Od razu zobaczyłam, że Madison nie ma przy stole. Gdzie ona była? Na pewno nie poszła daleko.
Rozglądałam się dookoła i próbowałam ją dostrzec w gęstym lesie. Jednak mgła, która tam nadal panowała nie pomagała . Naprawdę nigdzie jej nie było. Zaczęłam się o nią strasznie niepokoić.
Pod stołem zauważyłam jedynie złotą zawieszkę. Od razu ją rozpoznałam. Była to zawieszka od bransoletki mojej siostry, którą dałam jej kilka miesięcy temu na trzynaste urodziny. Miała kształt serca i wygrawerowane nasze inicjały. Lecz nie widziałam nigdzie bransoletki. Nie było jej.
Co raz bardziej się denerwowałam o moją siostrę. Zaczęłam wołać z ledwością:
- Madison! Gdzie jesteś!
Nikt nie odpowiadał. Słyszałam tylko swoje kroki idąc przez leśną dróżkę. Patyki strzelały, gdy szłam po nich, a mech ugniatał się pode mną.
Straciłam siostrę. Nie było jej nigdzie. Zaczęłam myśleć, że ktoś ją porwał. Starałam się jednak wybić tą myśl z głowy.
Idąc zaczęłam płakać i krzyczeć na całe gardło. To wszystko przeze mnie. Po co ja odchodzilam od tego stołu? Po co ją tam zostawiłam? Samą! W środku lasu! Ona ma tylko trzynaście lat. Boże co ja najlepszego zrobiłam.
Zaczęłam jeszcze głośniej płakać i krzyczeć. Nie wytrzymałam tego ciężaru i upadłam kolanami na mokry mech. Łzy leciały mi cały czas ciurkiem, spływając po rozgrzanych do czerwoności policzkach.
Poczołgałam się do pnia najwyższego drzewa i oparłam się o niego placami, zamykając oczy...
***
Otworzyłam oczy i zobaczyłam gdzie jestem. Ach tak, nadal na środku lasu. Spostrzegłam, że nie ma przy mnie mojej siostry. Czy to był sen? Czy to się działo naprawdę? Zapamiętałam tylko, że biegłam z nią jak co dzień przez las.
- Madison! Jesteś tu!? Halo! - krzyknęłam te kilka słów na cały głos.
Nie było jej. Czyli to nie był sen.
Zerwałam się na proste nogi. Wpadł mi do głowy pomysł. Czemu nie zadzwoniłam na policję? Jaka ja byłam głupia. Od razu by ją znaleźli.
Wyciągnęłam z kieszeni komórkę i wybrałam odpowiedni numer.
***
-Przykro mi Pani Allison. Przeszukaliśmy już cały las. Nie ma tutaj Pani siostry. Nawet psy tropiące nie wyczuły jej zapachu.
-Przecież musi tu być! - krzyknęłam.
- Ehh, Pani Allison. - westchnął policjant. - Sytuacja jest bardzo poważna. Pani siostra została porwana, jeszcze nie wiemy przez kogo, ale prędzej czy później wyjaśnimy to. Potrzeba czasu. Na razie przeszukaliśmy ten teran lasu. Jutro zajmiemy się inną częścią.
- Taak, może Wam to zajmie z rok i jej nie znajdziecie! - krzyknęłam i od razu zaczełam ponownie płakać.
- Spokojnie. Wiem, że Pani bardzo tęskni za siostrą i zależy Pani na jak najszybszym odnalezieniu jej, ale nie mamy poszlak. Musimy mieć więcej szczegółów do dalszych poszukiwań. Na razie stoimy w miejscu. Jedyne, co nam zostało to przeszukanie lasu. Bardzo mi przykro. - odparł i zastanawiał się przez chwilę. - Naprawdę nie widziała Pani nikogo ani nie znalazła nic, co by przykuło Pani uwagę?
Pokiwałam przecząco głową. Jednak szybko dopowiedziałam:
- Ah tak. Przy ławce znalazłam zawieszkę od bransoletki mojej siostry.
Wyjęłam ją z kieszeni i podałam policjantowi.
Przejął ją ode mnie i patrzył z zaciekawieniem. Oglądał ją przez chwilę, obracając w palcach.
Nic nie odpowiadając, odszedł.
***
Przez całą noc nie spałam. Myślałam kto i gdzie porwał Madison. Po prostu do mnie nie dochodzi, jak ktoś mógł być tak okrutny by porwać niewinną trzynastolatkę. Liczyłam tylko na to by odnalazła się cała i zdrowa. Aby nikt jej nie zrobił krzywdy.
Robiąc kanapki na śniadanie zdałam sobie sprawę, że dziś był pogrzeb mojej mamy.Przez moją demencję cały czas o wszystkim zapominam. Nawet nie miałam sił by na niego pójść, lecz musiałam.
Kanapki zjadłam z ledwością, a po domu poruszałam się ledwo żywa. Moje kończyny były giętkie i nie miałam nad nimi kontroli. Nogi pod czas chodzenia uginały się pod moim ciężarem.
Wyjęłam z szafy jakaś czarną sukienkę, a do tego znalazłam równie czarną dżinsówkę. Nie mialam innych czarnych ubrań, bo o dziwo w takich nie chodziłam, dlatego nie miałam ich za dużo.
Nawet nie robiłam makijażu. Po prostu, nie miałam na to ochoty. Z resztą, tak jak na większość rzeczy.
Założyłam szybko byle jakie czarne baletki i wyszłam z domu bez taty. Po śmierci mamy zaczął dużo pić i nawet nie zainteresował się porwaniem Madison.
***
Wychodząc z kościoła, płakałam straasznie. Nie mogłam powstrzymać emocji. To jest koszmarne uczucie, gdy mając siedemnaście lat wasza mama umiera i nigdy już jej nie zobaczycie. Była jeszcze młoda, bo miała 45 lat.
U nas, w naszym kraju są inne tradycje. Ciało zmarłego człowieka wiezie się na cmentarz w otworzonej trumnie, aby rodzina jeszcze nacieszyła się jego widokiem.
Przez całą drogę patrzyłam na mamę. Nie mogłam odwrócić od nien wzroku. Leżała taka biedna w tej trumnie..
***
Zanim Panowie włożyli ciało mamy do grobu, dali chwilę na pożegnanie się, więc podeszłam bliżej i powiedziałam ze łzami w oczach:
- Nie wiedziałam mamo, że tak szybko od nas odejdziesz, ale musisz wiedzieć, że zapamiętam wszystko co dla mnie zrobiłaś. Bardzo Cię kocham i zawsze będę.
Kończąc położyłam swoją rękę na niej. Przeszły mnie ogromne dreszcze. Jej ciało było lodowate i sine. Nigdy nie zapomnę tego uczucia.
Ten rozdział jest dość, krótki, ale specjalnie taki zrobiłam, bo dłuższy zepsuł by mi mój plan.W sumie ma 1000 słów, to może nie jest źle. 2 będzie dłuższy i bardziej rozwinięty, dlatego wyczekujcie. Starałam się wcielić w rolę głównej bohaterki i pokazać jej uczucia jak najlepiej, mam nadzieję, że mi to wyszło.🤭 Sory za te wzmianki o trumnie i ciele, ale tak wyszło.
Jakie są wasze odczucia po przeczytaniu?
❤️
Ig:e_zaczytana21P.S. jeśli pojawiły się jakieś błędy interpunkcyjne lub językowe, bardzo przepraszam🙏
CZYTASZ
Ostatni raz
Teen FictionCodziennie Allison wraz ze swoją młodszą siostrą Madison biegały przez las, aby odciąć się od przytłaczających je problemów oraz cywilizacji. Kiedy Allison odchodzi na chwilę, że odebrać telefon jej siostra zostaje na drewnianej ławce - SAMA w gęsty...