*dedykowane wiekowi dwudziestemu, najlepszej chemii i lekcjom polskiego
mówią że jesteś nagłą pustynną
burzą, groźnie nieśmieszną znienacka
zimną i mrok egipski w twym ciele
mnie zaś sztorm serca uczynił słynną
gwałtowny gniew tak że łódź flisacka
przepada, trup majtków się gęsto ściele
mnie to pasuje, dopóty chimerą
tę bańkę mydlaną nieprzebitą
nieprzebytą piany morskiej barierą
naprawdę kochasz, boś afrodytą
mówią to jak również że do spania
cię położyłam, i że jakim cudem
nie wiem, na nic nieboskiej wzdychania
jeśli już ją nazwą piaskowym ludem
lecz jeśli kiedykolwiek złączymy umysły
gdybym wciąż nie sypała w oczy ci piaskiem
zobaczyłbyś z autopsji że te sny prysły
być może ta symbioza nie byłaby fiaskiem?
gdybyś sahary burzą, wenus się uczynił,
był- gdybym była sztormem, duszkiem korakanu
ale ja to jedynie ziarenko na pustyni,
ale ty to tylko bańka głębin oceanu