3. Wypadek

105 11 0
                                    

Otwierając drzwi przeszedł ją dreszcz, jakby jej ciało już sygnalizowało, że wydarzy się "coś nie tak". Z jednej strony nie była gotowa by go spotkać, jej złamane serce ani trochę się nie wyleczyło, a z drugiej miała dość tej słabości, to nie była prawdziwa ona. Uśmiechnęła się przypominając sobie dzieciństwo.

*

*

*

*

- Mamoru i Saori ! Zejdźcie natychmiast!

- Mamou- powiedziała dziewczynka i pociągnęła lekko jego koszulkę.

Pamiętała, że jak była małym dzieckiem nie potrafiła wymawiać litery "r" , strasznie cieszyła się gdy wreszcie się tego nauczyła.

- Tak siostrzyczko?

- Mama się o nas matwi i denewuje, wacajmy baciszku.

Delikatnie pogłaskał ją po głowie i wziął na barana.

Zeskoczył na parę niższych gałęzi i szepnął - trzymaj się mocno.

Dziewczynka wtuliła się i zamknęła oczy.

- Ani mi się tu wa..- zanim mama "urwisów" zdążyła dokończyć, chłopak skoczył lądując bezpiecznie na ziemi.

- Mogło Ci się coś stać ! To jest stanowczo za wysoko na takie zeskakiwanie!

- Oj mamo, nie przejmuj się, jestem jak kot, ląduję zawsze na czterech łapach- uśmiechnął się.

Cała trójka roześmiała się.

To właśnie przez jego "styl lądowania" był nazywany przez znajomych kotem.

Wejście na największe, najwyższe drzewo w mieście wydawało się nie lada wyzwaniem, natomiast dla niego była to błahostka. Saori bardzo kochała swojego brata, to dzięki niemu nie bała się wysokości, była gotowa odważyć się na różne rzeczy, to on nauczył ją jak się bić i stała się "postrachem" wśród przedszkolaków. Żałowała, że wyjechał daleko.

*

*

*

*

- Saoooooooriiiii! - wykrzyknęła Yumi, wyskakując głównej bohaterce zza zakrętu.

Dziewczyna przestraszyła się i poleciała do tyłu, wpadając na jakiegoś chłopaka i razem z nim przewróciła się na podłogę.

- Oooups- szepnęła i zasłoniła przy tym usta Yumi.

- Przepraszam- powiedziała Saori, szybko wstając i wyciągając rękę w kierunku chłopaka- nic ci nie jest?

- Wszystko okej- odpowiedział chwytając się ręki dziewczyny i wstając.

- Stary masz całą spuchniętą rękę!- wtrącił się przyjaciel chłopaka.

- Oj tam, tylko trochę, nic poważnego- zaraz po tych słowach, uderzał drugą rękę o tą dla zabawy - wcale nie boli.

- Tym razem powinieneś iść do pielęgniarki, Hayato nie wygląda to najlepiej.

Yumi, która dotychczas stała z boku i tylko obserwowała sytuację odezwała się popierając zdanie chłopaka i popatrzyła się na niego, dokładnie go oglądając od stóp do głów i oblizując usta.

,, ohyda " - pomyślała Saori.

- Może ona by Cię tam zabrała? - wskazał na nastolatkę z kruczoczarnymi włosami - w końcu to jej wina.

- Jeśli zechce mi towarzyszyć - odpowiedział Hayato i złapał jej dłoń i lekko uniósł przybliżając do swoich ust, całując.

- Oczywiście, że tak, tylko nie śliń mi już ręki, to takie niehigieniczne.

Nastolatek wybuchnął śmiechem.

- Nie chciałbym wam przeszkadzać, ale ja już spadam, trzymaj się stary i czy mógłbyś przekazać tej różowej żeby się tak na mnie obleśnie nie gapiła? Dzięki. - powiedział jego przyjaciel i poklepał go ramieniu.

- Pff, i tak będziesz mój- Yumi prychnęła i szepnęła do siebie .

- No to my idziemy już do pielęgniarki - oznajmiła Saori machając przyjaciółce na pożegnanie.

*

*

*

*

*

Następne minuty minęły im w milczeniu, szli w dół aż dotarli do poziomu szkoły " -3", na którym znajdował się gabinet pielęgniarki.

Na pozostałych niższych poziomach znajdował się basen i sale gimnastyczne wraz z szatniami i wielka aula z trybunami, na której najczęściej odbywały się mecze z koszykówki.

Hayato zapukał i od razu wszedł do środka.

,, Ja bym poczekała " - pomyślała.

- Oh, to ty, co Ci się stało tym razem?

,, Jest tu chyba częstym gościem " - dodała w myślach.

- Trochę tylko spuchła- odpowiedział pokazując.

- Trochę? wygląda na to, że jest złamana.

- Oj tam, nic poważnego.

- Nic poważnego? Jak możesz być tak debilny - powiedziała pani i chwyciła go za ucho mocno ciągnąc.

Saori się zdziwiła. Co prawda to pracownik szkoły, ale czy ona ma prawo obrażać uczniów i robić coś takiego ?

- Sensei, a co to za pisemko na pani biurku? nie jest ono przypadkiem jakieś erotyczne? - odparł Hayato, niewzruszony zaistniałą sytuacją.

Pielęgniarka od razu puściła chłopca i podeszła do biurka chowając magazyn do biurka.

- Skonfiskowałam, nie interesuj się matole - warknęła.

,, Całkiem miła ta pani" - pomyślała Saori.

- Tak.. i tak przez przypadek przeglądałaś .. hmmm.. podejrzane .. - ciągnął dalej nastolatek.

Pielęgniarka bardzo się zdenerwowała i podeszła do niego mocno ciągnąc go za jego kasztanowe włosy.

W czasie gdy się tak "szamotali" Saori coś odkryła.

- Jesteście bardzo do siebie podobni z wyglądu.

- No oczywiście, że tak w końcu to moja ciocia - uśmiechnął się Hayato.

Początkowo na twarzy dziewczyny malowało się zdziwienie ale po chwili również odwzajemniła ten piękny uśmiech.

Później rozległ się donośny dźwięk telefonu Saori. Miała ustawiony na dzwonek "Hozier- Take me to church" .

- O moja ulubiona piosenka - powiedział Hayato.

Dziewczyna szybko odebrała.

- Halo?

- Cześć skarbie, z tej strony mama.

- No hej, dlaczego dzwonisz?

- Mam dla Ciebie świetną wiadomość!

- Pewnie padnę na kolana co? - odpowiedziała znudzonym tonem.

Sądziła, że to kolejna z genialnych niespodzianek jej rodzicielki typu :

" Kupiłam Ci piękną staromodną sukienkę! ", " chodźmy razem na

spotkanie klubu wsparcia!", "uszyłam Ci przepiękny babciny sweterek!" , " Będziesz opiekować się dziećmi mojej przyjaciółki! Co z tego, że masz plany na dzisiaj!".

- Mamoru dzwonił dziś i powiedział, że przyjedzie i odwiedzi nas na dłużej. Świetnie, prawda?

- Tak! Już nie mogę się doczekać.


Teoria miłości Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz