seongjoong; smut; dom top!hwa; sub bottom!joong; petplay; choking; blowjob
Życie Hongjoonga nie wybiegało za bardzo poza schemat. Wydawało się, że jest bardzo szczęśliwy i ma wszystko, czego mu potrzeba. Był w szczęśliwym związku z idealnym facetem o imieniu Park Seonghwa. Miał pracę, było ich stać na nowoczesne mieszkanie w centrum, a Park nie tylko dopełniał jego dzień, ale również i noc. W sumie to głównie noc przez jego pracę. Ale Kim nie miał mu tego za złe, bo gdy tylko miał wolne, całą uwagę poświęcał mu. Hongjoong skłamałby, mówiąc, że nie było mu dobrze z Parkiem, ale również skłamałby, mówiąc, że niczego mu nie brakuje. Jednak to nie była wina Seonghwy, że Hongjoong się wstydził otwarcie mówić o swoich potrzebach i absolutnie go za to nie winił. Akceptował przyjemność taką, jaką była, skupiając się na mężczyźnie, który mu ją daje, spychając na dalszy plan swoje brudne fantazje. Hongjoong nieracjonalnie bał się ocenienia i odrzucenia. Nieracjonalnie, gdyż dobrze wiedział, że może ufać Seonghwie, a jednak się obawiał. I za to siebie nienawidził.
Ale jak zwykle wszystko jest do czasu. Pewnego wieczoru siedzieli przy dużym oknie, wpatrując się w miasto, które pomimo drugiej w nocy, wydawało się tętnić życiem.
Seonghwa siedział pod ścianą ze zgiętymi i rozstawionymi nogami, na których opierał ręce. W dłoni trzymał szklankę z małą ilością whisky i topiącym się lodem. Hongjoong wpatrywał się na profil blondyna, który latał wzrokiem po jeżdżących w dole samochodach. Młodszy zagryzał wargę, nie mogąc oderwać spojrzenia od mężczyzny. Jego wzrok zsunął się z przystojnej twarzy na napiętą, od patrzenia za okno, szyję. Malowały się na niej bladoróżowe plamki, które Hongjoong zrobił kilka dni temu, gdy jakaś kobieta śmiała popatrzeć na jego chłopaka. Wzdłuż odsłoniętych, umięśnionych ramion, pobiegł do dłoni i słabo mu się zrobiło. Duże, ale szczupłe dłonie o długich palcach i widocznych żyłach, które kilkanaście minut temu sprawiały, że Hongjoong nie mógł oddychać. Cholera, pożałował, że usiadł po turecku, narażając się na uwidocznienie swojego powoli narastającego problemu. Park Seonghwa był po prostu idealny. Nie mógł sobie wymarzyć nikogo lepszego.
- Wiesz, Hwa? Mam fetysz na pieska - wypalił Kim.
Przez jego głowę wiele razy przechodziła myśl na temat jego największego sekretu, ale zawsze odrzucał pomysł wyjawienia go. Nie Seonghwie. Nie temu ideałowi. Za bardzo bał się, że zostanie odrzucony przez swoją inność. A teraz? To chyba te kilka łyków alkoholu, którego zazwyczaj nie spożywał, a od którego Park był uzależniony.
- Przecież pieprzę cię na pieska - uśmiechnął się pod nosem, przypominając sobie wydarzenia dosłownie sprzed chwili. Spojrzał na swoją szklankę, dopijając wszystko do końca.
- Nie chodzi tylko o to - policzki Hongjoonga spłynęły rumieńcem. Teraz on wbił wzrok w widok za oknem, przygryzając ze zdenerwowania wargę.
Czekał na reakcję Parka, ale ona nie nadchodziła. Czas się dłużył. Miał wrażenie, że minęła wieczność, gdy w końcu usłyszał z jego ust aha, a następnie jak kostki lodu obijają się o szkło, gdy Seonghwa na raz wypił pół szklanki alkoholu. Pieprzony wysoko funkcjonujący alkoholik.
Hongjoong pożałował, że w ogóle zaczął temat. Pytał siebie, dlaczego był taki głupi. Co mu strzeliło do głowy? Czy to ta mała ilość alkoholu tak na niego wpłynęła? Nie pamiętał, żeby jakakolwiek myśl na ten temat mu przeszła przez głowę. Po prostu jego język się poruszył, a z gardła wyszło głupie wyznanie.
Wiesz, Hongjoong? Ludzie używają czegoś takiego jak mózg, zanim coś powiedzą - karcił sam siebie za każdym razem, gdy przypomniał sobie o tamtej sytuacji.
Gdy już się utwierdził w przekonaniu, że jego chłopak był zbyt pijany, żeby cokolwiek zapamiętać, a on sam powoli wykazywał sytuację ze swojej głowy, Seonghwa wrócił do domu z czarnym prezentowym pudełkiem, przewiązanym czerwoną kokardą. Park zazwyczaj wchodził do domu, dawał znak życia pod postacią wróciłem i pierwsze co robił po ściągnięciu butów i płaszczu to sięganie po szklankę i alkohol, dopiero w dalszej kolejności szedł do salonu, gdzie na kanapie siedział jego ukochany z laptopem, wypełniając ostatnie dokumenty do pracy. Zmęczony Hongjoong słuchał, jak starszy krząta się po kuchni i nawet nie myśli o przygotowanym przez niego obiedzie. W pierwszej kolejności myśli o zaspokojeniu pragnienia. Kim wysłuchuje, jak szkło obija się o blat, drzwi zamrażarki są otwierane, ciche przekleństwo i kroki do salonu. Dopiero wtedy może liczyć na swoją zasłużoną uwagę.
CZYTASZ
Say My Name
Fanfiction« Say my name, so we can go together Hold my hand, look into my eyes » - zbiór opowiadań ateez e - explicit f - fluff a - angst