(2) Rozdział drugi - " Później zatraciłam się w smaku Jego ust. "

23 2 0
                                    

Po skończonych lekcjach Ally, zaproponowała mi nocowanie u niej, na co z ochotą się zgodziłam. Nie raz byłam u Allison, ale to tylko po przepisanie kilku tematów, na których nie było mnie w szkole. Nie wiem czemu, ale mam takie wrażenie, że w tym roku ja i Ally bardziej się do siebie zbliżyłyśmy.
Wychodząc ze szkoły zobaczyłam tego samego chłopaka co rano u mnie w domu, tylko, że nie siedział on przy stole, tylko opierał się ciałem o samochód, poprawiając swoje okulary. Nie wiem co mam robić, gdy otwierając drzwi od strony pasarzera, idzie do mnie.
- Witaj, Rosie. - Powiedział. - Podwieść cię?
- Um. Nie, ale dzięki. Mój chłopak zaraz mnie odbierze. - Kłamanie komuś prosto w twarz nigdy mi nie wychodziło, ale widząc jego zaskoczoną twarz, uśmiechnęłam się pod nosem.
- Czyżby?
- Yhym. - Przygryzłam lekko warge, przez co jego wzrok utkwił na moich ustach.
- Dobrze, Rosie, jeśli twój chłopak cię odbiera to dobrze. Pozdrów brata. - Prychnął i odwracając się na pięcie, wsiadł do samochodu i odjechał. Jestem aż tak zapatrzona w tył jego samochodu, że zapomniałam, że wymyśliłam kłamstwo, a teraz nie ma mnie kto odwieść do domu, ponieważ autobusy o tej porze nie jeżdżą, a o tej porze roku szybko robi się ciemno. Jest teraz po szesnastej, a niebo już robi się szare i ciemne. Mogłam chyba przystać na propozycje Harry'ego...
Poprawiając rękawy od bluzki, ruszyłam do wyjścia od szkoły.
Ulice były mało ruchliwe, możliwe, że stało co najmniej pięć, lub sześć samochodów.
Wiatr zawiał, sprawiając, że na moim ciele pojawiły się dreszcze.
Próbowałam zignorować zimno, idąc dalej przez chodnik, ale nic na to nie poradziłam, jak kilka małych kropelek, skapnęło na moją głowe. A niech to szlag...
Jeszcze tu deszczu brakowało.
Przestraszona podskoczyłam, gdy usłyszałam dźwięk klaksonu samochodowego. Spojrzałam w kierunku dźwięku i napotkałam zielone oczy. Te zielone oczy, które w ten sam sposób lśniły jeszcze kilka godzin temu.
- Gdzie twój chłopak? - Szyba zsunęła się, dzięki czemu mogłam zobaczyć całą jego twarz.
- On... - Zacięłam się, szukając kolejnego kłamstwa, ale widząc jego dezaprobatyczny wzrok, poddałam się. - Miał ważną sprawe w domu i musiał pomóc mamie.
Zacisnęłam usta w wąską linie i patrzyłam, jak otwiera drzwi i wysiada z samochodu.
- Rosie, oboje wiemy, że nie masz chłopaka, więc wsadzaj ten swój tyłek do samochodu i po problemie. - Wzruszył ramionami.
- Oh,... okay, ale masz mnie zawieść od razu do domu. - Ostrzegłam go, bojąc się, że zamiast mojego ciepłego kocyka i kubka kakaa, będą lochy i Bóg wie co do tego.
- Robi się, sir. - Zaśmiał się ocieplając atmosfere i samochód, za pomocą ogrzewania.
Przewróciłam oczami i zapięłam pasy bezpieczeństwa.

- Teraz skręć...
- Wiem, gdzie mieszkasz. - Przerwał mi warknięciem.
- Skąd wiesz, gdzie mieszkam? - Spytałam natarczywie.
Nie odpowiedział mi, ale za to zacisnął swoją szczęke. Chyba go to zdenerwowało, ponieważ skręcił tak mocno, że udeżyłam głową o szybe. Syknęłam z bólu i złapałam się za bolące miejsce. Pod palcami poczułam lepką ciecz. Krew.
- Wyluzuj, to tylko kilka kropelek,. Nie zabije cię. - Zaśmiał się, widząc moją przestraszoną minę. On sobie żartuje? Najpierw mnie ignoruje i zachowuje się niegrzecznie, a później się śmieje z tego, że krwawie?
- Zatrzymaj się. - Warknęłam w jego strone, ale nie odpowiedział.
- Zatrzymaj się do cholery! - Krzyknęłam, a Zielonooki odblokował zamki i, wręcz wypchnął mnie z samochodu, przez co prawie spadłam na asfald, ale jego silne ramiona mnie podtrzymały. Wisiałam na końcu fotela z głową nad siedzeniem, a Harry patrzył w moje oczy, wisząc nade mną.
- Nigdy na mnie nie krzycz. - Powiedział cicho. - No chyba, że podczas seksu.
Wytrzeszczyłam oczy na jego wypowiedź i wyrywając się z jego uścisku, zaczęłam iść w strone swojego domu. W tym momencie nawet deszcz, który pada z prędkością światła na moje ciało, mi nie przeszkodzi od ucieczki od niego.
- Ej, gdzie idziesz?! - Doszedł mnie głos tego... tego dupka.
Nie odpowiedziałam, tylko zwiększyłam prędkość swojego marszu. Poczułam lekki uścisk na ramieniu, ale prychając, strzępnełam jego dłoń.
- Przestań, przecież żartowałem! - jęknął zirytowany. To ja powinnam być teraz zirytowana, Palancie - Pomyślałam i odwróciłam się w jego kienku.
- Tylko żartowałeś?! - Krzyknęłam z niedowierzaniem - Tylko żartowałeś?! - powtórzyłam - Jesteś psychicznie chory, Harry. Kto normalny śmieje się z tego, że druga osoba cierpi?
Harry złączył swoje usta w jedną cieńką linie, a ja przekręciłam oczami. - Pa, Harry.
- Rosie, zaczekaj...
- Co, Harry? No co? - Spytałam widząc, że nie zamierza odpowiedzieć. Dlatego odwróciłam się i weszłam po małych schodkach, które znajdowały się przed drzwiami.
I już miałam łapać za klamke i otworzyć drzwi, gdy ktoś brutalnie odwrócił mnie w swoją strone i jedyne co zdążyłam ujrzeć, to te szmaragdowe oczy. Później zatraciłam się w smaku Jego ust.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jun 17, 2015 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Call Me RosieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz