10. Poświata (Stuffing)

514 2 1
                                    

Opowiadanie napisane w odpowiedzi na prompt użytkownika Weronika w ramach zabawy ,,Fragment za fragment" w jakiej możecie wziąć udział na moim Discordzie (https://discord.gg/ZwCeshYA)!

Nie mogłem sobie przypomnieć dokładnego momentu, w którym się zbudziłem, choć musiało to być ledwo co chwilę temu. Byłem w stanie jednak domyślić się co wyrwało mnie z snu. Słyszałem dziwne, przytłumione dźwięki... Powoli otwarłem oczy i uniosłem się na łóżku. Światło księżyca delikatnie oświetlało sypialnie, pozwalając mi rozejrzeć się po jej wnętrzu. W środku nie było żywej duszy. W tym brakowało mojej dziewczyny...  Nasłuchałem jeszcze raz, tym razem uważniej. Dźwięki przypominały mlaskanie i dochodziły jakby zza zamkniętych drzwi.

,,No tak, jasne." Pomyślałem, uśmiechając się do samego siebie, gdy już zrozumiałem co, a raczej kto wybudził mnie z snu.

Nie spiesząc się, wyszedłem spod kołdry, poszukując po wpół-omacku moich kapci. Myślałem także o tym, by zarzucić na siebie choćby bluzę, ale na to też chyba byłem zbyt leniwy. Finalnie więc sypialnię opuściłem w samych bokserkach.

Słuch nie oszukiwał mnie, rzeczywiście po wyjściu z pokoju i zamknięciu za sobą drzwi, odgłosy przybrały na głośności. Po przybyciu kilku metrów korytarza, dojrzałem wejście do kuchni. Jaśniały wątłą, słabą poświatą...

Gdy tylko stanąłem w framudze, wszystko się wyjaśniło.

Przed otwartymi do szeroka drzwiami lodówki siedziała moja dziewczyna, Chelsea. Jej otyłej, zupełnie nagiej sylwetki nie dało się przeoczyć, jednak ona ewidentnie nie zauważała mojej obecności. Była  odwrócona tyłem do mnie, prezentując okazałe półksiężyce swojego tłustego tyłka oraz rządek tłustych fałdek, tworzących się na jej boczkach. Nie zdawała sobie sprawy z mojej obecności, bo coś zupełnie innego okupowało jej uwagę, a wręcz można powiedzieć, że w całości pochłaniało ją... 

Tak jak Chelsea pochłaniała kęs za kęsem coraz to kolejnych przysmaków, jakie wyciągała z lodówki. Otyła blondynka chwyciła w ręce resztki wczorajszej pizzy z podwójnym serem i w ciągu kilku sekund sprawiła, że te zniknęły w jej ustach. Nawet nie przeżuwała, a  szarpała jedzenie i połykała. Całkiem spory kawałek pizzy zdawał się jednak nie zaspokajać jej potrzeb, bo od razu po tym sięgnęła ku serdelkom. Prędko rozerwała plastikowe opakowanie i zaczęła pakować je do swojej buzi, pożerając je bez opamiętania, dbając jedynie o to, by jak najszybciej te znalazły się w jej żołądku. Jej brzuch, choć przykryty warstwą miękkiego sadła, powoli rozlewającego się na jej grube uda, wyglądał już na porządnie zaokrąglony i lekko zaczerwieniony. Dla niej jednak to nie był jeszcze koniec uczty. Chwyciła w swoje pulchniutkie dłonie dwulitrową butelkę słodkiej Coca Coli i przechyliła ją do swych ust. Łyki kalorycznego napoju poczęły spływać w dół jej gardła, aż...

— BWOOOOOOARP! — Chelsea wydała z siebie przeciągłe beknięcie.

Dla większości osób, taka ilość jedzenia zdecydowanie wystarczyłaby, ale nie dla niej. Jej łapczywy wzrok padł na tort, który sama kupiła na naszą rocznicę, wypadającą jutro... A właściwie to dzisiaj, patrząc na to, że było już dawno po godzinie dwunastej.

— Czy w czymś przeszkadzam? — Zapytałem, ujawniając swoją obecność w kuchni w momencie, gdy Chel była gotowa już zatopić swoje zęby w słodkim lukrze tortu.

— Aaah! — Pisnęła zaskoczona i podskoczyła w miejscu, wprawiając całe sadło swego ciało w drganie. — P-Paulo, to nie to co myślisz! — Jęknęła, patrząc na mnie.

Jedynie zaśmiałem się w odpowiedzi, siadając obok niej na podłodze.

— Więc...? Czym to jest? — Odparłem spokojnie, przykładając delikatnie dłoń do jej objedzona brzucha.

— J-ja... Ja... Jestem taka głodna! — Jęknęła, przykładając swoje dłonie do mojej. — Wiem, że zjadłam ogromną kolację, ale w nocy obudziło mnie burczenie mojego własnego brzucha... Jestem już cały czas głodna, po prostu musiałam coś zjeść...

Powoli pogładziłem jej tłuste ciało. Z dnia na dzień stawało się coraz większe i coraz to bardziej miękkie, a przede wszystkim coraz cięższe... Patrząc na to, że nie była to pierwsza nocna wizyta Chel w kuchni, nie dziwiło mnie to, a już na pewno nie przeszkadzało mi to... Wciąż nie mogłem uwierzyć, że jedynie dwa lata temu była chudą i wygimnastykowaną cheerleaderką.

Teraz jednak siedziała przed otwartą lodówką w środku nocy, naga, tłusta i otoczona opakowania po pochłoniętej zawartości lodówki...

— I chyba wciąż jest Ci mało, co? — Zapytałem, krojąc tort.

Chelsea pokiwała twierdząco głową po chwili zawahania, na jej twarzy pojawił się czerwony rumieniec.

— W takim razie... Chyba nie zaszkodzi świętować naszą rocznicę troszkę wcześniej, nie sądzisz? — Odparłem, podsuwając pod jej usta ogromny kawałek lukrowanej słodkości. 

Jej oczy, palące się żarłocznością i miłością, były jedyną odpowiedzią jakiej potrzebowałem.





Feederismowe Shorty (+18)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz