, które powoli zaczęły się otwierać. W nich zobaczyłam niewyraźną sylwetkę dziewczyny. Zapaliła światło a moje oczy, które nie był przyzwyczajony w tej chwili do światła zmusił je do przymknięcia powiek. Gdy je otworzyłam moim oczom ukazała się czupryna dziewczyny. Wpadła mi w ramiona zamykając mnie w swoim mocnym uścisku. Moja siostra była jak anioł. Zawsze mi pomagała i była przy mnie, gdy tego najbardziej potrzebowałam. Kocham ją między innymi właśnie za to jednak czasem jest to wielka przesada. Pewnie usłyszała, że płacze i się zmartwiła... Jej ciepły i przyjemny dla ucha głos powiedział nagle przez tą dziwną ciszę.

-Spokojnie Marr, miałaś koszmar... Mówiłaś coś przez sen, ale nie zrozumiałam dokładnie co. Wszystko już w porządku? Jeśli nie proszę powiedz mi o tym. -

Uświadomiła mi moja ukochana siostrzyczka. Oparłam głowę na jej ramieniu próbując ustabilizować mój przyśpieszony oddech.

-wszystko w porządku już. Dzięki, że przyszłaś Rub, ale nie trzeba było naprawdę. -

-jeśli chodzi o moją siostrę wszystko trzeba!-

Na chwilę się zamyśliłam i nawet nie usłyszałam kiedy dziewczyna mnie o coś zapytała.

-znów śnił ci się ogródek? - Zapytała moja siostra widocznie zmartwiona. Nawet bez mojej odpowiedzi mogłaby wysnuć parę teorii na temat mojego koszmaru. Niechętnie, ale pokiwałam na znak zgody.

-i masz gorączkę... -

-Ruby, nie jestem małym dzieckiem nie potrzebuje atencji. -

-wiem, bo potrzebujesz pomocy. Dam ci leki jakieś, dobrze? -

-nie, proszę jutro... Gdzie są w ogóle Sam i Grace? -

-są jeszcze w pracy, wrócą po szóstej. Położyć się z tobą? - Znów pokiwałam głową i zrobiłam miejsce obok siebie na łóżku. Dziewczyna zgasiła światło i położyła się obok mnie. Poczułam się obok niej bezpiecznie, więc położyłam się wygodniej, starałam ostatnie łzy na moich policzkach i zamknęłam oczy pragnąc tylko zasnąć i poczekać aż wrócą nasi rodzice zastępczy. Parę chwil później odpłynęłam.

Nie pamiętam dokładnie, który raz mam ten sam sen, ale im starsza jestem tym bardziej tamto wspomnienie jak i ten sen są... Niewidoczne...

Śmieszny BólOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz