Rozdział 2

5.7K 34 69
                                    

          Siedział na kanapie patrząc się wprost na mnie. Przeraziłam się więc odwróciłam wzrok, i zobaczyłam przed sobą Marcina.

-Siemka Roksi!- Wykrzyczał chłopak przez głośną muzykę. -I jak się bawisz?!- zapytał
-Hej- przywitałam się. -dobrze, wogóle mam do ciebie pytanie.- Odpowiedziałam.
-Wal śmiało- odpowiedział z uśmiechem Marcin.
-Kto to jest?- wskazałam na kanapę.
-On?- zapytał na co skinęłam głową. -to jest mój przyjaciel- uśmiechnął się. -A co? Spodobał Ci się? Chcesz jego numer?- zapytał Marcin z dwuznacznym wzrokiem.

-NIE!- wykrzyczałam. -chciałam się tylko spytać bo wszystkich tutaj znam oprócz jego- Powiedziałam na co chłopak skinął głową.

Nalałam do plastikowego kubka wódkę i wypiłam ją odrazu, skrzywiłam się Gdy poczułam ten goszki smak. Postanowiłam iść potańczyć. Ruszałam się w rytm muzyki kręcąc seksownie biodrami. Po chwili poczułam ręce na biodrach, ale nie przeszkadzało mi to, ważne było to żebym się dobrze bawiła.
W pewnej chwili ktoś mnie wyrwał od gościa który że mną tańczył.

-Ej! Typie co ty odpierdalasz?!- zapytał nie znajomy.
-Gówno. Mama nie uczyła że nie tyka się cudzej własności?- zapytał kumpel Marcina.
-Odpierdol się od mojej matki- powiedział nieznajomy i rzucił się na niego.

Przyjaciel Marcina zaczął bić pięściami nie znajomego z całej siły w twarz. Była cała zmasakrowana, po chwili usłyszeliśmy syreny policyjne wszyscy zaczęliśmy uciekać. Przyjaciel Marcina mnie pociągnął ze sobą do jego auta i odjechaliśmy.

-gdzie mieszkasz?- zapytał
-na ul.*********- Odpowiedziałam mu bo chciałam już być w domu. Nie ważne co by mi się tam działo chce do domu i położyć się spać.

Po 20 minutach jazdy chciałam już wysiąść z auta, ale zauważyłam że to nie mój dom.

-...a..al.ale to nie jest mój dom- Powiedziałam
-Wiem- odwrócił się w moją stronę i przyłożył mi jakąś szmatkę do buzi, potem film mi się urwał.

Obudziłam się, wszystko mnie bolało. -O co chodzi do cholery?- Powiedziałam na głos
Usłyszałam przekręcanie zamka, wszedł on...ten sam człowiek który mnie podwiózł i patrzył Gdy robiłam zakupy.

-Obudziłaś sie wreszcie malutka.- powiedział
-Nie nazywaj mnie tak! I kim ty wogóle jesteś?!- zapytałam mężczyznę...a raczej mojego porywacza.

-Na reszcie będziemy razem- powiedział
-Co?....KIM JESTEŚ?!- wykrzyczałam
-mam na imię Andrzej.....Andrzej Duda.- odpowiedział mi. To był mafioza, najgroźniejszy w całej Polsce.
-T..to ty zabiłeś tego człowieka?- zapytałam że strachem

-nie to była moja prawa ręka...nie lubię brudzić sobie rąk.- odpowiedział
-W takim razie o co chodzi? Czemu tu jestem?!- zapytałam go znów
-Bo mi się spodobałaś Roksi...śledziłem cię.- odpowiedział z kamienną twarzą przez co się wzdrygnełam.

Andrzej zaczął kierować do wyjścia.
-CZEKAJ NIE ZOSTAEIAJ MNIE TU ROZWIĄŻ MNIE!- Krzyczałam do niego ale wyszedł i zamknął drzwi na klucz.

Płakałam, nie chciałam tu być, nie chciałam umrzeć. Co ja takiego zrobiłam że mnie świat nie cierpi.

4 godziny później

Usłyszałam trzask, otworzyłam oczy i zobaczyłam Andrzeja który był zły, nie....on był WKURWIONY. Podszedł do mnie i zaczął rozwiązywać, ucieszyłam się bo myślałam że mnie wypuści....jak ja się bardzo myliłam. Zaczął mnie rozbierać zaczęłam płakać i krzyczeć.

Zdjął mi sukienkę razem z majtkami, stanika nie miałam, położył mnie na ziemi i w sadził palca do cipki na co zajęczałam. Później wsadził drugi palec i zaczął nimi poruszać. Płakałam i Krzyczałam aby przestał, ale on nic z tym nie zrobił.

Sex na mieście (Andrzej Duda)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz