- Chcesz mi coś powiedzieć? - Spytał niecierpliwy mojej odpowiedzi.
Milczałam, ponieważ co mam zrobić? Powiedzieć mu prosto w twarz, że zostałam zaciągnięta na nielegalną impreze z marihuaną, która niewiadomo jakim trafem wpadła w moje ręce, a na sam koniec policja mnie zgarnęła? Jedyne co wie to to, że siedziałam na komisarjacie, a Dylan spłacił za mnie kaucje. Tyle.
- Czy.chcesz.Mi.Coś.Powiedzieć? - Warknął pojedynczymi słowami.
- Nie. - Szepnęłam patrząc w przestrzeń.
- Do pokoju.
- Jack nie jesteś moim ojcem.
- Ale staram się go zastąpić tak, jak należy na starszego brata, więc rusz ten swój tyłek i do pokoju! - Krzyknął, a ja bojąc się jego niesprzeciwnego tonu głosu, ruszyłam czym prędzej na góre. A wszystko przez Deby, która razem z Tyler'em namówili mnie na tą głupią impreze. Mogłam z nimi tam nie jechać. To wszystko przez nich.
Zdenerwowana ruszyłam na góre i wchodząc do swojego pokoju, dosłownie żuciłam się na łóżko i zaczęłam patrzeć w sufit. Granatowy sufit.
Zastanawiam się co, by było, gdybym nie poszła, ale zapewne to, by nic nie zmieniło, a ja siedziałabym w jakieś opustoszałej fabryce ze szklanką shota, którego i tak, bym nie wypiła, zamiast być na tej durnowatej imprezie.
Z westchnięciem przeturlałam się na brzuch i schowałam głowe w poduszkę. To nie moja wina. - powtarzałam sobie w głowie. Przecież to, że zostałam zmuszona nie oznacza, że tego chciałam. Hello, przecież mamy dwudziesty pierwszy wiek, ludziska trzeba przystopować...
Usłyszawszy dźwięk mojej nowo ściągniętej piosenki Bobby'ego, sięgnęłam po urządzenie."Wszystko dobrze?" - Deby Xxx
"Ależ tak. Wszystko w jak najleprzym porządku." - Rosie x.
"Kropki nienawiści (aż tak źle??)" - Deby Xxx
"Pogadamy później Debs. Muszę zjeść kolacje." - Rosie. X.
Wstałam z łóżka, odbijając się plecami od poduszki i ruszyłam do biurka, aby wziąć gumke do włosów.
Wzięłam pukiel moich włosów i przechylając głowe w dół, zebrałam wszystkie włosy, które pouciekały i związałam w wysokiego koka.
- No i gotowe. - Szepnęłam do siebie i poprawiłam ramiączko mojej bluzki, które zsunęło się lekko z mojego ramienia.
- Rosie, mogę wejść? - Usłyszałam lekkie pukanie do drzwi i spokojny głos mojego brata.
- Wchoć.Jack usiadł na moim łóżku i popatrzył na mój nadgarstek.
- Za tydzień ściągają ci szfy.
- No i co w związku z tym? Przyszedłeś tu, żeby mi tylko o tym powiedzieć? - Gada od rzeczy.
- Tak naprawdę to przyszedłem cię przeprosić. Przepraszam, że wtedy w kuchni na ciebie nakrzyczałem. Po prostu byłem zdenerwowany i...
- A teraz nie jesteś? - Przerwałam mu.
- Sam nie wiem. Chyba nie. - Wzruszył ramionami.
- Dobra. W końcu też zachowałam się nieodpowiedzialnie. Zawsze mogłam im odmówić. - Powiedziałam, ale, gdy słowa wypłynęły z moich ust szybko zakryłam je ręką.
- Co? Komu odmówić, ktoś cię do tego zmuszał?
- Nie, a teraz proszę możesz już sobie pójść? Jestem zmęczona, a jutro idę do szkoły. - Powiadomiłam widząc, że blondyn wstaje ze swojego miejsca.
- Okay, ale dokończymy ten temat tak czy inaczej! - Zawołał, gdy wypchnęłam go za drzwi i oparłam się na nich.
- Dobranoc.*
- Wstawaj, siostra. - Usłyszałam szept nad uchem. Leniwie otworzyłam oczy i popatrzyłam na blond czupryne.
- Tak, tak. Już wstaje. - Mruknęłam i przetarłam swoje zaklejone od snu oczy. Jack wyszedł, pozwalając mi na wstanie i przebranie się.
Dzisiaj dzień nie jest zbyt pogodny, ale za to nie będzie padać, z czego się wogóle nie ciesze, ponieważ kocham deszcz.
Ubierając swoje spodenki, podeszłam do okna i odsłoniłam żaluzje. Zmarszczyłam brwi widząc czarny samochód na moim i brata podjeździe. Ale to zapewne tylko jego kolega, więc nie przejmując się tym, że jestem tylko w staniku, nałożyłam na swoje ciało bordową bluzkę z kółkiem pod szyją. Założyłam baletki i byłam gotowa. Miałam jeszcze pół godziny, więc postanowiłam, że zejde na dół, ponieważ Jack zrobił śniadanie, ale jakże wielkie było moje zdziwienie, gdy przy stole siedział jakiś chłopak.
- Rosie, to Harry mój kumpel. - Powiedział niepewnie Jack.
Usiadłam przy stole obok Jack'a i przyjżałam się Harry'emu, który patrząc wprost na mnie, siedział na przeciw mnie. Miał brązowe włosy, które przy końcówkach się mocno zawijały, tworząc loki, a zieleń jego oczu odbijała się od szklanki z wodą i można, by rzec, że do szczęścia mu niebrakuje. Był przystojny i zapewne zajęty, a ja zostałam onieśmielona, gdy zauważając, że się patrze na Harry'ego, puścił do mnie oczko i z tajemniczym uśmiechem zaczął jeść, mówiąc przed tem "smacznego".
- Ja... chyba podziękuje. - Powiedziałam patrząc na jajecznice, która leżała bezwładnie na talerzu.
- Ale Rosie, nigdy nie jesz śniadania to teraz mogłabyś...
- Nie jestem głodna, naprawdę. - Powiedziałam patrząc na Harry'ego, który potajemnie się z tego śmiał. Dupek. - Dowidzenia! - Pomachałam mu na pożegnanie i wyszłam z domu.
Droga do szkoły zajęła mi niecałe dziesięć minut, z czego pięć zostało odjęte, ponieważ zatrzymałam się na przystanku autobusowym i pojechałam jednym z nich do szkoły.
- Hej, Rosie. - Przywitał mnie Sam swoim przecudownym uśmiechem. Nic nie mówcie, ale... od początku pierwszej klasy podkochuje się w Sam'ie , nie licząc na odwzajnienie tego uczucia od niego...
- Hej, Sam.
- Co teraz masz?
- Um. Geografie. - Zaczesałam swoją blond grzywkę i chrząknęłam czując się niezręcznie. On mnie onieśmielał.
- To wspaniale! Ja też. Z panią Grimmy, tak? - Spytał patrząc na drzwi obok nas.
- Tak.
- To super! Choćmy.
Sam zawsze był pozytywnie nastawiony do życia. Często się rumieni, gdy ktoś mu sprawia komplementy ( z czego ogółem składają się dziewczyny ) a gdy ma naprawde zły dzień, lub gdy ktoś go zrani, płacze. Nienawidze patrzeć jak on płacze.
Weszliśmy do sali, a ja przechylając głowe w lewo, usiadłam na krześle obok Ally. Była to wysoka blondynka z okularami i z wysokim poziomem inteligencji.
Gdy nauczyciel weszedł do klasy, od razu zaczął lekcje, a ja skupiając się na dźwiękach, które słychać wokół mnie,
zaczęłam jeździć ołówkiem po kartce.
CZYTASZ
Call Me Rosie
FanfictionOpowiadanie jest autentyczne i bardzo realne. Czasami te rzeczy są takie, jakie nam się chcą wydawać, ale tak nie jest. To tylko wyobraźnia, ale czasami teraźniejszość. @DariaOfficial