Rozdział 1

14 2 0
                                    

Emet

Byłem zaledwie pierwszoklasistom, kiedy dostałem nominacje do elitarnej grupy magów. Nadawałbym się idealnie. Mój intelekt, wiedza, moc, skromność... Trochę mniej tego ostatniego, ale do tego służyła ta grupa, pokazania że jest się najlepszym. Dziś nadszedł czas mojej próby.

- Emet! - Usłyszałem wołanie mojego "kolegi" z ławki.

- Tak Ray... - Spojrzałem na niego z pogardą. Jego magia była poniżej przeciętnej, a wiedza... Bardziej jej brak, nie dopuszczalny.

- Chciałem ci życzyć powodzenia! Jesteś pierwszym który dostał nominacje jeszcze pierwszego roku!

- Zobaczysz, że twoje powodzenia jest zbędne. W drugiej klasie nie zobaczymy się z powodu mojego awansu. - Uniosłem głowę w górę pokazując swoją wyższość i dumę. Wyszedłem na boisko. Stała tam piątka w tej chwili najlepszych magów z grupy, Alev, Tero, William, Stan i Eveline. Wszyscy starsi, ale wszyscy słabsi.

- Wiesz, że powinieneś schować tą dumę. Nawet jeśli dostałeś nominacje, to nie jesteś jeszcze jednym z nas. - William powiedział jak tylko mnie zobaczył.

- William, pozwól mu się nacieszyć. - Eveline go uciszyła.

- Pamiętam jaki był zadowolony jak cztery lata temu wchodził na to boisko. - Tero dodał.

- Cisza! - Nakazał Alev. - Mały, słaby, zarozumiały, taki jest nasz kandydat. Żałuję, że przysłali mnie do ciebie. - Powiedział z pogardą.

- Pokaże, że się mylisz. - Warknąłem na niego. Co on sobie myślał? Że mnie przestraszy?

- Nie mamy przygotowanej próby dla tak młodych magów, więc przejdziesz egzamin końcowy. - Alev wciąż zwracał się do mnie z pogardą. Egzamin końcowy był najtrudniejszą rzeczą dla młodego maga, wielu z nich go nie zdaje, ale ja byłem inny. Przytaknąłem pewny siebie. William zaczął się śmiać.

- Chce to zobaczyć.

- Alev, czy to nie za trudne? - Eveline nie wierzyła w moje umiejętności.

- Skoro go nominowali, to nie. Mały musi mieć co najmniej 90% - Minimum do zdania egzaminu wynosił 60%, więc Alev wysoko zawiesił poprzeczkę. Uśmiechnąłem się.

- Wykonam 100% - Tero spojrzał na mnie zaskoczony.

- Mały, jestem w piątce, ale egzamin ukończyłem z wynikiem 92%, nie wątpię w twoje umiejętności, ale... - Alev przerwał Teremu.

- Niech będzie, jeśli ci się uda odstąpię ci swojego miejsca. - Zadeklarował. - Jednak jeśli popełnisz jeden błąd, nigdy się nie zobaczymy. - Chyba jeszcze wyżej zawiesiłem poprzeczkę...

- Alev! - Eveline chciała się sprzeciwić, ale Alev zmierzył ją wzrokiem, a ta zamilkła.

- Idziemy, pytania będę zadawał w drodze w głąb lasu. - Odwrócił się i zaczął iść w jego stronę.

Szliśmy przez jakiś czas zanim Alev ponownie się odezwał.

- Mandragory leczą? 

- Spetryfikowanie, wśród niektórych osób używa się ich do leczenia paraliżu. Do tej pory metoda przynosi znikome efekty. 

- Ognisty bluszcz, co to i do czego służy?

- Jest to rzadka roślina, występuje najczęściej na wulkanicznej glebie. W kontakcie wywołuje oparzenia do 3 stopnia, chociaż był przypadek gdzie oparzenia były większe. Rośliny można użyć jako skuteczna i bolesna trucizna, ale jest też składnikiem mikstury odporności na ogień. Warto napomknąć, że mikstura działa tylko na osobę, która ją wypiła więc wszystko co ma na sobie i przy sobie dalej spłonie.

- Pięć składników magii?

- Woda, powietrze, ziemia, ogień i dusza. Dusza jest najpotężniejszym z nich.

- Którym ty najlepiej władasz?

- Ogniem, najgorzej za to radzę sobie z wodą.

- Oczywiste... W takim razie przejdziesz egzamin wody. - Alev powiedział z uśmiechem.

- Alev! - Stan w końcu się odezwał. Ten przymknął się na chwilę po czym wymamrotał. - Egzamin ognia, niech stracimy... 

Doszliśmy do małej polanki, na której kiedyś odbywały się zajęcia z alchemii. Miejsce było wybrane ze względu na rozmaite surowce do mikstur znajdujące się w pobliżu, jednak ze względu na zagrożenia sala alchemiczna została przeniesiona do budynku szkoły. Stoły były nieco zapuszczone, przyjrzałem się im po czym powymieniałem kilka elementów w tym najmniej uszkodzonym używając części z pozostałych stołów. Wszyscy czekali na mnie, prawdopodobnie sprawdzając moją wiedze na temat stołów alchemicznych.

Ukończyłem układanie fiolek na stole i zwróciłem się do Aleva.

- Zgodnie z egzaminem mam wywarzyć trzy eliksiry podane przez egzaminatora.

- Nie traćmy czasu zrobisz dwa, ale skrócimy twój czas do dwóch godzin. Mikstura niewidzialności i spowolnienia czasu.

- Wystarczy mi pół godziny. - Mruknąłem i zabrałem się do pracy.

- Zgodnie z regulaminem jeśli skończy przed czasem za każde pół godziny przypada mu bonusowy punkt. - Powiedział chyba William. Nie zwracałem na to większej uwagi, musiałem jak najszybciej zebrać wszystkie składniki. Rzuciłem je na stół i pobiegłem do jeziora, na którym rosły kryształowe lilie, składnik mikstury niewidzialności. Oskubałem jeden kwiat i zacząłem podgrzewać fiolki z trawą cytrynową. Zawsze używałem jej jako bazy, mimo że był to dość prymitywny środek zawsze był wdzięcznym składnikiem, wiele baz potrafiło zepsuć niektóre typy mikstur. 

Podniosłem ręce do góry kiedy ukończyłem drugą miksturę. 

- Trzydzieści trzy minuty... Przypadają ci zatem dwa dodatkowe punkty. - Alev powiedział lekko rozczarowany. Zapewne nie myślał, że będę warzył dwie mikstury na raz. - Łap za różdżkę i pokaż nam infer. - Machnąłem ręką i wytworzyłem kule ognia, która uderzyła w liść drzewa znajdującego się kilkanaście metrów dalej.

- Już wiem czemu go nominowali, mały jest niezły. - Tero patrzył na mnie z dumą. Był już przekonany, że do nich należę.

- Nie mam więcej pytań. - Alev powiedział trochę zły z tego, że oddał mi swoją pozycje. - Jednak i tak będziesz przez rok moim podwładnym, wybór do piątki odbywa się na tydzień przed akceptacją nominowanych. - Przepraszam co!? Zdałem celująco, a on mi teraz mówi coś takiego!?

- Przepraszam czemu dowiaduje się tego teraz! - Stan spojrzał na mnie trochę zniesmaczony.

- Ja mam pytanie, co zrobisz kiedy na twojej drodze stanie wilkołak, nie w pełni przemieniony, walczący o resztę świadomości? 

- Użyję caletto, uspokajając jego zwierzęcą stronę, a jeśli to nie zadziała użyję spertano i zamknę go w łańcuchach. - Stan się uśmiechnął.

- Sprawdźmy. - Kiedy to powiedział, usłyszałem coś przebijającego się przez krzaki. Zza nich wyskoczył wilkołak, który na nas wył. Zrobiłem krok do tyłu. Wyciągnąłem różdżkę i wypowiedziałem zaklęcie, ale to nie zadziałało, chociaż prawdę mówiąc po prostu nie byłem w stanie rzucać zaklęć zawierających pierwiastek wody. Wilkołak ruszył na mnie i zadrapał mi oko. Kawałki szkła z moich okularów wbiły się w nie.

- Infer! - Rzuciłem zaklęcie nie zastanawiając się co robię. Byłem wściekły, że to coś mogło uczynić mnie pół ślepym. Wilkołak zawył z bólu kiedy ogień zaczął palić jego futro na lewej ręce.

The Three (Tytuł Bardzo Roboczy)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz