Sen był połączony z innym snem, który mi się kiedyś śnił. Nie pamiętam pierwszej części,na jedynie urywki.
Wstałam z łóżka jak gdyby nigdy nic, ale wiedziałam że coś będzie nie tak. Usłyszałam w telewizji o dwójce śmiałków, którzy poszli do jeden z chatek.
- Mówią, że chatka jest niedaleko stąd
- eh ten świat jest coraz bardziej niebezpieczny
- Też słyszałaś, że jest podobno jest nawiedzona? Ktokolwiek tak wejdzie usłyszy chodzenie, a nawet odpala się zawsze pozytywka gdy duch jest w pobliżu.
- Nooo słyszałam też, że straszy tam mała dziewczynka razem z dorosłym mężczyzną. Mężczyzna podobno się powiesił, a dziewczynka została zamordowana...
- Eee tam bzdury
Słucham jakie rozmowy prowadzi moje rodzeństwo . W końcu mama machnęła ręką, żeby zaspokoić temat chatki w lesie niedaleko nas.Wieczór
Siedziałam sobie na kanapie. Nagle przyszła moja siostra z naszym kolegą.
- Gdzieś wychodzicie?
- Tak! Idziemy do tej chatki
- Nie wiem czy wrócimy, ale oby tak.
Wzruszył ramionami mój kolega, mówiąc te słowa.
- Jak chcecie, ale uważajcie na siebie.
- Okej. Dobra to paa!
- Pa!
Minęło kilka godzin, a oni nie wracali. Wiedziałam, że trzeba trochę czasu, ale myślałam, że to krócej trwa, to wchodzenie do niej i bycie tam.
( Pff też mi coś...)
Usłyszałam otwierane drzwi z wielkim hukiem. Spojrzałam na nie, a tak była moja siostra z naszym kolegą cali spoceni, wystraszeni i zmęczeni.
- Jezu co się stało!?
- Tam coś jest! Tam na prawdę coś jest! Pozytywka, chodzenie
Nie mogła uspokoić oddechu i dyszała strasznie mocno.
- Poczekaj spróbuj się uspokoić...
- Tam na serio coś jest... Tam jest jakaś postać... Najpierw było czuć obrzydliwy zapach... Potem było wszystko okej gdy nagle usłyszeliśmy pozytywkę, a potem kroki... Nie wiem ile tak byliśmy, ale dla mnie nie trwało to jakoś długo, bo od razu jak się weszło chciało się wychodzić...
- Spokojnie... Już wszystko dobrze.
Przytuliłam swoją siostrę, żeby wiedziała że
już wszystko dobrze.Następny dzień wieczorem
( Hmmm, a co gdyby faktycznie pójść tam i sprawdzić jak tak jest? Nie to głupi pomysł...)
Coś mnie tknęło, żeby tam iść i... poszłam... Szłam spokojnie lasem i wszystko było w porządku. Przede mną zobaczyłam stare drewniane ogrodzenie z wielkimi wręcz wrotami do chatki. Weszłam i zobaczyłam stary dom. Nie zachęcał mnie swoim wyglądem, ale i tak się odważyłam. Zobaczyłam mały korytarz wiodący do trzech pokoi. Pierwszy to był salon, drugi pokój dziecka, a trzeci... Nie wiem... Po lewej stronie były schody. Weszłam do pokoju dziecka i spojrzałam na pozytywkę... Faktycznie tu była jakaś pozytywka...!
- Czyli to tu dziecko zostało zabite...
Powiedziałam szeptem i spojrzałam po całym pokoju. Wszystko było stare, zniszczone i zakurzone. Poszłam do salonu. Zobaczyłam tam buty wszystkich moich bliskich
( Co jest?)
Przeraziłam się. Byłam coraz bardziej w niepokoju i jeszcze bardziej chciałam uciekać. Usłyszałam pozytywkę, a po niej kroki... Zaczęłam szybko uciekać z domu i nigdy nie wracać... Po tym wszystkim miałam ciągle wrażenie, że chce uciec z domu, że tego potrzebuje i faktycznie uciekłam. Nie wzięłam jedzenia tylko same ubrania i poszłam w nocy. Chodziłam po jakiś ulicach i przy chatce... Coś mnie tam prowadziło, ale się odrywałam od tej myśli. Poszłam do miasteczka nad morzem. Z głodu jadłam same zgniłe ryby czy coś w tym stylu. Było mi okropnie nie dobrze,na twarz była cała zielona. W końcu przyszedł ktoś, kto coś ze mną zrobił, ale co...? Nie wiem tego sama.Do końca życia będę pamiętać ten dźwięk pozytywki, a cokolwiek podobnego do melodii będzie sprawiać mi nie małe dreszcze
CZYTASZ
Moje sny.
RandomTu będą się pojawiać moje najdziwniejsze sny. Nie będę snów jakoś publikować systematycznie, bo nie zawsze pamiętam sny, a tak szczerze rzadko, ale jak już pamiętam są one dziwne. Sorry za okładkę, ale było to moim najlepszym rozwiązaniem :')