- Wynoś się! - krzyczałam na całe osiedle, mając gdzieś czy jakaś sąsiadka mnie usłyszy. Chciałam jak najszybciej pozbyć się tego drania z mojego mieszkania. Po tym co mi zrobił, nie chciałam go już nawet widzieć na oczy.
Charles stał i się na mnie patrzył, jakby zobaczył ducha. Miałam go już dość i jego zachowania.
Nie dociera?! - zaczęłam z powrotem się na niego drzeć, ale on najwidoczniej nie zrozumiał. Tylko podszedł do mnie i przytulił, myśląc, że mu wybaczę najgorszą rzecz jaką jest.. zdrada. Tak, zdradził mnie z moją koleżanką!
-I co? To dlatego zawsze chciałeś, żeby Angele do nas przychodziła! Nie mam słów na Ciebie! Przez dwa lata musiałam z Tobą mieszkać! Robiłam Ci obiady, spędzałam z Tobą jak najwięcej czasu, na dodatek naiwna spełniałam wszystkie Twoje zachcianki. - wypomniałam mu wszystko. Niech wie, łajdak jeden. - Dla Ciebie to nic nie znaczyło?!
Spojrzał się na mnie z uśmiechem i rzekł:
- Nie. Byłaś tylko moją służącą, byłaś dla mnie ni...
Nie dałam mu nawet dokończyć zdania, tylko w odruchu popchnęłam go na ścianę, a on nic sobie z tego nie zrobił. Tylko podniósł z ziemi i usiadł na fotelu. Zastanawiałam się, co on robi.
-Nie chcesz po dobroci stąd wyjść, to będzie po złości. - powiedziałam z zaciśniętymi zębami. Pobiegłam szybko do sypialni, zgarniając po drodze pusty kosz na pranie. Otworzyłam szafę i wszystkie jego ubrania zgarnęłam z wieszaków i wsadziłam do błękitnego kosza.
Stałam już na balkonie. Chciałam wyrzucić ubrania Charlesa za okno.
-To jak? Wychodzisz po dobroci? Czy może wolisz sobie polatać za ubraniami? Hm? - powiedziałam, ale oczywiście tamten siedział na fotelu jak wielmożny książę na tronie. Nagle w kieszonce spodni, które były w koszu na pranie, zauważyłam jego złoty zegarek po dziadku. - O, a co to? Czy to nie przypadkiem Twój zegarek?
Nagle ,,niechcący" wyrzuciłam go na kostkę przed blokiem i od razu śmiejąc się powiedziałam:
-Ups. Wymsknął mi się z ręki.
Charles gwałtownie wstał na równe nogi. Przeszła mi przez głowę myśl, że rzuci się na mnie jak jakiś tyran. Jednak nie zrobił tego. Za to pędem wybiegł za drzwi. Pewnie myślał, że jego zegarek nadal jest cały. Pff marne szanse.
Wyjrzałam, przez okno i tak jak myślałam, tamtem palant stał pod balkonem, więc, żeby mu umilić stanie, zrzuciłam mu wszystkie ubrania na głowę. Ja wiem, że jestem wredna, ale musiałam się tego insekta jakoś pozbyć. Nareszcie się od niego uwolniłam.
-Adios! - krzyknęłam do niego. - Mam nadzieję, że już nigdy Cię nie spotkam!
Przez takie przypadki jak Charles, nie wierzę w miłość. Dziwię mu się, że umiał udawać, żę mnie kocha i docenia. Jednak okazał się wielkim draniem. Trzeba zawsze uważać z kim się spotykamy i nie wiązać się z nieodpowiednimi osobami. Będzie to dla mnie nauczka, żeby najpierw poznać lepiej kogoś i po jakimś czasie myśleć o czymś więcej.
Pierwszy rozdział jest krótki, ale specjalnie, bo inaczej mi jakoś nie pasowało. Haha Następne będą dłuższe, więc wyczekujcieee. Już mam napisane.💌
CZYTASZ
We are like a stars
Teen FictionLisa West po stracie swojej ukochanej mamy została z niczym. Czuła pustkę i samotność, a szczęście i bliskość innej osoby, były jej obce. W poszukiwaniu tego, co pragnie, staje się inną i lepszą osobą. Cały czas ma nadzieję, że to czego pragnie przy...