chapter 11

659 29 42
                                    

Regulus pov.

Ciągle nie dotarło do mnie to, że zdarzenia z wczorajszego południa wydarzyły się naprawdę. Nie mogłem uwierzyć, że ktoś kiedykolwiek mógłby mnie naprawdę pokochać. Przez większość czasu nawet nie jestem przekonany czy moi własni rodzice mnie kochają. Czułem, że wykorzystują mnie i Syriusza tylko dla reputacji. Zawsze dawałem sobie z tym radę, ale z czasem gdy zacząłem być starszy zrozumiałem, że coś jest nie tak, lecz byłem już przyzwyczajony. Niestety to wszystko odbiło się na mojej psychice w bardzo negatywny sposób. Nienawidziłem siebie. Nienawidziłem każdej części mojego okropnego ciała i uważałem, że cały jestem tak samo okropny. Chwilami chciałem być jak Syriusz. Wydawał się tym wszystkim nie przejmować. Zazdrościłem mu tylu przyjaciół i wyglądu. Byłem nikim w porównaniu do niego.

Szedłem właśnie na lekcję Obrony przed Czarną Magią, kiedy coś zwróciło mojej uwagę. Na korytarzu zrobił się duży tłum uczniów, który z zachwytem się czemuś przyglądał. Przecisnąłem się i od razu tego pożałowałem.

Zobaczyłem Lily Evans całującą Jamesa. Mojego Jamesa.

Nie mogłem na to patrzeć. Z płaczem wybiegłem co najwidoczniej zwróciło uwagę każdego, bo nagle byłem w centrum zainteresowania.

Jakby przez mgłę usłyszałem kogoś wołającego moje imię, lecz zignorowałem to. Pobiegłem do łazienki, która na szczęście była pusta i z całą siłą walnąłem pięścią w lustro. Moja dłoń po chwili była cała pokaleczona przez szkło, mimo tego drugą dłonią wziąłem kawałek szkła i zamknąłem się w kabinie. Przyłożyłem ostry przedmiot do mojej ręki i przejechałem po skórze. Zrobiłem to jeszcze kilka razy, po chwili upuszczając przyrząd. Usłyszałem jak ktoś otwiera drzwi do pomieszczenia i wykrzykuje moje imię. Od razu poznałem ten głos.

- Regulus? Reggie, gdzie jesteś? - nawoływał James. Otwierał drzwi każdej kabiny po kolei, ja byłem w tej ostatniej a więc w końcu otworzył też te drzwi. - Boże, co ty sobie zrobiłeś?! Dlaczego?

- Z-zostaw mnie.. Naprawdę myślałem, że mnie kochasz... A ja byłem po prostu głupi.. Jak mogłem uwierzyć w to, że ktoś może polubić kogoś tak beznadziejnego jak ja?

- Regulus, nie zobaczyłeś wszystkiego. Nie oddałem tego pocałunku. Byłem tak samo zaskoczony jak ty. Wiedziałem, że Lily może do mnie coś czuć, ale nigdy bym nie założył, że zrobi to tak niespodziewanie. Przepraszam cię, że musiałeś to widzieć. Kocham cię. - szeptał mi do ucha, papierem owijając moje pokaleczone ręce aby zatamować krwawienie. Pomógł mi wstać i czule pocałował mnie w usta - Proszę, jeśli jesteś w stanie, nie rób sobie już tego nigdy. Cierpię wtedy tak samo jak ty. Dalej płakałem w jego ramię, mocząc mu szate, ale on udawał, że tego nie widział.

Jedyne czego teraz chciałem, to aby nikt nie zaczął podejrzewać coś jest między mną a Jamesem. Mam nadzieję, że znajdzie jakąś wymówkę aby powiedzieć Syriuszowi bo wiem, że o to zapyta.

James pov.

Wróciłem do dormitorium, dalej wstrząśnięty tym co się wydarzyło. Byłem taki głupi, że dałem się pocałować..

Wchodząc, od razu na skoczył na mnie Syriusz. Nie zdziwiłem się, przecież chodziło o jego brata.

- Co się stało z Regulusem? Wszystko okej z nim? Czemu tak nagle wybiegł?

- Wiesz co, powiedział mi, że miał trochę gorszy dzień i tam poczuł się samotny przez to co zobaczył.. - nie powiedziałem mu o tym co sobie zrobił, bo wiedziałem, że mimo wszystko Regulus nie do końca by tego chciał.

- I tylko przez to się tak poryczał? W sumie to się nie dziwie, on zawsze był taki lekki.. - prychnął, na co jedynie przytaknąłem.


Nie będę tu robić z Lily złej postaci, za bardzo ją lubie

i wanna be yours l jegulusOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz