Rozdział 1

8.6K 34 48
                                    

       Hejka mam na imię Roksi, mam 15 lat i jestem chudą brunetką która ma zielone oczy i malinowe usta. Od 4 lat jestem gwałcona i bita przez swojego ojca który jest ćpunem. Mama wszystko wiedziała i nic z tym nie robiła ponieważ nie kochała mnie. Gdy miałam 11 lat matka wrzuciła mnie do piwnicy bo potłukłam jej kubek, surowo mnie ukarała. Pamiętam że przykuła mnie kajdankami do łóżka abym nie mogła ruszać rękami i nogami, zasłonięto mi oczy opaską przez co nie wiedziałam co się dzieję. Bardzo się bałam, w pewnej chwili poczułam coś ostrego na brzuchu jak by ktoś mnie ukuł igłą dopóki się nie wydarłam, moja matka przecięła mi brzuch nożem robiąc nie wielkie ale odpowiednie żeby została pamiątka po tym nacięcie, dostałam takich kilka. Po 30 minutach rozkuto mi nogi rzeby je rozszerzyć i przywiązać wiedziałam co się zaraz miało stać, mama wykrzyczała imię mojego ojca aby przyszedł tu i się mną zajął. Po kilku sekundach usłyszałam ropinanie rozporka a potem wszedł we mnie, czułam jak mnie rozrywał w środku wszystko mnie bolało chciałam iść po prostu spać i nigdy się nie obudzić. Po 2 godzinach tortury się skończyły i odkuto mnie od łóżka. Poszłam do swojego pokoju i poszłam spać. Dobra koniec wspomnień teraz jestem starsza i ostrożna nie wracam po szkole do domu bo się boję że znów mi coś zrobią i że znów tam mnie zabiorą ale dobra teraz serio koniec tego.

        Gdy wracałam ze szkoły czułam jak by mnie ktoś śledzi to samo było w klasie tylko że jak by ktoś na mnie patrzył. Szłam ulicą zobaczyłam mój dom od razu skręciłam w inną uliczkę  i to był mój błąd. Zobaczyłam tajemniczą postać z jakimś gościem ukryłam się za murkiem i zaczęłam podsłuchiwać

-PROSZE DAJ MI JESZCZE 3 DNI A ZAŁATWIĘ TE PIENIĄDZE TERAZ NA SERIO!!- Wykrzyczał jakiś typek który klęczał na ziemii z ułożonym rękami jak do modlitwy.
-miałeś cały miesiąc i ja mam Ci jeszcze dać trzy dni??-zapytała się go tajemnicza postać.-Haha śmieszny jesteś. Mówiłem Ci że jeśli nie oddasz tych pieniędzy zabije cie a twoja żona i córki pójdą do burdelu.-zawarczał tajemniczy i wymierzył bronią w klękającego na ziemii.
-PROSZE NIE ZROBIE WSZYSTKO NAPRAWDE ALE PROSZE CIE ADAM NIE RÓB TEGO!-wykrzyczał
-Nie przypominam sobie abyśmy byli na ty. A poza tym to twoja żonka i tak się puszcza jak jakaś dziwka fajna z niej była dupa kiedy wykrzykiwała moje imię.- powiedział i odbezpieczył broń.
-Ty SKORWY...- podskoczyłam ze strachu slysząc strzał. Mężczyzna leżał martwy na ziemii. Szybko uciekłam z tamtego miejsca tak aby mnie nie usłyszał.

         Biegłam przed siebie ile sił w nogach nie wiedziałam co się właśnie stało, aż dotarłam do lasu obruciłam się żeby zobaczyć czy nikt nie biegł czasem za mną, nikogo nie było. Odetchnęłam z ulgą. Postanowiłam iść w głąb lasu co z tego że jest środek nocy i teraz tam kręci się najwięcej morderców i gwałcicieli. Napotkałam się na jakąś małą drewnianą chatkę sprawdziłam przez okna czy nikogo nie było, i tak jak myślałam dom był pusty wręcz opuszczony wszystko było tam brudne i stare. Weszłam tam, trochę strasznie było, postanowiłam więc zwiedzić trochę i zobaczyć czy domek jest napewno pusty opuszczony. Chodziłam chyba po salonie aż napotkałam drzwi otworzyłam je i zamarłam. Wszędzie była krew a najbardziej się przeraziłam Gdy zobaczyłam stół na którym leżał martwy człowiek i to nie był ten co widziałam na ciemnej uliczce to był inny....starszy na oko 60 lat. Byłam przerażona stałam w drzwiach jak by mnie ktoś zamroził. Wybiegłam z krzykiem i uciekłam do domu, kiedy dotarłam otworzyłam drzwi i wbiegłam do pokoju zamykając się na klucz. Próbowałam zasnąć ale przed oczami miałam ten sam obraz.

Następnego dnia obudziłam się zmęczona spałam tylko godzinę, poszłam zrobić poranną toaletę. Gdy skończyłam się myć poszłam się ubrać, założyłam białą koronkową bieliznę na to szary top i spodnie z wysokim stanem do tego vansy. Kiedy się ubrałam poszłam wyprostować włosy i się pomalować. Zabardzo nie lubiłam się malować więc zrobiłam czarne kreski i pomalowałam usta jasną różową pomadką usta. Gdy wyprostowałam włosy i pomalowałam się, wzięłam plecak i wyszłam z domu. Podczas drogi omijałam wczorajszą uliczkę, szybko z tam tąd odeszłam. Gdy byłam pod szkołą zobaczyłam moją przyjaciółkę i przyjaciela,  to dzięki nim nadal tu jestem i nadal mam chęci do życia.

-Ooo Roksi hejka- przywitała się Scarlett i mnie przytuliła.
Scarlett była szczupłą rudowłosą dziewczyną, która ma duże śliczne piwne oczy. Każdy chłopak na nią leciał, zazdrościłam jej urody i figury marzyłam tak wyglądać.
-Heeej Roksia- powiedział Alex obejmując mnie ramieniem.
Alex to wysportowany chłopak który jest w drużynie koszykarskiej. Jest wysoki ma ponad metr 85. Ma ciemne włosy które wchodzą w czerń i błękitne oczy. Kiedyś ze mną chciał być i chyba nadal próbuje ale coś mu nie wychodzi. Nie jest w moim typie co mam poradzić.
Wywróciłam oczami na przywitanie chłopaka.
-Ja też się bardzo cieszę że was widzę, i wogóle co wy tu robicie tak wcześnie rano. Przecież wy się spóźniacie zawsze na pierwszą lekcję, to do was nie podobne.- Powiedziałam ze śmiechem na co oni spojrzeli na mnie ze zdziwieniem.
-Nie słyszałaś w wiadomościach?- Spytał Alex
-Ale co??- Odpowiedziałam mu pytaniem.
-Jakaś dziewczyna znalazła krew w ciemnej uliczce, tej blisko twojego domu.- powiedziała Scarlett na co się zdziwiłam że tajemniczy gość zabrał ciało ze sobą.
-Co? Na prawdę?!- udawałam zdziwioną i przejętą bo widziałam całą sytuację na żywo.
-Radzę Ci uważać kiedy będziesz wracać do domu nie wiadomo co ci się może stać.- powiedziała Scarlett ze smutkiem w głosie.
-I tak bym się tym nie przejęła. Tyle się stało w moim życiu przez 4 lata i nadal się dzieje.- Odpowiedziałam Scarlett
-Właśnie jak tam w domu? Coś Ci zrobili?- wypytywał Alex. Od kąd pamiętam Alex zawsze przejmował się sprawami które działy się u mnie w domu, ja za bardzo nie chciałam o tym mówić. Nie raz ich okłamywałam że wszystko dobrze ale oni chyba wiedzieli że kłamałam
-Dobrze nic się nie stało takiego złego.- Powiedziałam na co Alex pokiwał lekko głową z ulgą na twarzy.
Wreszcie zadzwonił dzwonek a my musieliśmy iść do klasy na lekcję. Pierwsze co mieliśmy to Matematyka nienawidzę tego przedmiotu jest okropny, nic innego tylko jakaś pierdolona algebra kurwa i tylko to przerabiamy w kółko bo głupi aligator tylko to potrafi.

-Dzień dobry dzieci- powiedział Marty aligator. O japierdole jakie oryginalne ,,dzieci,, twój stary kurwa a no tak rok temu była na pogrzebie swojego ojca no cóż....bywa.
-Dziś kolejna lekcja ale z ułamków- powiedziała.
-o coś nowego wreszcie coś co i tak nam się nie przyda do życia ale chuj. Koniec z algebrą i to jest plus.- Powiedziałam w myślach.

Po 30 minutach skończyła się matematyka...nareszcie ale teraz najgorsza lekcja jaka mogła istnieć to jest.......niemiecki. No kurwa gorszego przedmiotu nie mogli dać, jeszcze zastępstwo mamy ze szmatą. Szłam korytarzem dopóki nie wpadłam na kogoś spojrzałam w górę aż cofnęła mi się żółć. Wpadłam na Josha.....Josha Walkera..jego ojciec to dyrektor szkoły jeden zły ruch a wylecisz z tąd na zbity pysk. To najgorszy człowiek jaki kiedy kolwiek chodził po tej ziemi, robił wszystko aby osoby których nie lubił wyleciały że szkoły...i udawało mu się to.

-Uważaj jak chodzisz ,,Marczykowska,,-Powiedział Walker na co się wkurzyłam bo to on we mnie wlazł.
-Przepraszam ,,Walker,,- powiedziała i odeszłam. W ten sposób poszłam na kolejną lekcję. Miałam to gdziesz że pójdzie do swojego taty, i tak mam zamiar z tąd uciec.

Gdy skończyły się wszystkie lekcje wracałam do domu....a raczej chodziłam po ulicy sprawdziłam czy mam przy sobie jakieś pieniądze. Miałam tylko stówę, to kupię jedzenie sobie do domu. Poszłam do pierwszego lepszego marketu spożywczego i postanowiłam kupić mleko, chleb, coś słodkiego, ser, masło, itd takie tam podstawowe jedzenie. Kiedy kasierka kasowała moje zakupy zauważyłam że naprzeciwko stoi jakiś mężczyzna i się patrzył wprost na mnie, przeraziłam się i odwróciłam się w stronę kasjerki. Wracałam z zakupami do domu mamy nie było a tata pewnie rucha się z jakimiś dziwkami w burdelu.
Kiedy leżałam na łóżku przyszła do mnie wiadomość z grupki sprawdziłam co tam napisali te dwa debile, czy znów się nie kłócą.

Grupa: 😜💖Trójca święta💖😜
Alex: Idziecie na imprezę?
Scarlett:PEWNIE ŻE TAK
Alex: A ty Roksie?
Ja: Może przyjdę
Scarlett: Dawaj
Ja: Dobra
Alex: No i zajebiscie
Ja: A u kogo to wogóle
Scarlett: U Marcina
Ja: ok
Alex:to szukajmy się a nie piszemy bo impreza o 20 a jest 18.

Jak napisał Alex tak wszyscy zrobiliśmy zalecam się szykować ale nie wiedziałam w co zaczęłam szukać i znalazłam, czarną obcisłą sukienkę do połowy uda założyłam ją na siebie ale przedtem umyłam się i założyłam czystą bieliznę, pomalowałam się i zakręciłam trochę włosy zauważyłam że jest 19:40 więc szybko otworzyłam okno i wyskoczyłam z niego założyłam szpilki i zaczęłam iść w stronę domu Marcina. Po drodze zatrzymał się Alex i razem pojechaliśmy idealnie na 20. Weszliśmy do środka i od razu poczułam zapach potu, alkoholu i papierosów. Wszyscy się dobrze bawili a ja poszłam do kuchni się napić i wtedy go zobaczyłam na kanapie.

Sex na mieście (Andrzej Duda)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz