twenty two

2.5K 222 9
                                    

Spakowałam potrzebne rzeczy. Jakieś cieplejsze ciuchy, bo nie mam pojęcia jak tam jest w nocy. Znaczy, spakowałam bluzę i kocyk, ale taki malutki. Oczywiście musiałam się umyć w domu, bo tam niby gdzie? Zayn przyszedł jakieś dwie godziny temu. Obecnie siedzi w salonie i ogląda coś w telewizji, a ja i Harper się szykujemy na tą noc. Nie odzywam się do dziewczyny. Nie rozumiem, dlaczego pozwoliła mu z nami iść. Miał to być nasz wieczór, a on wszystko zniszczy. Chociaż... Chyba za bardzo przesadzam. Nie musi być aż tak źle. Może będzie wesoło? Zayn + Harper = przygoda. Raczej wybaczę jej to.

Już w pełni gotowa poszłam do kuchni, aby wziąć z lodówki chłodzący się alkohol. Trzeba mieć plan B, jakby było nudno. Chociaż wątpię w to szczerze. Dochodziła godzina 18:00, więc postanowiliśmy się już zbierać. Wraz z Harper wzięłyśmy większe torebki, aby ludzie nie skapnęli się. No bo jak by to wyglądało, gdybyśmy tak z torbami weszły? W sumie... Normalnie, ale dziewczyna tak wymyśliła i koniec.


-Gotowi na noc waszego życia? - zapytała Harper, szturchając Zayn'a.


-Noc naszego życia? - zapytaliśmy równo z mulatem.


-No tak - zaśmiała się dziewczyna.


-Czy to będzie noc mojego życia, przekonamy się - powiedział Malik. Puścił mi oczko, a ja wiedziałam o co mu chodzi.


-To może ja pójdę do innej kapsuły? - zaproponowała brunetka.


-Nie musisz.


-Jak chcesz.


Powiedzieliśmy w tym samym momencie, po raz kolejny.


-Zdecydujcie się - mruknęła Harper, wyrzucając ręce w powietrze.


Szliśmy w stronę London eye, daleko nie mieliśmy, na szczęście. Ładna pogoda dzisiejszego dnia to zdecydowanie powód do radości. Co by się stało, gdyby miałaby być burza? Ja bym w tej kapsule palpitacji serca bym dostała.


Dochodziliśmy już pomału do celu. Dużo ludzi chodziło wzdłuż Tamizy, z tego co zauważyłam. Jak byłam młodsza i z rodzicami odwiedzaliśmy Londyn, zawsze lubiłam przychodzić nad tą rzekę. W tym mieście ona podoba mi się najbardziej. Rzadko tutaj przychodzę, ale to się zmieni.

Jutro odwołali nam wykłady, chociaż i tak bym nie poszła. Zauważyłam, że zbyt często tam nie jestem. Muszę się do nauki przyłożyć. Znaczy. Cały rok się starałam i dość dobrze mi idzie. Tyle, że o fotografowaniu wiem dużo. Rodzice mamy pasjonowali się tym, co przekazali też mi. W wieku 12 lat, robiłam wraz z dziadkami, zdjęcia przyrodzie na wsi. To jest coś co kochałam, kocham i kochać będę. Niestety, ostatnio wszystko zaniedbuję. Fotografowanie też. Nie pamiętam, kiedy ostatnio miałam aparat w dłoni.


-Bess, żyjesz? - Harper machała mi dłonią przed oczami.


-Tak, tak - szepnęłam.


-O czym tak rozmyślasz? - zapytała dziewczyna.


-Zapewne o mnie - zaśmiał się Zayn.


-Mylisz się, kolego. W sumie to nieważne. Wchodzimy?


Byliśmy już pod London eye. Brunetka spojrzała do góry i zaczęła liczyć kabiny.


-Ta musi być nasza! - krzyknęła, gdy jedna z nich była na dole, aby wejść do niej.


Brązowooka niczym torpeda pobiegła do kabiny, a ja z Zayn'em powolnym krokiem doszliśmy do niej.


-Nie, nie, nie. gdzie państwo wchodzą? - zapytała Harper, gdy jacyś starsi ludzie chcieli wejść wraz z nami.


-No do kapsuł, niby gdzie indziej mielibyśmy? - Starsza kobieta uniosła brwi.


-Przepraszam, ale mamy na nią rezerwacje - powiedziałam, a kobieta i mężczyzna wycofali się.


-Nie wiedziałem, że można sobie rezerwować kabiny - przyznał Zayn, gdy ruszyliśmy do góry.


-Ja też nie - przyznałam, wzruszając ramionami.


-No to co? Wieczór czas zacząć! - krzyknęła Harper, wybierając numer w telefonie. - Cześć, Peter. My już jesteśmy w kabinie - powiedziała do telefonu. - No w tej co mi kazałeś - mówiła.


-Z kim ona rozmawia? - zapytał mnie Zayn, siadając na podłodze.


-Ze swoim byłym chłopakiem - wytłumaczyłam, a on skinął głową.


***


Kabiny stanęły w miejscu dobre trzy godziny temu. Harper miała wszystko przemyślane. Otworzyła takie specjalne coś, co nie wyglądało ani na drzwi, ani na okno*, dzięki czemu świeże powietrze wlatywało do środka. Lekko wstawieni rozmawialiśmy na najróżniejsze tematy. Musze przyznać, że było fajnie. Po tych siedmiu piwach wypitych przeze mnie. Zayn pił o wiele mniej, bodajże dopiero trzecie, a Harper tak jak ja - siódme. Mniejsza o to.


-Jakie miałeś plany na przyszłość, znaczy przed tym jak zacząłeś pracować w klubie? - zapytała brunetka.


Dobre pytanie zadała. W sumie nigdy nad tym nie myślałam, a chciałabym poznać na nie odpowiedź.


-Chciałem być politykiem - powiedział.


Z moich ust wydobył się śmiech. Chciał być politykiem, a skończył jako rozbierający się koleś dla gejów?


-Nie spodziewałam się takiej odpowiedzi - stwierdziła moja przyjaciółka.


-Ja też - śmiałam się.


-To nie jest śmieszne! - krzyknął Malik.


-Zluzuj stringi - zaśmiałam się, zdecydowanie alkohol był w moich żyłach.


Nim się obejrzałam leżałam na podłodze, a Zayn na mnie. Między naszymi twarzami były minimetry, a mi chciało się śmiać. Musiałam wyglądać jak burak. Nie dlatego, że byłam zawstydzona, bo nie byłam. Lecz dlatego, że śmiałam się i nie potrafiłam nad tym zapanować.

-Teraz co powiesz?


-Że jesteś ciężki i chce mi się spać - powiedziałam i ziewnęłam. Po chwili moje powieki zamknęły się, a ja usnęłam.


8 + epilog do końca x

*Zmyślone! Idk jak tam jest wgl, ale nic takiego co napisałam nie ma na 100% xD

Bess, laska, co jest z Tobą nie tak? XD

Mam dla was NIESPODZIANKĘ! ALE DOWIECIE SIĘ O NIEJ DOPIERO W PRZYSZŁYCH ROZDZIAŁACH :*

Gay Club • malikWhere stories live. Discover now