Zewsząd otacza mnie dojrzała zieleń. Zwarty szereg cyprysów wzdłuż chrzęszczącego podjazdu, napęczniałe drzewa oliwne i szorstkie wawrzyny okalają posiadłość z kamienia niemal z klaustrofobiczną ciasnością. Figury chmur prężą swoje mięśnie pod okiem czystego nieba i wiatr potrząsa koronami latorośli, jakby rwał się do ożywczej przebieżki. Wszystko wydaje się idealne, uszyte wzorcowymi ściegami i w zasadzie wszystko jest idealne, ponieważ
To są idealne wakacje
ponieważ
To idealnie skonstruowane piekło.
— Sasuke, jeśli chodzi o wcześniej... — I jego bramy właśnie się dla mnie otwierają. — Źle się wyraziłem. Nie o to mi chodziło. Sasuke, ja...
Czuję szept dotknięcia na zgięciu łokcia. Moje stopy wrastają w ziemię. Serce dudni mi w gardle, jego skrzydła trzepoczą jak fruwające samce modliszki.
— W porządku — mówię i jestem pusty w ideologię szczerych słów.
— Nie, serio, ja...
Na sekundę zamykam oczy.
Otwieram je (nie) przygotowany. Dostaje w twarz oceaniczną głębią skruchy.
— Powiedziałem, że jest w porządku. Jeśli chciałeś przeprosić, nie musisz tego robić. Niczego nie oczekuję.
— Tylko że ja...
Spada na nas brutalna siła
i nagle
zostajemy odepchnięci w dwie przeciwne strony świata, niespodziewanie pomiędzy nami wyrastają oceany i kontynenty. Zaczynają dzielić nas całe kilometry niedopowiedzeń.
Minato wciska walizki w nasze ręce.
Czuję dotyk Kushiny pomiędzy łopatkami.
— Chłopcy. — Siedmioliterowe ostrzeżenie. — Zajmijcie się bagażami.
— Same się nie wniosą — dodaje Minato.
Brwi Naruto opadają z gniewem.
— To sam je wnieś — zwraca się do ojca i jego oczy to dwa wystrzelone pociski. — Właśnie o czymś rozmawialiśmy. Przerwaliście nam...
— Właściwie to już skończyliśmy — mówię i udaję, że nie dostrzegam jego obracającej się głowy, spojrzenia wypełnionego szokiem i żalem, które przykuwa moje wiotkie nogi do posadzki.
— Nie. Wcale nie.
— Tak, Naruto.
Macha w zaprzeczeniu głową. Przymyka powieki i wygląda zupełnie tak, jakby moje słowa wytrąciły mu nadzieje z rąk. Wydaje się pokonany i zdruzgotany.
A kiedy postanawia na mnie spojrzeć
kiedy to robi
wyrzuty sumienia są jak naostrzone ćwierć oddechy. Nie mogę złapać tchu i nagle chciałbym się schylić, zeskrobać jego wiarę z terakoty i wcisnąć mu ją między palce. Powiedzieć, by jeszcze przez chwile jej nie wypuszczał.
A ponieważ obawiam się zdrady, zaklinam usta pod milczenie.
— Po schodach na górę! — krzyczy za nami Kushina.
Kiwam głową i wtedy skrzydła rozfruwanego motyla ocierają się o moją przykrytą czarną bawełną skórę ramion: Naruto. Prawie zataczam się o własne nogi.
— Parę niemiłych słów i już mnie skreślasz? — pyta i jego głos jest zbolały, oczy pełne niewypowiedzianej rozpaczy. Palcami próbuje chwycić mnie za nadgarstek.
CZYTASZ
Error? || SASUNARU
Fanfiction🌊 Jak źle może być, gdy Sasuke zostanie przymuszony do spędzenia dwutygodniowych wakacji w towarzystwie swojego byłego przyjaciela, z którym od roku nie zamienił praktycznie ani słowa? Źle. Tragicznie. Fatalnie. albo Wspaniale. Fantastycznie. Czaru...