ONESHOT

47 3 0
                                    

Nie pamiętam jak znowu zaczęliśmy gadać. Nie chciałam tego, ale jednocześnie potrzebowałam, bo męczyła mnie ta niedokończona przeszłość z nim. Niby już zaczęłam nowy rozdział w swoim życiu. Poznałam chłopaka który na zawsze zawrócił mi w głowie, przyjaciół którzy byli że mną na dobre i na złe, ale dalej coś mnie z nim łączyło. Już wszystko poukładałam sobie w głowie na jego temat i byłam pewna że go nie chce znać, ale gdy znowu nadeszła okazja by chodź na chwilę usłyszeć jego głos, skorzystałam bez wahania.
Sama się sobie dziwie, ale nie zmienię tej chorej potrzeby posiadania go w swoim życiu chodź na dodatkowe 5 minut.

-Buu - powiedziałam, zauważając go stojącego na przystanku na przeciwko szkoły.

-O hej - odpowiedział po czym mnie przytulił. Czułam że było to miłe, ale nie takie jak wcześniej. Coś się zmieniło, pewnie było to wywołane tym co się działo miedzy nami. Nie dziwiłam się, ale nie zmieniło to tego że brakowało mi tego starego Tobiasza. Jego starego podejścia do świata no i do mnie...

-Co tam - odrzekłam, patrząc prosto w jego oczy. Lekko się uśmiechnął i sam patrzył prosto w moje. Dziwnie się przez chwilę czułam, nigdy nie utrzymywałam z nim kontaktu wzrokowego tak długo jak teraz, bo dziwnie się czułam. Teraz chyba po prostu potrzebowałam czuć że patrzy tylko na mnie.

-A spoko - odpowiedział.

Byłam przyzwyczajona, że on mało mówi, większość czasu jedynie słucha, a odpowiada na pytania jedynie półsłówkami. Zawsze się bałam, że wtedy jedynie odlicza do momentu w którym zadzwoni dzwonek, albo przyjedzie autobus, by tylko mnie już nie słuchać, bo go męczyłam. Było tak jedynie od jakiegoś czasu, nie umiem stwierdzić od kiedy. Nic się w tym nie zmieniło na pierwszy rzut oka. Próbowałam coś ciągle mówić, by nie było tej niezręcznej ciszy. Jednakże, co mnie zdziwiło on teraz też sam co jakiś czas  dodawał jakiś temat od siebie. Chyba po raz pierwszy tak się angażował w rozmowę, że czułam, że go nie zmuszam do niczego. Że on sam chętnie tego słucha i się udziela. Niby brzmi to dziwnie, bo tak zawsze wygląda rozmowa między ludzka, ale jeśli chodzi o niego to nawet te najmniejsze rzeczy które świadczyły, że się mną interesuje, sprawiały mi dużo szczęścia. Pogubiłam się w tym wszystkim...

Nie wiem ile to trwało. Nie wiem jak się stało, że znalazłam się później tam. Ale czy to było ważne? Zmieniłoby w tym cokolwiek?

To miejsce się nic nie zmieniło. Nie zakładałam że się tutaj jeszcze kiedykolwiek znajdę. Miałam tutaj tyle wspomnień, chociaż nie było to miejsce powiązane ze mną. Mimo tego że bywałam tu wiele razy, to nie wiedziałam jak się zachować. Udawać że przychodzę tutaj tak jak zawsze? Kładę się obok niego i wspólnie znowu oglądamy jakieś filmy? Że przerywamy je i tak w trakcie na długie rozmowy o życiu jak na początku? Że to tutaj najbardziej go poznałam, chociaż widywałam go wszędzie?

-Długo cię tutaj nie było - przerwał tą ciszę, stojąc za moimi plecami. Co tylko również wszedł do swojego pokoju.

-Myślałam że już nigdy tutaj nie wrócę- stwierdziłam zaskakując samą siebie. Nie wiedziałam, że taka szczerość wypłynie że mnie w jego stronę po tym wszystkim.

Usiadł. Ja też Usiadłam. Nie tak jak zwykle, nie okrakiem na nim przytulając go, chodź było to pewnie dziwne z osoby trzeciej, patrząc na to że byliśmy jedynie przyjaciółmi. W sumie nie wiem czy określenie przyjaciele, jest na miejscu. Właściwie sama nie wiem kim byliśmy, ale nie ważne... Teraz nie chciałam tak, i to nie tylko dlatego że byłam z innym. Teraz po prostu byłam obok niego. Niby tak blisko, ale tak daleko. Jak dwójka nieznanych sobie osób, które usiadły obok siebie przypadkiem. W zasadzie racja, teraz nie znałam go, ani on mnie. Nie czułam się tak jak wtedy. Za dużo się u nas pozmieniało. Oparłam się lekko głową o jego ramię, przez co delikatnie się zdziwił, bo popatrzył na mnie kątem oka. Uśmiechnął się nieśmiało. Mimo wszystko nie dało mu się odebrać tego, że słodko wyglądał z uśmiechem na ustach.

-Dużo się zmieniło - stwierdził, na co przytaknęłam. Nieswojo było dla nas obu, było to bardzo wyczuwalne - nie myślałaś żeby cofnąć się do momentu gdy było między nami lepiej?

-Nie - przełknęłam ślinę, czując jego wzrok. W zasadzie nie znaczył nic, bo nie dało się wyczytać z jego oczu czegokolwiek, ale dalej działał na mnie w ten dziwny sposób - Bo to ty chciałeś to zakończyć, nie chce wracać do momentu który sam zakończyłeś.

Znowu siedzieliśmy w ciszy, nie wiedząc o czym dalej mówić. Bo o czym byśmy mieli? Czułam jedynie że on sam patrzy na wprost siebie, ciężko płytko oddychając. Prawdopodobnie myślał o całej sytuacji. Ja sama też, chociaż było to dla mnie bardzo trudne. Bolała świadomość, że to przeszłość. Nie myślałam nigdy o tym w ten sposób. Przecież miałam już szczęśliwe życie bez niego, czemu teraz sama to sobie zaprzeczałam?

-Chyba nie powinnam tu przychodzić - stwierdziłam już pewniej, starając się ogarnąć. Chyba po prostu się uzależniłam... od niego. Musiałam to teraz zakończyć, by to nie wyszło poza granice przyjaźni.

Milczał dłuższą chwilę. Zastanawiał się co odpowiedzieć. Dużo opcji dialogowych w tym wypadku nie miał. Niby wiedziałam że mógł powiedzieć nie albo tak, ale nie byłam na to gotowa. Wszystkie możliwości były dla mnie zbyt tragiczne.

-Nie wiem - tego się nie spodziewałam. Właśnie w tym momencie spojrzał na mnie. Odwróciłam wzrok, nie chciałam dalej być w tym transie. Wiedziałam, że to koniec. Nikt nie byłby mi w stanie teraz, powiedzieć że tak nie jest. Oboje o tym wiedzieliśmy, ale nie chcieliśmy przyjąć tego do wiadomości.

-Co ty właściwie ode mnie chcesz? - zapytałam podnosząc już głos. Wkurzała mnie już ta sytuacja, czego my tak właściwie od siebie chcieliśmy?

-A ty? Sam nie wiem czego od ciebie chce, ty chyba też że znowu mi zaczynasz ufać gdy i tak to pewnie zaraz spierdolę - przyznał się... Nie wiem czy chciałam, żeby kiedykolwiek to zrobił. Wolałam żyć w niewiedzy, bo teraz już byłam pewna co wcześniej się działo.

-Bo może mi na tobie zależy? - oboje już darliśmy się na siebie. Wypuściliśmy z siebie te wszystkie emocje, które gromadziły się w nas od miesięcy.

Już nic nie odpowiedział. Zgasił się w pełni. Patrzył dalej na mnie, ale już nie tym samym wzrokiem. Znowu stał  się pusty. Nie potrafiłam już patrzeć w te oczy gdy były w takim stanie. Wiadome to było, że wtedy już nie miał żadnych do mnie odczuć. Znowu wróciliśmy do tego samego, z czego zaczynaliśmy ostatnim razem.

Wstawałam z zamiarem wyjścia. Co ja miałam tu dalej robić? On nawet nie zareagował przecież było to już mu obojętne. Osiągnął swój cel, przywiązałam się do niego, a ja mimo świadomości tego, dalej do chłopaka ciągnęłam...

Bez słowa wyszłam. Nawet się nie obrócił w stronę drzwi, nie ruszył w ogóle wzroku. Idąc powtarzałam sobie jedynie, że przecież to nie mogło się zakończyć 3 raz tak samo. Po prostu nie mogło....

◇◇◇

Kocham xx

(1125 słów, 27.11.2023)

Ostatni Raz [Tobiasz x OC] ONESHOTOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz