Miłość z sąsiedztwa

Prolog

Miłość. Dziadkowie za młodu wpajali mi, że tak silne słowa jak kocham cię, albo nienawidzę i nie powinnam ich nadużywać. Muszę przyznać, że udało im się tego dokonać. Jedynym osobom którym mówiłam kocham cię to właśnie mojej rodzinie. Byłam prawie ideałem. Dla czego prawię? Bo nikt nie nauczył mnie w życiu jak to jest pokochać kogoś bez warunkowo i nie patrzeć na jego wady.  Od śmierci taty mama ciągle była zajęta pracą. Zaniedbywała nasze relacje które nigdy nie byłe znakomite ale wcześnie chociaż istniały. Z biegem czasu zauważam, że ona od zawsze bardziej kochała swoją firme niż jedyną córkę. Pewnie zapytacie dlaczego tata nie okazywał mi miłości. Odpowiedź brzmi że okazywał ją.... za życia. Mam wrażenie że dlatego mama wkręciła się wir pracy aby na chwilę odciągnąć myśli od śmierci ojca. Dokładnie rok temu miał wypadek samochodowy. Wracał pijany z imprezy. Tak zadaję sobie te pytanie. Co mój czterdziestoletni ojciec robił na imprezie? Mama opowiadała, że tego dnia pokłócili się o sprawy związane z biznesem. Ojciec chcąc się trochę rozluźnić pojechał do klubu. Podobno wypił trochę za dużo alkoholu ( z naciskiem na podobno) a potem wsiadł pijany za kółko. Nie wierzę w to, bo ojciec od niepamiętnych czasów nie pił. Na rodzinnych zjazdach zawsze wybierał albo bezalkoholowe napoje albo w ogóle nie pił nic, dlatego zdziwiłam się gdy mama powiedziała, że ojciec prowadził po pijaku i wjechał w inny samochód. W pierwszych chwilach po tej dołującej informacji jedyne pytanie jakie mogłam z siebie wydusić było,, Co się stało z kierowcą samochodu w który wjechał tata?". Po paru dniach dowiedziałam się od mamy że ten mężczyzna żyje i obecnie znajduje się w szpitalu na obserwacji. Nie ustanie biłam się z myślami co by się stało gdyby to ten mężczyzna zginął a tata żył by nadal. Dlaczego Bóg jest taki niesprawiedliwy? Dopiero teraz zrozumiałam słowa które powiedziała mi  babcia wiele lat temu, że ,,wszystko dzieje się po coś."