Chyba zaczyna się coś psuć.
Ja i Adrien znowu się pokłóciliśmy. Było dużo wyzwisk.
Za dużo.
- To przez ciebie wyjeżdżamy!- Wykrzyczał mi to prosto w twarz.- Dobrze wiesz jak tego nie chcę!
Jedna łza.
Druga.
Trzecia.
Jego krzyk, mój płacz.
- Ja nie...- wyjąkałam dławiąc się własnymi łzami.
Rodzice wyszli godzinę temu załatwić kogoś do opieki nad domem. W myślach błagałam o ich powrót. Rodzice chcą się wyprowadzić, a Adrien wyżywa się na mnie. Nie chce opuszczać znajomych, ale zapomniał, że ja też ich tu mam.
Tak, zapomniał.
To nie on.
On by nie krzyczał.
- Nie chciałaś?! Ale to twoja wina! To zawsze jest twoja wina!- znowu wykrzyczał mi to w twarz, a z moich oczu popłynęły nowe łzy. Odwróciłam wzrok z jego twarzy.- w końcu jestem tu szczęśliwy rozumiesz?- nagle jego głos się złamał, a po chwili było słychać jego pociągnięcie nosem. Spojrzałam na niego w momencie, w którym osuwał się bezsilnie po ścianie salonu. Podeszłam do niego po czym usiadłam obok i położyłam głowę na jego ramieniu.
- Wszystko będzie dobrze...- mówiłam kojąco przez płacz.- dopóki jesteśmy razem wszystko będzie się układać.
Muszę być silna.
Za nas.
Za niego- mojego braciszka.
- My przeciwko światu. Pamiętasz?- zapytałam patrząc na niego spod rzęs. Pokiwał lekko głową i położył ją na moją.
Siedzieliśmy w takiej pozycji dosyć długo, bo wstaliśmy dopiero jak usłyszeliśmy samochód podjeżdżający na wjazd naszego domu. Rosalie i Anthony weszli do salonu zadowoleni.
- Jutro wyjeżdżamy- wypowiedziała to szczęśliwa Mama, a ja nie pragnęłam niczego bardziej niż pójścia do Ashley i Matt 'a i wypłakania się im. Spojrzałam na Adriena w tym samym momencie co on na mnie.
Już jutro.
Koniec historii.
Wyjeżdżamy.
***
Weszłam do umeblowanego pokoju, w którym nie było już moich rzeczy. Widok pokoju, w którym spotykałam się niedawno z przyjaciółmi w tak krytycznym stanie ranił.
Pokój utrzymany był w bieli ze złotymi dodatkami. Podłoga ułożona z jasnych paneli, kontrastowała z białym umeblowaniem. Łóżko stojące w lewym rogu zawsze pościelone z górą poduszek, teraz było przykryte jednym kocem na ostatnią noc. zaraz obok stoi szafka nocna na której stały zdjęcia z rodziną i przyjaciółmi- teraz była pusta. Okno dachowe nad łóżkiem ozdobione lampeczkami i bluszczem, na ten moment nie było tam nic. Wielka, pojemna szafa stojąca na prawej ścianie również była pusta. Na biurku walały się książki, teraz był pożądek przez brak jakiejkolwiek rzeczy. Cały pokój był smutny, przygnębiający.
Łazienka do której prowadziły drzwi na lewej ścianie mojego pokoju obok biurka również była pusta. Zazwyczaj utrzymana w nieporządku przez dzielenie jej z moim bratem, teraz była cicha.
Przeżyła tyle kłótni.
Pomieszczenie było przestrzenne. Na prawej stronie była toaleta razem z ciągiem szafek z moimi przyborami kosmetycznymi i zlewem. Na przeciwko był prysznic ze złotymi rączkami i czarna wanna ze złotą obramówką na górze i złotym kranem. Wszystko utrzymywało pewną estetykę-czarno złotą kafelki na podłodze i ścianach. były białe
Położyłam się z myślą szybkiego pójścia spać. Bo sen był ukojeniem. Nie myślało się tak dużo o nieprzyjemnych tematach. Leżąc na łóżku usłyszałam ciche pukanie do drzwi. Bez potwierdzenia ktoś nacisnął na klamkę po czym wszedł do pokoju. A ten ktoś to Adrien.
- Przyszedłem cię przeprosić za to wszystko. Nie powinienem tak na ciebie naskakiwać. To nie twoja wina- powiedział podchodząc do łóżka. Każde kolejne słowo wypowiadał coraz ciszej.- Rodzice mają kaprys a ja wyżywam się na tobie- usiadł obok a ja poczułam to ciepło i tą szczerość bijącą z jego ciała.- Przepraszam Maddy. tak bardzo cię przepraszam- mówił dalej a ja mu nie przerywałam.
Poczułam obok siebie jego ciało. Położył się obok i westchną lekko.
- Kocham cię siostrzyczko- wyszeptał wprost do mojego ucha, po czym lekko się odsunął.- Obronię cię przed całym światem Maddy, a jeśli będzie trzeba nawet przed sobą.
- Ja też cię kocham Adrien- wyszeptałam odwracając się w jego stronę i lekko go obejmując.
Słyszałam jego przyspieszony oddech i bicie serca, bo to jutro nasze życie miało się zmienić. Oboje o tym wiedzieliśmy, ale leżeliśmy jakby czas się zatrzymał specjalnie dla nas. Jakby jutro nigdy miało nie nadejść. Niestety byliśmy w błędzie.
Nowe miejsce.
Nowi my.
Koniec przeszłości.
Jeszcze nie wiedziałam jak bardzo znienawidzę tamto miejsce.
***