Gdy wróciłam do domu długo rozmyślałam czy się z nim spotkać, chciałam mieć nowe znajomości. Nie chciałam jednak wychodzić z nim.
Bardzo się nudziłam więc stwierdziłam, że pójdę na strych pogrzebać w pudlach z dzieciństwa.
Na strychu pierwsze co rzucało się w oczy to moja ogromną choinka. Nie była jeszcze ubrana bo moja matka ciągle jest w pracy, a jak proponuje ubranie choinki przezemnie to odmawia. Szukając pudła z moimi rzeczami natknęłam się na suknie ślubną mojej mamy. Była piękna, obok niej leżał też ususzony bukiet ślubny składający się z białych róż.
Pudełko z moimi rzeczami było maleńkie, zostało spakowane gdy miałam 11 lat. Otworzyłam je a na wierzchu był mój pierwszy smoczek, chustka oraz moje pierwsze włosy. Gdy przegrzebałam pudło, na samym dnie leżała kartkie zwinięta w rulon. Otworzyłam ją. To pierwszy rozdział książki który napisałam Gdy miałam 10 lat. Brzmiał on tak:
Rozdział 1
- ale ty gorąco! - krzyknęłam Gdy dojeżdżaliśmy taksówką do Szwecji.
Mijaliśmy drzewa i krzewy. Widziałam też jednego psa który leżał na asfalcie.
Gdy dojechaliśmy do Szwecji, tata z którym miałam się spotkać siedział w kawiarni. Podeszłam do niego i go przytuliłam.
- zabierz mnie od niej! - krzyknęłam do niego mimo tego, że był obok mnie.
- Od kogo? - zapytał zdziwiony.
- Od mamy, ona mnie nienawidzi! - płakałam. Przyjechałam tu żeby mu to powiedzieć.
- nie mogę... - odpowiedział.
- obiecaj, że mnie zabierzesz... - wymamrotałam troszkę ciszej.
- Valerie, ja.... Nie mogę. - powiedzial szeptem.
- tato! - krzyknęłam Gdy wyszedł.
Poszedł. Już go nie było. Zamówił mi powrót do Norwegii. Muszę go znaleźć!
Moja matka mi kiedyś powiedziała, że ten tekst się nie nadaje, może dlatego, że mówię, że ona jest okropna. Wsumie? Czemu nie mogę pojechać do taty? Może dlatego, że on ma żonę i dzieci? Nie! On mnie napewno kocha!
- pojadę do niego! - wykrzyczałam sama Noe wiem dlaczego na cały dom.
Już słyszałam ze moja matka wchodzi po schodach na górę.
- zamknij mordę! Wszyscy się śmieją z ciebie! Jesteś nikim. - nakrzyczała na mnie, a ja jak głupa dziewczynka nie wiem dlaczego się poryczałam.
Nie wytrzymałam już tego. Myślałam, że moja psychika zniesie wszystko. Myliłam się.
- ciota... - mruknęła przy okazji wyjścia z mojego pokoju.
***
Jest 6 grudnia. Moja mama wraz ze mną ubrała choinkę. Mimo tego, że moja mama najprawdopodobniej mnie nienawidzi, ja ją kochałam w głębi serca. Ugotowaliśmy również makaron z serem i mama zaprosiła mnie do wspólnego obiadu.
- muszę z tobą porozmawiać. - rozpoczęła rozmowę.
- tylko nie o tym, że mam studiować medycynę. - postawiłam jej warunek.
- nie, nie o tym. - zaczęła. Miała smutną minę i było widać, że czegoś, żałuję? - chce cie przeprosić. Za te wszystkie lata byłam okropna. - przeprosiła mnie, a z mojego oka poleciała łza. Wyczekiwałam na tę chwilę od 16 jebanych lat.
- kochasz mnie? Mamo? - zapytałam Gdy kolejna łza poleciała mi z oka.
- Valerie, zawsze cie kochałam. - powiedziała - nie umiałam tego okazać nadal nie mogę pozbierać się po rozwodzie i się na tobie wyżywałam. Przepraszam księżniczko.
- Mamo.... kocham cie! - krzyknęłam i się przytuliłam - wiem, że między nami nie będzie idealnie ale będzie napewno lepiej - dodałam a stado łez poleciało mi z oczu.
Trwałyśmy w uścisku przez kilka minut aż nagle postanowiłam jej coś powiedzieć.
- Mamo? - zaczęłam. - niedawno poznałam takiego chłopaka. Nie kocham się w nim ale mogę się dzisiaj z nim spotkać? To mój nowy przyjaciel.
- jasne. - odpowiedziała.
CZYTASZ
Zimowa gorąca czekolada
Novela JuvenilValerie mieszka wraz ze swoją mamą w Oslo, w Norwegii. Dziewczyna zawsze marzyła o wydaniu swojej książki. Jej matka nie pozwala jej tego zrobić. Valerie rzuca wszystko i idzie przed siebie poznając wspaniałem osoby. Gorąca czekolada nie pomaga. Ot...