ROZDZIAŁ TRZECI

12.2K 320 129
                                    

Nessa

Przez dłuższy czas stałam na schodach jak wryta. Nie wiem czy minęło pięć minut, czy może pięć godzin odkąd Xander zniknął za drzwiami mojej sypialni. Jego „okej" przelatywało przez moją głowę niczym napis na telewizorze, kiedy czekasz aż uderzy w róg ekranu.

Kompletnie nie o to mi chodziło. Nie taki był zamiar mojej akcji ratowniczej. Chciałam się zemścić, a i owszem. Chciałam pomóc Rice, ale nie do końca w sposób, którym proponowałam jej bratu łóżko.

Przecież to brzmiało niedorzecznie nawet po tych szotach. Jednak zestawienie niedorzeczności i możliwości utarcia nosa Jennie mogła wygrać tylko jedna z opcji.

Właśnie dlatego, jako rozsądna osoba, zrobiłam krok do przodu, przybliżając się tym do kolejnego schodka.

Podrapałam się nerwowo po szyi. Nie zdziwiłoby mnie gdybym zrobiła to aż do krwi przez moją nieuwagę i fakt, ile myśli przebijało się teraz przez moją głowę. Zimny pot zalał moje plecy, a oczy wyschły niemal do sucha, jakby chciały dać mi do zrozumienia, że czas znowu zacząć mrugać.

Przełknęłam gulę w gardle i w końcu zaczęłam wspinać się dalej po stopniach. Wydawały się jakieś większe i jakby zupełnie nagle ich przybyło.

Zawsze mi tyle to zajmowało? Odpowiedź brzmiała „zawsze w stanie najebania zaawansowanego".

Złapałam za klamkę uzbrajając się w cierpliwość do samej siebie, bo mój mózg popadał w coraz większą paranoję.

To tylko Xander, idiotko. To tylko on.

– Pace? – zapytałam niepewnie, popychając drzwi. Pierwsze, na co zwróciłam uwagę po ich otwarciu to łóżko. Nie było go tam, przez co w mojej głowie zapaliła się czerwona lampka.

– Zawsze od razu przechodzisz do rzeczy? – zapytał cicho, lecz w jego głosie nie słychać było żadnej niepewności. Bo przecież on zawsze był wszystkiego pewien. Tak samo jak ja tego, że jego ego przerastało go wzdłuż i wszerz.

A był wysoki.

Głos dobiegał z prawej strony pokoju. Oczy poprowadziły mnie na miejsce, które okupował. Od razu zwróciłam uwagę na okno, które nie było już uchylone tylko otwarte na oścież. Xander siedział na parapecie, a jego nogi były na tyle długie, że bez problemu sięgał stopami do podłogi.

I dobrze, bo w przypadku gdyby dyndały w powietrzu, nie ręczyłabym za swoją reakcję.

Ciemne dżinsy zjechały mu trochę do dołu, odsłaniając skórzany pasek trzymający się w szlufkach. Srebrna klamra błysnęła mi przed oczami, gdy tylko minimalnie poprawił się na parapecie.

– Podejdziesz, czy będziesz tak tylko stać? Gapienie się na moje krocze ma chyba mało wspólnego z czymkolwiek łóżkowym. – jego głos był stanowczy i zmusił mnie do szybkiego oderwania wzroku, który równie szybko zawiesiłam na jego ustach wypowiadających kolejne zdania – No chyba, że się mylę i zechcesz mnie poprawić, Nesso?

Pierwszy raz od dawna usłyszałam Xandera Pace'a wypowiadającego moje imię. W jego ustach brzmiało to tak... nienaturalnie?

Ruszyłam więc w jego stronę myśląc o tym, co kombinuje. Zaintrygował mnie, bo najwidoczniej miał jakiś plan. A ten właśnie plan przysłonił wszystkie czerwone lampki, które świeciły w mojej głowie jak kontrolki w starym Passacie mojego ojca.

Jednak z każdym kolejnym krokiem robiło mi się coraz to bardziej gorąco. Po chwili zaczęłam się zastanawiać, czy czasem shoty od Riki nie były czystym spirytusem, bo dokładnie tak reagował mój organizm w przypadku mocniejszych trunków.

Breaking Apart [JUŻ W SPRZEDAŻY]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz