Przeglądałem właśnie telefon czekając na jakąś wiadomość od Noaha albo szefa.
Do momentu w którym ona we mnie wbiegła.
Zapewne się spieszyła na lekcje przez to, że zaspała ale postanowiłem jeszcze bardziej zjebać jej ten poranek czepiając się wszystkiego co powie
- Uważaj jak łazisz- warknąłem nieprzyjemnie.
- Uważaj co robisz- odpowiedziała takim samym tonem.
Zaciekawiłem się.
Pierwszy raz miał ktoś odwagę tak do mnie powiedzieć.
Może faktycznie jest wyjątkowa.
No, bez powodu szef nie kazałby mi jej obserwować odkąd skończyła trzynaście lat.
Nie mieliśmy się nigdy spotkać.
Ja ją obserwuję w spokoju, a ona robi sobie tam wszystkie pierdoły jakie robią dziewczyny.
- No dobra sorry- powiedziałem po dłuższej chwili aby rozluźnić atmosferę.
Dziewczyna nic nie odpowiedziała tylko pognała na lekcje, a ja słyszałem już tylko oddalające się kroki blondynki.
Baba pobiegła na lekcje, no i zajebiście.
Teraz nikt nie zakłóca mojego świętego spokoju.
SZEF: Blondynka która na ciebie wpadła przed chwilą to Adeline Lay, dostałem informację, że niejaki Dave Jade jest nowym zabójcą mafii Marshall, obeznaj dzieciaka w terenie i łaskawie obij mu mordę na powitanie.
Z wielką przyjemnością.
Poczekałem do chwili w której zadzwonił dzwonek, a chłopak wyjdzie i się na niego rzuciłem.
- Jeśli chcesz przeżyć radzę ci się wycofać- uderzyłem jeszcze raz otwartą dłonią w twarz.
- Z czego mam się wycofać? - odpowiedział zadziornie Jade.
- Z mafii Marshall- powiedziałem mu na ucho.
Chłopak po tych słowach wystraszył się, nie na żarty.
I w chwili w której zamierzałem zadać jeszcze jeden cios, nadbiegła ona.
Adeline Lay.
- Ty wredny...- wycelowała palec w mój tors, zapewne chcąc rzucić jakieś przekleństwa na mnie, ale powstrzymała ją od tego Davies.
Normalnie komedia.
Adeline Lay odwróciła się jeszcze raz w stronę biegnącego do pielęgniarki Dava, następnie obdarzając mnie bardzo miłym spojrzeniem.
Sofia odciągnęła Adeline ode mnie, aby z nią porozmawiać.
Do następnego starcia- wymruczałem pod nosem wychodząc ze szkoły.
|***|
- Proszę synku- powiedział ojciec wręczając mi mojego ukochanego misia, był biały, miał czarne oczka oraz czarną wstążeczkę przewiązaną na szyi.
Najcenniejszy prezent od taty.
Nigdy nic od niego nie dostałem, ponieważ rzadko go widziałem.
Ciągle gdzieś znikał tłumacząc się, że ma bardzo ważne sprawy do załatwienia.
Ale dziś, w moje czwarte urodziny byliśmy wszyscy razem.
Całą rodziną.
- Najważniejsze są życzenia, nigdy nie spodziewaj się prezentów od ludzi- odezwał się po dłuższej chwili tatuś- kiedy myślisz, że wszystko się układa, zaraz dostajesz po dupie od życia. Spadasz na dno.
- Nie opowiadaj takich rzeczy- ostrzegła go mama- miej nadzieję w ludzi, a będą cię zaskakiwać.
- Moja piękna Isabelle- odrzekł ojciec przytulając moją matkę- pamiętaj co by się nie działo, zawsze będę przy tobie. Patrząc z góry, albo błądząc myślami wokół ciebie. Do samego końca...
- I jeszcze dalej...- powiedziała mama znając tą formułkę.
- Razem- odpowiedzieli w tym samym czasie rodzice.
To było ich własne kocham cię.
Wyglądali jak para wyrwana z baśni o wiecznej miłości.
Chciałbym kochać kogoś tak jak tata kocha mamę.
Po troszkę dłuższej rozmowie postanowiliśmy zjeść tort.
- Sto lat, sto lat!- śpiewała mama wnosząc tort.
Tata jej wtórował ale niezbyt mu to wychodziło.
- No synu- zaczął wyniośle ojciec- niedługo wszystko się zmieni. Muszę wyjechać, na pewno jeszcze się spotkamy, zostaniesz z mamą.
- Co się stało?- zapytałem trochę zdezorientowany.
- Muszę wyjechać w sprawach biznesowych- westchnął głęboko- zostaniesz z mamą, jeśli będziesz za mną tęsknił przytul tego misia, nigdy go nie zostawiaj, zabieraj go ze sobą. Wyjadę jutro, po twoich urodzinach.
Zasmuciłem się na tą wiadomość, dzisiaj skończyłem cztery lata, a już tata nas zostawia samych?
- Proszę zdmuchnij świeczki- postawiła na stole tort mama- nie zapomnij o życzeniu!
Chciałbym, chciałbym prawdziwej miłości, chciałbym dziewczynę o której będę cały czas myśl, którą będę wielbił i przytulał każdego dnia.
Chciałbym dziewczynę która mnie pokocha.
Zdmuchnąłem świeczki.
- Wszystkiego najlepszego! - powiedzieli jednocześnie rodzice.
Szeroko się uśmiechnąłem.
To jest jeden z lepszych dni w moim życiu.
