W spróchniałej podłodze znajdowała się wnęka, a w niej wiele lat wcześniej pewna kobieta ukryła legendę. Została ona spisana starym piórem na płóciennej szmatce, żeby nigdy żaden człowiek z jej rodu o niej nie zapomniał. Teraz ta sama kobieta co noc opowiadała swoim dzieciom zmienioną wersję tej opowieści. Opowieści o przekleństwie, które zstąpiło na ich rodzinę i na wiele więcej domostw. Błogosławieni żyli wśród nich.
Chłodne powietrze ciężko uderzało w stare okna pewnego domu. Kobieta jeszcze raz zerknęła w stronę szyby i zamyśliła się na moment. W kierunku jej chaty zmierzała właśnie pewna zjawa z odciętą ręką. Biedny, pomyślała. Zaraz jednak wróciła spojrzeniem w stronę swoich dwóch córek.
Dziewczynki leżały i przyglądały się kobiecie, czekając na upragniony moment w ich całym dniu. Na opowieść. Były całe zmarznięte, a kobieta podejrzewała, że pensja jej męża pójdzie na lecznicze zioła dla dzieci. A to była tylko jej wina.
Chciała, żeby najstarsza córka oswoiła się z duszami zmarłych, żeby pod żadnym pozorem nie wskrzesiła ponownie jakiejś duszy. Nie chciała znowu brudzić sobie rąk krwią.
Dlatego wzięła je w mroźny wieczór do lasu, nieopodal ich domu. Był to las samobójców. Mała Lara wystraszyła się duszy kobiety z odciętą głową, która szła w nieznane, więc kobieta musiała ją uspokajać dobre parę minut. Ale ten las był bezpieczny z jednego powodu. Samobójcy nie chcieli wracać do tego świata tak często jak zwykłe dusze.
I przez to teraz dziewczynki były całe rozpalone. Młodsza z nich nie wiedziała po co to wszystko, nie miała takiego daru jak jej siostra. W duchu jej zazdrościła.
Ale na bogów, nie było przecież czego.
- Mamo - powiedziała Lara, jej czerwona buźka w uroczy sposób pasowała do jej równie czerwonych włosów. - Opowiesz nam w końcu bajkę?
Nadya od razu przytaknęła siostrze, tylko na tyle zdołała. Na lekkie kiwnięcie. Leżała bowiem kompletnie nieruchoma, próbując utrzymać swoje powieki ku górze, oddychała ciężko, ale kobieta i tak wiedziała, że zaraz odpłynie w sen.
Kobieta więc lekko pogłaskała ją po policzku i wyszeptała do ucha, żeby zasnęła. Córka od razu to uczyniła.
Matka po kilku chwilach przyglądania się swojej córce w końcu zaczęła opowiadać, tak jak codziennie od dobrego pół roku. Słaba świeca oświetlała mały pokój dzieci, ale to dostarczało pewnego klimatu.
Dawno, dawno temu żyła sobie bogini śmierci wraz z boginią życia. Siostry kochały się miłością wieczną i najszlachetniejszą. Obie były zapracowane i rzadko znajdowały czas na wspólne zabawy. Jedna przecież odbierała życie, a druga je dawała.
I miało tak być przez całą wieczność. Żyły w harmonii, a każdy dzień był dla nich nowym wyzwaniem. W czasie wolnym biegały po łąkach, doglądały swoich podopiecznych. Dusze zmarłych wędrowały jednak do innego, spokojniejszego świata, gdzie każda dusza w końcu doznawała szczęścia, którego mogła nie zaznać za życia.
Bogini życia na początku nie obchodziło, gdzie szły jej zmarłe dzieci. Była to przecież sprawa jej młodszej siostry. Jednak do czasu. W końcu przestała być obojętna i pozazdrościła siostrze.
Z niewiadomego powodu siostra zażądała od bogini śmierci, żeby ta zesłała pewną duszę z powrotem na ziemię. Ta jednak odmówiła.
- Ale dlaczego odmówiła, mamusiu? - zapytała jak co wieczór córka. Zawsze jednak dostawała tą samą odpowiedź.
- Jesteś za mała, żeby to zrozumieć, kochanie.
Czas jednak leciał nieubłaganie, i gdy nadszedł okres uroczystości na cześć bogini śmierci jej krnąbrna siostra przez całe pół roku, które było na cześć jej siostry, nie dała ani jednego nowego życia
Ludzie bardzo bali się, że czymś urazili boginie więc błagali je o wybaczenie. Po czasie zaczęli przeklinać boginie śmierci, myśląc, że to jej wina. Że to ona zabija ich dzieci.
Wtedy starsza znowu zażądała o powrót zmarłych na ziemię, bogini śmierci jednak naprawdę nie chciała dopuścić do tego, żeby jej dzieci odeszły od niej. Ale zgodziła się, wiedziała, że i tak nic nie zdoła zrobić. Dlatego zmarłe dusze przywróciła na ziemie pod postacią zjaw.
Zmarłe dusze od tego momentu przechadzały się po świecie ludzi, ale bogini życia nie wiedziała, że jej siostra podarowała jej dzieciom dar.
Dar, który umożliwiał wskrzeszanie zmarłych dusz. Aby te nigdy tak naprawdę nie umarły i nie musiały się tułać po świecie jako samotne zjawy. Obiecała sobie też, że przyjdzie taki moment, gdy powróci swoje zmarłe dzieci do swojej krainy.
Bogini żyła jednak dalej i było jej bardzo smutne, że jej dzieci potraktowały jej dar jako przekleństwo.
- Mamo, ale dlaczego jest to dla nas przekleństwo? - zapytała dziewczynka, spoglądając na swoją mamę.
Ta myśl nie opuszczała jej nawet na chwilę, ale jej mama nigdy jej na to nie odpowiadała. Do dziś.
- Ponieważ tacy jak ty czy ja nie mają szczęśliwego życia - wyszeptała kobieta.
I na tym skończyła się ich rozmowa.
***
Zaczynamy przygodę, mam nadzieję, że spodobał wam się prolog i zachęca was tym samym do czekania na kolejne rozdziały.
Widzimy się pod koniec wakacji, wtedy ruszam z publikacją rozdziałów.
CZYTASZ
The story of lost souls
FantasyBłogosławieństwo czy przekleństwo? Lara urodziła się z darem wskrzeszania zmarłych dusz. Niestety żyła w państwie, w którym takie jak ona miały być tylko na użytek króla i jego rodziny. Casper jest bękartem. Urodził się z romansu króla, a zwykłej sł...