Rozdział 2 - Potwór wrócił.

13 3 1
                                    

!TW!

!DRASTYCZNE SCENY!

Mój ojciec stał widocznie pijany przed drzwiami mojego i Haven'a domu. Zimny dreszcz przeszedł przez moje plecy a przez głowę przeleciały wspomnienia który za wszelką cenę chciałabym pozbyć się z mojej głowy

- Tatusiu przestań proszę! - prosiła mała dziewczynka, którą pijany ojciec bił pasem po plecach za to, że rozlała sok na nowy dywan.

- To za twoje niezdarstwo ty mała gówniaro! - mężczyzna zaczął uderzać ze zdwojoną siłą aż z pleców pięcioletniej Melody polały się stróżki krwi.

- Ja nie chciałam przepraszam, tatusiu to boli proszę! - dziewczynka prosiła błagała, ale wiedziała, że to nic nie da jej tatuś musiał ją ukarać, bo zrobiła coś złego. Nagle mała Melody poczuła ulgę, nie czuła już bólu, który zadawał jej tatuś swoim paskiem od spodni. Dziewczynka  nie czuła już nic straciła przytomność.

Do oczu napłynęły mi łzy, bardzo nie chciałam pamiętać tego dnia i wszystkich innych, w których mieszkałam z ojcem i mamą.

- Czego ode mnie chcesz? - zapytałam szorstko, bo inaczej nie potrafiłam się do niego odzywać, nie nazywałam go nawet ojcem po tym co mi zrobił, więc odzywać się milutko do niego nie będę.

- Przyszedłem odwiedzić moją małą córeczkę. - odpowiedział pijackim głosem.

- Nie jestem twoją córką, a już na pewno nie córeczką wynoś się stąd. - dopiero co przyszedł a już działa mi na nerwy.

- Może grzeczniej do tatusia - podniósł głos a ja w duchu zaczęłam się modlić, żeby nie włączyła mu się pijacka agresja i żeby Haven szybko przyjechał i się go pozbył

Tylko on i moja mama wiedzą, że panicznie boję się swojego ojca.

- Wynoś się stąd nie mam zamiaru nawet na ciebie patrzeć. - chciałam zamknąć mu drzwi, lecz przytrzymał je stopą a ja już wiedziałam, że zaczyna się piekło.

- Nie zamykaj mi drzwi przed nosem Melodyjko - Otworzył drzwi z taką siłą, że walnęły w ścianę obok i szybko z agresją wparował do mojego domu.

- Odejdź stąd potworze nie chcę cię znać rozumiesz?! - krzyknęłam w jego twarz - Zniszczyłeś mi i mamie życie i nadal chcesz to robić a ja mam już dosyć! - wrzeszczałam na niego, krzyczałam, darłam, ale tego potrzebowałam. Potrzebowałam wyrzucić to z siebie.

- Nie takim tonem Melody! - krzyknął a ja drgnęłam i skończyłam swój mały krzykliwy monolog. Złapał swoimi okropnymi łapami mojej szyi i zaczął dusić. - Nie takim tonem do tatusia jasne?! - tym razem to on wrzasnął mi w twarz a ja tylko grzecznie pokiwałam głową. Staliśmy tak już trzy minuty a on dalej nie puszczał mojej szyi a wręcz przeciwnie mocniej ją ściskał. Zaczynało mi brakować tlenu, szarpałam się próbowałam go bić cokolwiek, żeby tylko wydostać się z jego uścisku, bo niedużo brakuje i udusi mnie. Zaczęłam czuć wiotkie ciało a przed moimi oczami pojawiły się czarne plamy i ja już wiedziałam, że tracę przytomność. Długo nie trzeba było czekać i tak się stało. Zemdlałam.

Haven

Zaparkowałem samochód na naszym parkingu przy domu, wziąłem dwie siatki zakupów i skierowałem się do domu. drzwi były otwarte co mnie zdziwiło, bo Melody zawsze je zamyka, gdy jest sama w domu. Lecz widok jaki zastałem zszokował mnie trzy razy bardziej niż otwarte drzwi. 

Ojciec Melody. 

Nieprzytomna Mel.

 Kurwa.

Zobaczyłem coś czego nigdy w życiu nie chciałbym zobaczyć. Ojciec mojej stokrotki się do niej dobiera, gdy jest nieprzytomna. Spodnie ma ściągnięte do kostek i już łapał za swoje bokserki. Mój Bożę.

szybko wypuściłem zakupy z rąk i pobiegłem w ich stronę, żeby wywalić tego skurwiela z naszego domu. I tak też zrobiłem, nie licząc się z tym czy zrobię mu krzywdę czy nie. Należy mu się krzywda za to co przez całe życie robił mojej Melody. Wyrzuciłem go z domu nie odzywając się do niego nawet słowem.

- Jebany śmieć. - Mruknąłem jedynie do siebie po czym zamknąłem drzwi na klucz i podszedłem do Melody. Miała ściągnięte spodenki i swoje urocze majtki w pingwinki które zakłada zazwyczaj do spania. Teraz są na wysokości jej kostek, bo ten skurwiel jej je ściągnął. Założyłem bieliznę wraz ze spodenkami delikatnie znów na swoje miejsce, nie zawstydziłem się, bo nie raz widziałem Mel nago i nie przeszkadza mi to ma naprawdę piękne ciało, ale jej dusza ma w sobie wypalone dziury, które z dnia na dzień pomagam jej zaszyć. Pomagam mojej stokrotce nauczyć się żyć od nowa nawet jak u mnie nie jest kolorowo. Wziąłem ją na ręce i z wielką ostrożnością jakbym szedł z zestawem chińskiej porcelany zaniosłem dziewczynę do jej pokoju kładąc ją na łóżku i mając nadzieje, że niedługo się obudzi. Nie pomijając też faktu, że ma całą siną szyję, którą zajmę się jak się obudzi. Poszedłem odłożyć zakupy i wróciłem kładąc się obok mojej stokrotki.

Mijała godzina, dwie, trzy, cztery a ona nadal się nie wybudzała zacząłem mieć najczarniejsze scenariusze przed oczami, ale starałem się zachować zimną krew i nie panikować za wcześnie. Więc jedyne co robiłem to leżałem przy niej i co jakiś czas sprawdzałem puls i oddech. Jak stwierdziłem, że jest stabilna poszedłem po zakupy które od razu wyłożyłem w odpowiednie miejsca i usłyszałem cichy szloch dochodzący z pokoju nie zwracając uwagi na nic pobiegłem do pokoju i zobaczyłem kolejny rozgrywający moje serce widok. Moja stokrotka płakała.

- Melody, jestem tu. - usiadłem na łóżku obok mojej Melodyjki i pozwoliłem jej się we mnie wtulić.

 - Jestem stokrotko, zawszę będę. - głaskałem ją uspokajająco po plecach i pozwalałem wypłakać.

Mniej więcej po trzydziestu minutach dziewczyna się uspokoiła.

- Muszę iść pod prysznic. - stwierdziła dziewczyna, więc delikatnie się odsunąłem i dałem jej więcej przestrzeni.

- Gdybyś czegoś potrzebowała będę u siebie stokrotko. - wstałem z łóżka dziewczyny i złożyłem delikatny pocałunek na czubku jej głowy, po czym wyszedłem z pokoju kierując się do swojego.

Melody

Usłyszałam zamykanie drzwi od pokoju Havena więc zebrałam się w sobie i podeszłam do mojej szafy wybierając świeże ubrania i nowy komplet bielizny. Podreptałam do łazienki, rozebrałam z brudnych ubrań, które od razu wrzuciłam do prania. Weszłam pod prysznic starając się zmyć z siebie cały ten brud.

Znowu to zrobił.

Mój ojciec znowu zatruwał mi życie.

Kolejna jak mniemam próba gwałtu.

Mam dość.

Po półtora godzinnym prysznicu wyszłam spod niego nawet nie spoglądając w lusterko wiszące nad zlewem bałam się na siebie spojrzeć. Bałam się. Bałam się, że gdy spojrzę w lustro znów zobaczę tą małą bezbronną dziewczynkę, która za każdym razem nic nie zrobiła. Na samo wspomnienie łzy zebrały się w oczach. Wyszłam pośpiesznie z łazienki i udałam się od razu do pokoju Haven'a. Nie mam zamiaru dziś spać sama, a jego zapach, dotyk i mowa dają mi poczucie bezpieczeństwa.

- Um. Havee? - szepnęłam, gdy po wejściu zobaczyłam, że chłopak już spał. Ale dźwięk mojego głosu podziałał na niego jak najgłośniejszy budzik.

- Tak stokrotko? - Ugh ta jego chrypka...

- Mogę dziś z tobą spać? - zapytałam

- No jasne, że możesz. Wskakuj. - odsunął trochę kołdrę, żeby zrobić mi trochę miejsca. Od razu położyłam się obok niego kładąc głowę na jego klatkę piersiową. Objął mnie a w moim brzuchu rozlało się przyjemne ciepło. Bezpieczeństwo.

- Dobranoc stokrotko, pamiętaj, że zawsze będę z tobą. - szepnął składając pocałunek na tyle mojej głowy. Rozpłynęłam się i zasnęłam spokojna, bo przecież leżałam w objęciach mojego Haven'a. 

What is it like to drown?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz