* Dzień wyjazdu do Vegas, dom Maliki, 5 godzin do lotu *
- Boże, gdzie są moje skarpetki- biegałam sfrustrowana po pokoju, szukając skarpetki, która nie jest dziurawa lub pasuje do drugiej, którą trzymałam w dłoni. Do odprawy zostało tylko kilka godzin, a ja nie jestem ani trochę ogarnięta, a już na pewno nie spakowana. Ta myśl sprawiła, że w głębi ducha zaczęłam lekko panikować, więc otworzyłam walizkę i zaczęłam do niej wkładać moje najbardziej formalne ubrania jakie tylko posiadam, ale, że jest to Vegas, to nie odpuściłabym sobie zabrania choć jednej wystrzałowej kiecki i ekstrawaganckich szpilek.
Schowałam do torebki najpotrzebniejsze rzeczy upewniając się, że mam ze sobą swoje dokumenty i nie zatrzymają mnie na lotnisku za brak dowodu. Wzięłam swoją walizkę i zbiegłam z nią po schodach, ledwo nie łamiąc sobie przy tym nóg. Wsiadłam do swojego samochodu i pojechałam na lotnisko.Kierując się do stanowiska odprawy, zauważyłam Eliota siedzącego i nerwowo spoglądającego na swój zegarek. Nagle spojrzał w moją stronę i rzucił mi gniewne spojrzenie. Wstał, a ja od razu wiedziałam, że mi się oberwie.
- Do cholery, Malika, gdzieś ty była, za 1,5 godziny mamy lot! - krzyknął i nerwowo machał rękoma, a swoim zachowaniem przyciągnął wzrok gapiów.
- Przepraszam, musiałam się upewnić, że wszystko jest dopięte na ostatni guzik, zabrałam dokumenty i kontrakt w kilku kopiach na wszelki wypadek - powiedziałam, licząc, że trochę wybornię swoje spóźnialstwo moja rzekomą "odpowiedzialnością" co do pracy, ale Anders tylko zmarszczył brwi i podszedł do stanowiska odprawy. Ja zrobiłam to samo i chwilę później już siedzieliśmy w kawiarni oczekując na sygnał, że możemy wejść już na pokład. Nie musieliśmy czekać długo, nawet nie dopiłam swojej kawy, ale nie chcąc bardziej denerwować szefa, ruszyłam od razu za nim do samolotu. Pierwszy raz leciałam pierwszą klasą i muszę przyznać, że wszystko co mówili o tego typu locie to - o w mordę - cała prawda.Wygodne fotele i duża przestrzeń to nie jedyna zaleta podróżowania z bogatymi, ale drinki, ekskluzywny szampan i pyszne jedzenie! Nie jedna restauracja by się powstydziła. Rozkoszując się bąbelkami w kieliszku poczułam jak samolot ruszył. Krótką chwilę kołowaliśmy po pasie startowym i za moment wzbiliśmy się z impetem w powietrze. Delikatnie zami zatelepało, co sprawiło że lekko się zmartwiłam. Jednak na myśl, że za niecałe dwie godziny będę w mieście imprez, hazardu, alkoholu i seksu momentalnie mi przeszło.
Lot minął szybko i całkiem znośnie, jak na fakt, że nie lubię latać. Po wylądowaniu, z lotniska odebrał nas prywatny kierowca Eliota i zawiózł nas do naszego hotelu. Eliot podszedł do recepcjonistki, która tak się przed nim wyginała, że wyglądała jakby musiała pilnie skorzystać z toalety, ale najwidoczniej na Andersie nie zrobiło to zbytniego wrażenia, bo odebrał od niej karty do pokoi i skierował się w stronę windy. Jechaliśmy te kilka chwil w górę w totalnej i dość niezręcznej ciszy, chociaż kątem oka widziałam, jak na mnie spoglądał. Dojechaliśmy na najwyższe piętro. Eliot odprowadził mnie do pokoju. Otworzyłam drzwi i weszłam do środka, a moim oczom ukazał się ogromny, na maksa wypasiony apartament z widokiem na Vegas.
- Panie Anders, chyba pomyliliśmy pokoje, ten nie jest mój - uśmiechnęłam się nerwowo, bo doskonale wiedziałam jaki pokój dla siebie rezerwowałam.
- Rozgość się Malika, ten pokój jest twój. Widziałem, że wzięłaś dla siebie pokój na najniższym piętrze, ale go zmieniłem, jako moja asystentka musisz być blisko, gdybym cię potrzebował. Zjemy dziś kolację z inwestorami, przebierz się i widzimy się na dole za dwie godziny. - powiedział stanowczo i wyszedł zostawiając mnie samą w tym ogromnym pokoju.Nie zwlekając, poszłam wziąć szybki prysznic i ubrałam się w elegancką, ale seksowną długą suknię. Dobrałam do niej szpilki oraz torebkę, a włosy upięłam w formalnego koczka. Trochę poprawiłam makijaż i zeszłam w umówione wcześniej miejsce.
Wysiadając z windy przywitał mnie Eliot lustrujący mnie od góry do dołu. Nic nie powiedział tylko wskazał mi ręką, żebym szła przed nim.
Weszliśmy do restauracji hotelowej, w której oczekiwali nas już goście Eliota.Kolacja trwała w najlepsze, ale około godziny 23 inwestorzy zaczęli zbierać się ku wyjściu. Ja również zaczęłam się zbierać, jednak ręka Eliota mnie powstrzymała.
- Malika, dotrzymaj mi towarzystwa, napijmy się drinka, porozmawiajmy o czymś innym niż praca. W końcu jesteśmy w Vegas! - powiedział a mnie zamurowało. Zgodziłam się zostać chyba tylko i wyłącznie z tego szoku, bo on nigdy nie był miły dla swojego pracownika. A tym bardziej z żadnym nie jadł kolacji. A już w ogóle nie siedział z nikim na drinku. SAM NA SAM.
- Więc, panie Anders, o czym chciałby pan rozmawiać?- spytałam nieco zalotnie, by przełamać lody.
- W zasadzie-nie wiem. Nigdy nie spoufalałem się z żadnym z moich pracowników, bo mogliby to uznać za niestosowne. Opowiedz mi co u ciebie?
- spytał a ja nieco skrępowana zaczęłam mu opowiadać.Piliśmy i rozmawialiśmy do późnych godzin nocnych. W pewnym momencie poczułam się zmęczona całym dniem, więc nie chcąc być niegrzeczna, ładnie podziękowałam mojemu towarzyszowi, po czym wstałam i delikatnie chwiejnym krokiem udałam się w stronę windy. Pan Adres odprowadził mnie wzrokiem aż zniknęłam mu z pola widzenia. On jeszcze został, by dopić swoją irlandzką whisky.
Następnego ranka, wstałam z lekkim bólem głowy. Jednak nie było czasu na użalanie się nad sobą, podniosłam się niechętnie z łóżka i poszłam wziąć prysznic na otrzeźwienie umysłu. W końcu dzisiaj wielki dzień dla naszej wytwórni.
Umalowałam się, ubrałam w elegancki zestaw ubrań i poszłam do apartamentu Eliota by dogadać szczegóły spotkania biznesowego. Zapukałam do drzwi, ale nikt nie raczył mi otworzyć, więc podjęłam próbę jeszcze dwukrotnie, ale kiedy nadal nie było rezultatów, postanowiłam złapać za klamkę, kiedy z drugiej strony drzwi się nagle otworzyły. Za nimi stał pan Anders, nie wyglądał na zadowolonego.- Dzień dobry panie Anders, i jak poranek, bo mój wspaniały - powiedziałam uśmiechnięta przechodząc obok niego i kierując się w stronę kanapy. On tylko odprowadził mnie wzrokiem w ciszy, patrząc na mnie gniewnie.
- Okej, w takim razie, proszę, to jest kontrakt przygotowany przeze mnie, proszę go obejrzeć, a jeśli coś będzie nie tak to mamy jeszcze czas na poprawki - powiedziałam i wręczyłam mu stos papierów. On wyrwał mi je z ręki, coś ponarzekał pod nosem po czym podszedł do drzwi.- Zabieraj te papiery, wychodzimy - powiedział rozkazująco. Ktoś tu wstał lewą nogą. Zły zwiastun do podpisywania kontraktu z najprawdopodobniej najważniejszym klientem tej wytwórni. Podniosłam się z kanapy i zrobiłam to co kazał.
Wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy na miejsce spotkania.Rozmowy nad kontraktem trwały godzinami. Kiedy wydawało się, że nic z tego nie wyjdzie nagle - udało się!
Byłam wręcz wniebowzięta, ale po minie Eliota nie było widać uciechy z sukcesu. Dalej był obrażony na cały świat, i nadal okropnie wredny.
Spakowaliśmy nasze bagaże i udaliśmy się na lotnisko. Jednak nadal atmosfera była bardzo napięta. Modliłam się, żeby wrócić już do domu, a jutrzejszy dzień w pracy był lepszy niż ten dzisiejszy.Po przybyciu do biura od rana wszyscy byli bardzo nerwowi. Widziałam jak kilka osób wychodziło z gabinetu Eliota z płaczem, lub trzęsąc się z nerwów. Czy kogoś zwolnił- nie wiem. Miałam nadzieję, że do mnie ten zły nastrój pana Andersa nie dotrze, jednak nic bardziej mylnego.
- Malika, chce cię widzieć w moim gabinecie i to natychmiast! - wrzasnął Eliot i trzasnął drzwiami. Jak na wystrzał się podniosłam i potruchtałam do jego biura. Na sali panowała taka cisza, że było słychać tylko mój nerwowy oddech i stukot szpilek o marmurową podłogę.
Zamknęłam za sobą drzwi od biura i podeszłam do szefa.- Malika, musisz zostać moją żoną - powiedział, a ja zamarłam.
CZYTASZ
Mój Miliarder
RomanceMalika jest asystentką założyciela wytwórni muzycznej Arts Music Studio. Nie spodziewa się, że w jednej chwili jej świat może wywrócić się do góry nogami przez służbowy wyjazd do Vegas. Zatrać się w tej pogmatwanej, pełnej zawirowań i namiętności op...