Wielka podróż

877 24 7
                                    

Trzy miesiące później

                                                                                          Neil
Tygodnie mijały. Z Melanie było coraz lepiej. Coraz częściej się uśmiechała. Miała regularne wizyty u Layly. Suzy dość mocno urosła. Ważyła już piętnaście kilogramów. Ten psiak był cudowny. Wszędzie jej było pełno, cały czas przychodziła, aby się przytulać. Była nieodłączonym towarzyszem. Bardzo często jeździliśmy z nią do babci dziewczyny, która tak jak my od pierwszego wejrzenia zakochała się w szczeniaku. Do szkoły chodziliśmy tylko i wyłącznie na sprawdziany ze względu na Melanie. Wszystko było załatwione a, że był już maj i stan mojej pszczółki się poprawił postanowiłem wcielić swój plan w życie, oczywiście gdy zapytam Layly.

Rudowłosa jeszcze spała, bo było dość wcześnie, (była dziewiąta, ale dla niej to jeszcze noc) więc stwierdziłem, że pojadę do blondynki, aby z nią porozmawiać. Jak pomyślałem tak też zrobiłem. Wyszedłem z mieszkania zamykając je na klucz, bo, mimo iż od wydarzeń z Richardem minęło dość sporo czasu on nadal potrafił przyjść pod mój dom. Nie mówiłem o tym dziewczynie, gdyż zaczynała wychodzić na prostą. Przeważnie mówiłem jej, że to któryś z sąsiadów lub jakaś pomyłka. Zszedłem na dół i wsiadłem do swojego samochodu. Droga zajęła mi jakieś dwadzieścia minut. Przed tym poinformowałem Layle o tym, że przyjadę. Wysiadłem z auta i skierowałem się w stronę domu dziewczyny. Zapukałem do drzwi, w których po chwili pojawiła się blondynka.
- Cześć. - zaczęła otwierając szerzej drzwi. Wszedłem do mieszkania i od razu poczułem piękny zapach wiśni. Layla zamknęła drzwi i zaczęła iść w stronę salonu. Poszedłem za nią i i usiadłem na kanapie.
- Mogę wiedzieć co cię do mnie sprowadza? - zapytała biorąc łyk kawy ze swojego kubka.
- Mam pewien plan odnośnie Melanie. Coś co pomogło, by jej wyrwać się stąd. - dziewczyna spojrzała na mnie z lekką rezerwą, lecz nie przerwała mi. - Chciałbym zabrać ją na trzy miesiące do Hiszpanii. - Layla wytrzeszczyła oczy. - Oczywiście mogły, byście łączyć się na wizyty.
Patrzyłem na nią z nadzieją. Dziewczyna nie odzywała się przez dobre kilka minut. Czekałem cierpliwie na jej odpowiedź. W końcu na mnie spojrzała.
- Dobra. Tylko powiedz mi, kiedy ty chcesz wylecieć.
Wstałem i rzuciłem się na Layle.
- Dziękuję. - szepnąłem dziewczynie do ucha. Gdy wreszcie się od niej odkleiłem ponownie usiadłem na kanapie.
- Jeszcze o tym nie myślałem. Najpierw chciałem ciebie zapytać. Może w przyszłym tygodniu? Zdążycie mieć wtedy jeszcze dwie wizyty.
- Okej. W takim razie porozmawiaj z nią o tym.
Jeszcze chwilę rozmawiałem z blondynką po czym wróciłem do mieszkania. Byłem bardzo zadowolony. Otworzyłem drzwi i wszedłem do kuchni. Zastałem w niej zaspaną dziewczynę, która robiła sobie śniadanie.
- Cześć pszczółko, jak się masz?
Melanie spojrzała na mnie jak na kosmitę.
- A ty co taki szczęśliwy? - zapytała ziewając.
- Mam świetną wiadomość i przy okazji niespodziankę dla ciebie.
