Rozdział VIII

106 11 1
                                    

Niezrozumienie bywa gubiące. Ludzie lubią wszystko rozumieć. A kiedy przychodzi niezrozumienie do samego siebie, rozpadamy się. W ostatnim czasie właśnie ono dominowało w mojej głowie. Przynosiło chaos, doprowadzało do impulsywnych decyzji. Wiedziałam, że jestem kowalem swojego losu, ale kułam na oślep i czułam się w tym bardzo zagubiona.

Nie potrafiłam zrozumieć, dlaczego ktoś, kogo znam od ponad miesiąca był w stanie mnie zranić. Przecież dotąd byłam twarda jak skała. A może tylko mi się tak wydawało? Może spotkanie z Liamem Brownem sprawiło, że wszystkie maski, które zakładałam od 3 lat, uległy zniszczeniu?

Nie wiem dlaczego Liam stał się nagle dla mnie kimś ważnym. Znałam go od dziecka. Zawsze był po prostu Brownem. A później pojawił się w czasie, kiedy mocno potrzebowałam kogoś takiego. Kogoś, kto sprawi, że poczuję się bezpiecznie. Bardzo chciałam, żeby był moim przyjacielem. Najwidoczniej on nawet nie brał tego pod uwagę.

Siedziałam w salonie pogrążona w myślach. Adalyn zasnęła dziś wcześniej. Ja planowałam się zrelaksować, ale natłok myśli mi na to nie pozwolił. Nawet długa kąpiel nie była dla mnie w żadnym stopniu atrakcyjna. Jeszcze godzinę temu siłą wypychałam z mojego mieszkania Laurę, która twierdziła, że skoro ja nie idę na imprezę – ona też nie. Nie mogła wykorzystać żadnej ze swoich technik manipulacyjnych, bo ciocia Anna rozchorowała się, wujek Patric wyjechał z Danielem na weekend do swoich rodziców, a więc miałam wymówkę. „Nie mogę iść, bo nie ma kto zostać z Adalyn". Nie mogłam powiedzieć prawdy. Rozsadzało mnie od środka nie dlatego, że nie miałam możliwości tam iść – a dlatego, że Liam nie chciał, żebym tam była.

Usłyszałam dzwonek swojego telefonu i w ułamku sekundy rzuciłam się na stolik, żeby zobaczyć kto dzwoni. Will. Nie wiem czemu moja wybujała wyobraźnia podpowiadała mi, że to jednak Liam i poczułam lekkie rozczarowanie. Wzięłam głęboki oddech, żeby uspokoić głos i wcisnęłam zieloną słuchawkę.

- Co tam Will? – zapytałam najbardziej radośnie jak tylko potrafiłam.

- Czemu płaczesz? – kurwa. On zna mnie lepiej niż ja sama siebie znam.

- Oglądam Tytanica – wypowiedziałam najszybsze i najbardziej oklepane kłamstwo jakie przyszło mi do głowy.

- Wiem, że nie możesz być u Liama, bo pani Smith jest chora i miałem do ciebie przyjechać ale nie mogę – mówił z żalem w głosie – ojciec zadzwonił, jakieś problemy z firmą. Jadę tam właśnie, ale wrócę jutro wieczorem i to nadrobimy.

- Will jasne, nie przejmuj się – zawołałam.

- Wiesz, David wyjechał i średnio może pomóc staruszkowi. Ale dzwonił do mnie ostatnio, mówił, że niedługo wraca, więc na szczęście będę miał mniej obowiązków.

- Wraca? – mój żołądek zacisnął się jeszcze mocniej – Will, mam nadzieję, że nie powiesz mu gdzie jestem.

- Nikomu. Ani Davidowi. Ani twojej mamie. Dopóki sama nie zmienisz zdania. Na mały paluszek – zaśmiał się, a ja poczułam, że ogromny kamień spada mi z serca. Pożegnałam się z Willem i zacisnęłam powieki. Za dużo niezrozumienia dla samej siebie.

Mój telefon zawibrował. Spojrzałam na ekran – Laura wysłała na whats uppie kilka zdjęć, ale nie chciałam ich oglądać. Nie chciałam znaleźć wśród nich Liama, od którego ewidentnie muszę się odzwyczaić. Napisała też wiadomość „Brown jest dobry w organizowaniu imprez, ale bez ciebie to nie to samo. Musimy to nadrobić. Love you!". Uśmiechnęłam się i odłożyłam telefon. To chyba była ewidentnie pora na sen.

W sypialni przekręcałam się z boku na bok próbując zasnąć, ale sen nie nadchodził długo. A kiedy już nadszedł, obudziło mnie głośne dobijanie do drzwi. Zerwałam się na równe nogi, a bicie mojego serca przyspieszyło trzykrotnie. Właściwie byłam w szoku, że jeszcze mi nie wyskoczyło z piersi. Przerażenie przejęło kontrole nad całym moim ciałem. Biorąc pod uwagę dzielnicę, w jakiej mieszkam, to może być każdy. Od zaćpanej młodzieży szukającej łatwych pieniędzy, po członków gangu wyrównujących porachunki. Być może moja wyobraźnia stała się w tym momencie za mocno wybujała, bo co by mieli robić tu członkowie gangu? Ale w końcu mogli pomylić mieszkania.

Przeznaczenie. Znajdź mnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz