- Coś podać? - zapytała stewardessa uprzejmym tonem.
- Nie, dziękuję bardzo - odpowiedziałam równie uprzejmie
Dopiero wystartowaliśmy, a stewardessy już rozpoczęły polowanie na pieniądze. Niestety, rzadko kiedy udawało im się kogoś na coś naciągnąć. Chyba każdy wiedział, jak w samolotach potrafi być drogo.
Jak mój brat niedawno wspomniał, lecieliśmy do Hiszpani pierwszą klasą. Stety niestety, nie udało mi się usiąść nikim z mojej "rodziny". Zamiast tego siedziałam obok jakiegoś niezbyt ładnego chłopaka, na oko miał szesnaście lat. Skupiając się na książce, czułam no sobie jego spojrzenie. Czy właśnie obczajał mnie jakiś dzieciak? Bardzo możliwe. W każdym bądź razie, starałam się nie zwracać na niego uwagi i się udało.
Z moimi towarzyszami (czytaj: Damian, ojciec, narzeczona ojca) spotkałam się dopiero na lotnisku. Nie miałam ich na widoku przez całą podróż, co było dla mnie niesamowicie komfortowe, a teraz gdy znowu ich widzę... Ehhhh, a mogłam zostać na pokładzie.
Z lotniska zgarnął nas busik z bardzo miłym i uprzejmym kierowcą.
-A po lewej mijamy... - cały czas opowiadał łamaną angielszczyzną nasz przewodnik.
W ogóle go nie słuchałam, ale raczej nie powinno mu być przykro.
Do hotelu dotarliśmy po południu. Z zewnątrz prezentował się naprawdę pięknie. Białe ściany, marmurowe kolumny, przeszklony dach oraz złote zdobienia idealnie się ze sobą komponowały. Przed samym wejściem znajdowała się ogromna fontanna z krystaliczną wodą, a na czubku pięknie lśnił złoty łabędź. Nie wiem, czy był to specjalny zabieg, czy tak się tylko wydawało, ale te wszystkie złote elementy, rośliny, bluszcz pnący się po ścianach wokół ogromnych, szklanych drzwi nadawały całemu otoczeniu niezwykłej i magicznej aury.
Wnętrze hotelu również prezentowało się przecudownie. Na środku statua ogromnego, złotego łabędzia (zdążyłam zauważyć, że w tym miejscu mają jakiś ogromny sentyment do tego zwierzęcia), ściany oczywiście białe ze złotymi zdobieniami oraz marmurowe kolumny. Tutaj również znajdował się bluszcz, ale tym razem oplatał każdą kolumnę. Wszystko, tak jak w przypadku zewnętrznej fasady budynku, idealnie ze sobą współgrało.
Podeszliśmy do pięknie urządzonej recepcji, która połączona była z poczekalnią, a następnie mój ojciec nas zameldował. Postanowiliśmy wykupić osobny pokój dla mnie, osobny dla Damiana i wspólny dla ojca i Marii. Tak jak mój brat, ojciec i Maria, otrzymała wielką torbę plażową z logo hotelu oraz kartę do pokoju, z numerem 875. Damian miał pokój numer 872, więc niedaleko mnie, natomiast ojciec i Maria, jako iż mieli apartament, to numer ich lokum to 1152.
Z bagażami podręcznymi oraz wózkiem z walizkami, ruszyliśmy w stronę wind. Było ich tutaj w jednym miejscu aż sześć, więc razem z Damianem i naszymi walizkami weszliśmy do jednej windy wciskając guzik z numerem osiem, a nasze narzeczeństwo z wózkiem ruszyło swoją windą na piętro dziesiąte.
Gdy winda się zatrzymała, wysiedliśmy z niej, zabierając bagaże i ruszyliśmy w stronę naszych pokoi.
Damian, jako że miał pokój 872 odłączył się ode mnie wcześniej, życząc mi powodzenia i rysując w powietrzu krzyżyk. Zaśmiałam się z jego głupoty i ruszyłam w stronę własnego pokoju.
Nie był on tak daleko jak myślałam, więc ucieszyłam się, że nie będę robiła kilometrów idąc z pokoju do windy i na odwrót. Postawiłam walizkę pod ścianą i przyłożyłam kartę do czytnika na drzwiach.
Witajcie! Przepraszam, że musieliście czekać na następny rozdział tak długo, ale nie miałam weny do pisania. Z pewnością czekacie na jakieś wątki miłosne, ale póki co muszę Was zawieść L
Do zobaczenia w następnych rozdziałach! <3
YOU ARE READING
Hiszpańska Dziewczyna
Teen FictionPowieść o świeżo upieczonej młodej dorosłej, która na wakacje wybrała się do Hiszpani. Jakie przygody ją tam czekają? Czy każdy będzie miał wobec niej dobre zamiary? To i wiele więcej dowiecie się z tej niezwykłej książki! Autorka powieści - Karolin...