Przypomniałem sobie właśnie o tym, że przecież mamy psa. Nie przemyślałem tego co z nim zrobimy. Babcia dziewczyny kompletnie odpada. Nie to, że psina już u niej nie zostawała, ale nie na taki długi okres czasu. Zostawała jedynie opcja wzięcia Suzy ze sobą.
- Zjedz śniadanko i musimy porozmawiać. - wyszczerzyłem się w stronę dziewczyny na co ta tylko przewróciła oczami. Miała chyba gorszy dzień, bo była strasznie drażliwa. Poszliśmy do salonu i usiedliśmy przy szklanym stole. Rudowłosa zaczęła jeść swoje płatki przez co mnie też naszła na nie ochota. Poszedłem do kuchni szybko robiąc sobie jedzenie i wracając do dziewczyny. Po zjedzonym posiłku przenieśliśmy się do mojej sypialni siadając na łóżku koło Suzy. Melanie usiadła z nogami na kokardkę a psina od razu przeniosła się na jej kolana. Ten pies ją naprawdę kochał.
- Więc co to za cudowna wiadomość, że cały czas się uśmiechasz?
- A no wiesz... Byłem rano u Layly i ona wyraziła na to zgodę. W przyszłym tygodniu lecimy do Hiszpanii na trzy miesiące. - powiedziałem cały czas się uśmiechając. Dziewczyna wytrzeszczyła oczy zaprzestając głaskania psa.
- Żartujesz tak? - zapytała z niedowierzaniem.
- Nie.
- Okej. Czyli chcesz mi powiedzieć, że tak po prostu wpadłeś na pomysł wylotu do Hiszpanii?
- W zasadzie to nie. Wymyśliłem to trzy miesiące temu. - Melanie patrzyła na mnie z uniesionymi brwiami. Nie wiem o czym myślała, ale definitywnie coś analizowała.
- Wiedziałam, że jesteś nie normalny, ale, że aż tak?
Mina mi zrzedła. Poważnie? Ja tu ją informuje, że lecimy na cudowne wakacje a ona do mnie, że jestem nie normalny.
- Jesteś bardzo nie miła, wiesz?
- Oj dobra nie marudź.
- Ja? Nigdy w życiu. Przecież siedzę cichutko jak myszka. - przewróciłem na te słowa oczami. Oczywiście. - A powiesz mi może, gdzie my będziemy mieszkać? Chyba nie masz zamiaru płacić za trzy miesiące w hotelu.
- Mam tam wujka, który ma dom. Aktualnie mieszka w Nowym Yorku, więc raczej się zgodzi na to, abyśmy tam zamieszkali.
Resztę dnia spędziliśmy na gadaniu o wyjeździe i kupnie biletów. Wylatywaliśmy w czwartek w przyszłym tygodniu. Ja jak i rudowłosa byliśmy prze szczęśliwy. Oczywiście, gdy już to do niej dotarło to nie chciała się ode mnie odkleić. Wieczorem jak zawsze oglądaliśmy jakiś serial. Był beznadziejny, ale, że jej się podobał to postanowiłem się przemęczyć. Na koniec dnia wyszliśmy na spacer z Suzy. Bardzo lubiłem nocne spacery. Przeważnie na sam ich koniec zatrzymywaliśmy się na małej polance i siadaliśmy na starym przewróconym drzewie, oglądając gwiazdy. Suzy była wtedy spuszczana ze smyczy, aby mogła sobie obwąchać teren i się załatwić. Trwało to przeważnie koło piętnastu minut, ale to wystarczyło. Czasem wychodziliśmy wcześniej, aby zobaczyć zachód słońca a potem czekaliśmy aż całkowicie się ściemni i znów będą widoczne gwiazdy. I ja i Melanie to kochaliśmy. W Hiszpanii mieliśmy być w takim miasteczku, że będziemy blisko plaży i morza. Czułem, że to będzie cudowny wyjazd...

My endlessOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz