bąbelki

20 2 0
                                    

Szybko podjął decyzję i podbiegł do młodszego. Następnie zatrzymał się w połowie ruchu nie wiedząc co ma zrobić, nie może go przecież pocieszyć bo prawdopodobnie sam jest przyczyną tego zachowania, zresztą nie przyjaźnią się na tyle zeby jakoś załagodzić sytuację. Adam przyklęknął na kolano obok Juliusza.
-Jule- -przęłknął ślinę i kontynuuował.
- Nie wiedziałem że tak bardzo cię.. urażę moim ee zachowaniem.
Adam plątał się w słowach stąpiąc po kruchyn lodzie. Nie znał przyczyny płaczu chlopaka. Znaczy wiedział że to prawdopodobnie przez tą kłótnie, ale był bardzo zdziwiony tum że Juliusz się tak załamał.
Julek zaczal coś mamrotać.
-prqmaezzam mwqo
I łkał dalej siedząc na brudnej ziemi i czując jak drobne kamyki wbijają mu się w ręce, ale w jego sercu tkwił wielki, ogromny kamień.
- No już, spokojnie. Co się dzieje?
-Zamknij się. - odpowiedział Juliusz gorzko.
- Jeśli chcesz możemy na razie sobie odpuścić te zdjęcia.

Co on do cholery jasnej wygadywał? Niby dlaczego miałby odpuścić sobie zdjęcia z powodu głupiego chłopca który płacze z byle powodu.
Juliusz uspokoił się, a potem zarumienił ze wstydu.
-Przepraszam. Wróćmy do robienia zdjęć, nic mi nie jest.
Adam zdziwiony skinął głową i zabrał potrzebne rzeczy.
- No to idziemy.
Weszli do opuszczonego hotelu i przeszli ta sama drogą która szedł Adam przed chwilą.
Pochodzili po pokojach, a Adam zaczal się zastanawiać jaki charakter nadać zdjęciom. Mimo tego że to opuszczony budynek to wie że musi się wyróżnić czymś aby wygrać. Dlatego spróbował ukazać piękna i spokojna część opuszczonego i cichego budynku.
-To cholernie nudne. - Wymruczał Juliusz.
-Cicho bądź muszę się skupić. Idź coś porobić dzieciaku.
Juliusz chwilę się zastanowił, ale stwierdził że przecież nie boi się więc przejdzie się trochę po hotelu. Gdy wszedł do starego pokoju hotelowego ujrzał ogromne złamane łóżko, toaletkę oraz półki na ksiazki. Zaraz potem wchodziło się do toalety. Juliusza jednak zdziwiło to że w toaletce dalej było kilka przedmiotów. Toaletka była zniszczona i farba z niej odchodziła, ale widać było że jest dobrze wykonana. Odsunął jedna szufladę, ale drugiej się nie dało.
W szufladzie znalazł naszyjnik, a obok fotografie. Na szarej fotografi była kobieta siedzącą w altance, a na jej kolanach siedziało około 3 letnie dziecko. Obydwoje byli uśmiechnięci, a kobieta siedziała w pięknej sukni. Dziecko natomiast bawiło się piłka i śmiało.
-Uroczo..
Prawdopodobnie zdjęcie było na tyle stare że tylko chłopiec mógł jeszcze żyć.
Następnie Julek spojrzał na naszyjnik. Był srebrny i miał zawieszkę w kształcie serduszka z małym granatowym kryształkiem w środku.
Był piękny. Juliusz schował oba przedmioty do kieszeni i wrócił do Adama.
-Gdzieś ty byl? Już dawno mogliśmy stąd pójść gdybyś nie zniknął. - powiedział zdenerwowany Adam.
-Ta, ta sorry. Idziemy?
Adam przytaknął głową i razem wyszli z budynku.
-Jak wyszły zdjęcia? - spytał.
-Chujowo. - Odpowiedział Adam zirytowany.
Pojechali razem autobusem do miasta w którym mają szkołę.
-To chyba się tutaj pożegnamy. Pa - Powiedział Adam i odszedł w swoją stronę
Julek zdenerwowany odpowiedział
-nara.
Zaczal się zastanawiać gdzie przenocuje. Przez chwilę zaczal się nawet zastanawiać czy nie wróci do domu, ale wiedzial że okropnie by się to skończyło. Bez pieniędzy i bez ciepłych ubrań nie wytrzyma na dworze za długo.
,,Może nie będzie tak źle jak wrócę do domu? Jak wejdę przez okno i rano wyjdę to może nawet nie zauważy że wróciłem."
Juliusz po krótkim zastanowieniu zdecydował ze wróci do domu.
Cicho wspiął się po schodkach do małego mieszkanka i otworzył drzwi. Znow ta sama cisza. W każdym pokoju było ciemno i unosił się zapach starego jedzenia i alkoholu.
Wszedł do pierwszego pomieszczenia  wcześniej nazywanego salonem. Kanapa była zniszczona jakby dzikie zwierzę się na niej wyżywało.
O dziwo nie leżało tu martwe ciało albo puste butelki.
Co prawda stały tu dwie, ale niedopite. Wszędzie walały się śmieci, ale było znośnie. Przeszedł do małej kuchni, na środku stał worek że szklanymi butelkami. Nie było tu czysto, ale nie walały się zmieci. Otworzył lodówkę i poczuł okropny odór zgnilizny. Wiedzial że musi tu posprzątać. Zaakceptuje śmierć matki i będzie tu mieszkał z ojczymem... Chyba nie będzie tak źle. Wziął kolejny worek i wywalił wszystko z lodówki, a potem wywalił śmieci z salonu. Wyniósł śmieci i kontynuuował sprzątanie.
Kanapy nie dał rady naprawić, ale okrył ja kocem aby wyglądała w jakimś stopniu normalnie. W końcu poszedł do swojego pokoju. To co tam zobaczył było dla niego ogromnym szokiem. Dużo szkła, naprawdę dużo, a do tego wybite okno. Wszystko było powywalane i zepsute. Załamany usiadł na podłodze nie mając siły zeby to posprzątać. W końcu jednak zebrał się i zaczął wywalać wszystko po kolei starając się odratowac ważniejsze rzeczy. Jego pokoj w końcu był czytsy, ale pusty. Masa rzeczy nie nadawała się do niczego.

| Połączeni przez historię | Słowackiewicz ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz