choke me hard (e)

24 1 1
                                    

woohwa; smut; dom top!woo; sub bottom!hwa


Wooyoung wziął głęboki wdech, zanim zapukał do drzwi studia Seonghwy. Stresował się niewyobrażalnie. Miał jedynie nadzieję, że nie spoci się za bardzo ze stresu. Ale Park nie odpowiadał. Nie usłyszał żadnego zaproszenia do środka. Jung był pewien, że jego hyung jest tam w środku, a do tego wiedział, że starszy nie ma w zwyczaju zamykać drzwi na klucz, więc wytarł dłonie o czarne przylegające spodnie i nacisnął na klamkę. Tak, jak się spodziewał, drzwi były otwarte, więc wszedł do środka. Przy biurku siedział Seonghwa, który ze słuchawkami na uszach kreślił coś na kartce. Jung podszedł do niego i zabrał mu długopis, a starszy praktycznie podskoczył na krześle.

— Wooyoung-ah, nie strasz mnie! — Seonghwa złapał się za serce, wcześniej ściągając słuchawki.

— Przepraszam, hyung — Wooyoung przepraszał Seonghwę? To było niemożliwe, że zamiast śmiać się z biednego starszego, tak po prostu go przeprosił.

— Coś się stało?— spytał zmartwiony Park.

Jung pokręcił głową.

— Nie, ja... Ja zwyczajnie chcę z tobą porozmawiać — młodszy wziął głęboki wdech.

— Słucham cię więc.

Park napił się swojej kawy. W tym czasie Wooyoung ciągle milczał. Tak w sumie to nie do końca przemyślał to wszystko, bo co? Miał powiedzieć swojemu hyungowi, że chciałby go wyruchać? Miałby mu powiedzieć, że od kilku tygodni myśli nad tym, jak wyglądałby, w czasie, gdy on doprowadzałby go do szaleństwa z przyjemności? Jung szedł o zakład, że starszy musiał wyglądać i brzmieć niesamowicie, ale mógł tylko słuchać (oczywiście nie specjalnie), jak lider ich zespołu doprowadza Seonghwę do tego stanu. Poza tym przecież Wooyoung w oczach niektórych również był tym który jęczy, a nie sprawia, że inni jęczą. I nie to, że tego nie lubił, ale niedawno zastanawiał się, jakby to było być po drugiej stronie. Myślał o każdym członku zespołu z osobna, zastanawiając się, który mógłby mu pomóc i ostatecznie wypadło na Seonghwę. Uważał, że był najodpowiedniejszą osobą, a prawdopodobieństwo, że mu odmówi, było najmniejsze, porównując do reszty. Co nie zmieniało faktu, że był zestresowany.

— Hyung, ja... Ja chcę cię wypieprzyć — powiedział, zaciskając oczy, czekając na słowa typu „do reszty oszalałeś?" albo „obrze się czujesz?" i zwyczajne odrzucenie, szczególnie że Park zakrztusił się napojem, a jego część wylądowała na w połowie zapisanej kartce.— Nie, ja cię przepraszam, hyung. Już sobie idę.

Wooyoung już miał wychodzić, gdy Seonghwa go powstrzymał. Jego serce biło jak oszalałe.

— Zaczekaj — w głosie starszego również był wyczuwalny delikatny strach.

Wstał z fotela i podszedł do młodszego. Złapał go za dłonie i pogładził je czule. Od razu przygryzł wargę, gdy wodził wzrokiem za tak bardzo widocznymi żyłami. Nie powinien, ale już sobie wyobrażał, jakby to było, gdyby dłonie Wooyounga dotykały go w miejscach, gdzie normalnie nie powinny. Rozmyślał o tym od dłuższego czasu i tak bardzo chciał to poczuć, ale nie miał odwagi zapytać się młodszego o to, wierząc, że jest on uległy. Wierzył, że zostanie wyśmiany i odrzucony, a on tak po prostu przyszedł i spytał się o tak niestosowną rzecz.

— Wooyoung-ah...— Park z trudem przełknął ślinę. Jego wargi drżały ze zdenerwowania, a także rosnącego w nim podniecenia.

Nie mógł dokończyć, nie kiedy Wooyoung wpił się w jego wargi, całując go delikatnie, mając nadzieję, że dobrze odczytał sygnały, które dawał starszy. Oczywiście, że zrobił to dobrze. Kiedy był tak blisko, czuł, jak bardzo podniecony jest starszy, chociaż jeszcze nic nie zrobili. Ale Junga to cieszyło. Oparł go o ścianę, układając dłonie na jego policzkach, by je pogładzić, a wtedy Seonghwa jęknął cicho. Chociaż dźwięk został nieco stłumiony przez wargi młodszego, dalej był słyszalny. Ten cichy, niepozorny dźwięk przeszył całe jego ciało. Chciał więcej. Potrzebował więcej.

Say My NameOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz