Rozdział 2. Tak czy Nie

15 2 2
                                    

Dzwonek na lekcje rozległ się po całym terenie szkoły. Wychodząc z gabinetu pielęgniarki popchnęło mnie kilka osób tylko dlatego że nikt nie zwracaj uwagi na kogo kolwiek bo nie chcieli się spóźnić na lekcje. Po 45 minutach słuchania pani od angielskiego w końcu zadzwonił dzwonek na przerwe. Lubiłem angielski ale dzisiaj miałem po dziurki w nosie jaki kolwiek przedmiot, po prostu chciałem żeby ten dzień się skończył, był dla mnie trudny, był...był inny, wyróżniał się...
Drzwi na boisko szkolne itp były otwarte, było ciepło na dworzu, nie dziwie się w końcu to był początek lata. Odważyłem się wyjść na dwór ale już po 5 minutach żałowałem bo zauważyłem... tego zielono-włosego wysokiego chłopaka o błękitnych oczach... stał w cieniu oparty o murek z głową w dół.
- Ta ziemia jest aż tak ciekawa? - powiedziałem to sam do siebie po czym podszedłem do niego jak głupi.
Nie chciałem mieć z nim już kontaktu ale jednak...jednak podszedłem i spojrzałem na niego z wielką ciekawością
- Uh... uhm, hej? - zacząłem się delikatnie uśmiechać i pochyliłem się żeby spojrzeć na jego cudowne oczy, ale to na nic. Oczy miał zamknięte i wydawało mi się że coś jest nie tak.
- Eej? - chciałem jakoś z nim zacząć rozmawiać i nawiązać kontakt wzrokowy. Próbowałem tak chyba z 15 minut aż w końcu.
- Hej.. - w końcu coś powiedział spokojnym i ściszonym głosem...
- Yyy, jakbym mógł wiedzieć.. coś się stało?
- Nie ważne...
- Nie powiem nikomu, spokojnie
- Uh... Tu nie chodzi o to, nie chodzi o to żebyś nikomu nie mówił..
- Too o co? - ciekawość mnie zżerała od środka, tak bardzo chciałem wiedzieć co Nathan w sobie skrywa. - Powiedz.
- Uh.. no ja ten... Nie powiem.
- Nie będę się śmiał. - trochę już irytowało mnie to że tak ciągle przedłuża zamiast po prostu powiedzieć.
- Nie powiem.
- Proosze.
- W takim bądź razie... Spotkajmy się w parku o 19.30 koło fontanny.
- Huh? Aa, okej. - byłem z siebie dumny że go przekonałem. Coraz bardziej byłem ciekaw co mu jest. Nie mogłem się doczekać.
Jakoś tak o 19.26 byłem na miejscu, na Nathana długo czekać nie musiałem, był punktualnie o 19.30. Stanął koło mnie nieco zgarbiony, było widać, że to co chciał mi powiedzieć prześladowało go przez prawie cały dzień.
- Heej. - odpowiedziałem uśmiechając się do niego pokazując trochę zęby.
- No hej... - nie tylko po zachowaniu i po wyglądzie było widać że coś jest nie tak. Odpowiedział mi tak zmęczonym głosem, myślałem że ten wysoki chłopak zaraz na mnie spadnie i zaśnie mi na ramionach.
- No too? Co chciałeś mi powiedzieć?
- No bo ten.
Serce mi biło tak szybko. Nie mogłem się doczekać aż w końcu usłyszę to co chciałem usłyszeć! W końcu! Chociaż nie wiem czy powinienem się cieszyć czy się martwić to właśnie było najgorsze.
- Taak?
- Zakochałem się w kimś..
- Oo a w kim? - cholera, chciałbym żebym był to ja. Ale... z drugiej strony... Nie chciałem tego...
- No w tobie baranie.. - spojrzał mi się prosto w oczy. Moje serce zaczęło tak mocno bić...
Nie wiedziałem co się ze mną dzieje. Cały się trząsłem. Moje nogi były jak z plasteliny, trząsły mi się tak mocno... Nie mogłem ich opanować...
- Mark. - spojrzał się na mnie i było widać że jest poważny. Nie żartował. On na prawdę mnie kochał. - chcesz być moim chłopakiem? - zaskoczyło mnie to. Czułem się jeszcze gorzej. - " Tak czy Nie " odpowiedz.
...

Ocean In The EyesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz