Od ostatnich wydarzeń minął prawie tydzień. Niemal każdego dnia Kai wychodził na poszukiwania wampirzycy Elvira. Przeszukiwał Wschodni Las wzdłuż i wszerz, choć dotarcie do jego głębokich zakątków nie było takie łatwe. Nadal czuł, że nawet w połowie nie przeszukał tego terenu. Musiała gdzieś tam być, a podczas tego czasu ani razu nie natrafił na jej trop. Dwa razy pojawił się nawet w Everton, przechadzając się po uliczkach, mając nadzieje, że będzie tam gdzieś grasować. Miał na tym punkcie obsesje. Czarnowłosa wampirzyca spędzała mu sen z powiek, powodując, że był wiecznie niewyspany. Zastanawiał się nad wieloma rzeczami. Na przykład nad tym, dlaczego dopiero teraz pojawiła się w okolicy. Czemu kiedy razem z Klanem wybijali członków jej rodu nigdy na nią nie natrafili? Czy wolała działać sama?
Myśli Kaia krążyły również wokół jej mocy uroku. Trzeba było przyznać, że świetnie go opanowała. Bóg wie, ile jej to zajęło czasu. Wyglądała na nie więcej niż dwadzieścia pare lat, ale w rzeczywistości mogła mieć pięć, a nawet dziesięć razy więcej. Tak czy inaczej, nie była łatwym przeciwnikiem.Kai nie był do końca jeszcze tego świadomy, ale jego motywacje, co do upolowania wampirzycy nieco mu się zmieniły. Żądza jej krwi powoli zamieniała się potrzebę złapania jej lub po prostu zobaczenia. Adrenalina, jaką czuł podczas ich spotkań była uzależniająca. Pragnął mieć satysfakcję ze znalezienia jej. Oczywiście, nadal wydawało mu się, że jego zapał był spowodowany chęcią jak najszybszej zemsty, czyli jej śmierci. Jednak myśli, które go odwiedzały w nocy, jak i na jawie nieco temu przeczyły. Nie rozmyślał już aż tak bardzo o tym, w jaki sposób ją zabije. W głębi duszy chciał znowu mieć z nią kontakt, złapać, zobaczyć, ale czy zabić?
߷
Posiłki, szczególnie obiad w Siedzicie były czasem wspólnych rozmów oraz zacieśniania kontaktów między Łowcami. Rozmowy toczyły się na przeróżne tematy. Od tych poważnych, o nowych taktykach w polowaniach, do tych bardziej przyziemnych, czyli narzekanie na niewygodne łóżka lub plotkowanie o tym, kto z kim ostatnio randkował. We względu na mocne zróżnicowanie tematów rozmów w sali mieściły się cztery długie stoły. Jeden dla Rady i innych starszych członków Klanu, drugi dla młodszych Łowców, trzeci dla uczniów w wieku nastoletnim i ostatni dla dzieci. Nikt odgórnie nie ustalił takiego podziału. Można było powiedzieć, że ułożyło się to tak naturalnie.
Tego dnia na stole podane były pieczone ziemniaki, udka z kurczaka i standardowa surówka. Jedzenia było na tyle dużo, że każdy mógł brać, ile chce, bez martwienia się o to, że komuś nie wystarczy.
Kai dokładał sobie kolejną porcję ziemniaków, słuchając rozmowy swoich znajomych. Przez ostatni tydzień był mniej rozmowny, częściej gubił się we własnych myślach, prawie zapominając, że z kimś rozmawia. Przy stole, jak zwykle głośno był Atlas, zagadując innych Łowców i śmiejąc się przy jedzeniu. Jadł szybko, ale czekał na swoich przyjaciół, dotrzymując im towarzystwa. Widząc, że Kai aktualnie nie podziela jego humoru, rozmawiał z ich ciemnoskórym kolegą Lukasem, który był wyjątkowo szczupły jak na Łowcę. Nadrabiał swoją celnością w strzelaniu z łuku oraz zwinnością przy walce w ręcz.Do ich miejsc przy stoliku zaczęła zbliżać się pewna brunetka, jedna z wielu Łowczyni w Klanie. Podeszła do krzesła, na którym siedział Kai, kładąc dłoń na jego oparciu.
- Hej, Kai. - powiedziała, ale chyba za cicho, ponieważ nie dostała od niego żadnej reakcji. Jej słowa za to usłyszał, siedzący przy nim Atlas, który szturchnął kuzyna w bok, aby ten się odwrócił. Dziewczyna uśmiechnęła się lekko, kiedy Kai wreszcie ją zauważył.
- Jesteś zajęty dzisiaj wieczorem? Pomyślałam, że moglibyśmy się gdzieś spotkać.
Kai rozchylił usta, zastanawiając się, co odpowiedzieć. Zerknął na Atlasa, który z zainteresowaniem bacznie obserwował sytuacje, po czym jego wzrok wrócił na dziewczynę.
- Nie mogę dzisiaj wieczorem. - odparł prosto, ale szczerze.
Brunetka skinęła lekko głową, obracając się na pięcie i odchodząc ze wstydem na swoje miejsce. Atlas nie wierzył własnym oczom.
- Co z tobą ostatnio jest? - zapytał nie z troski, ale z wyrzutem.
Kai wzruszył ramionami. - Po prostu jestem później zajęty. - wrócił do jedzenia.
- Ta, „zajęty" - zaśmiał się krótko Atlas z niedowierzania. - Masz po prostu obsesję na punkcie złapania tej wampirzycy. Zluzuj trochę, zasługujesz na odpoczynek.
- Nie mogę odpocząć dopóki ona jest na wolności.
- Natrafiłeś już na jej jakiś trop? - do rozmowy włączył się Lukas.
Kai gapił się w swój talerz, grzebiąc widelcem w surówce. Tak, natrafił. Nawet dwa razy, i nie na trop, tylko na nią. Tylko z niewiadomo jakich przyczyn jej nie zabił. Miał dwie szanse, które zmarnował. Nie mógł im, o tym powiedzieć.
- Nie natrafił, bo chce wszystko robić sam. - odpowiedział za niego Atlas, co tylko jeszcze bardziej podniosło ciśnienie Kaia.
- Przynajmniej coś robię, a nie siedzę i czekam, aż mi wampir oknem sam wejdzie, bo na to chyba Rada liczy.
- Tu się z tobą zgodzę. Rada ostatnio ociąga się z planowaniem kolejnych polowań. - podzielił zdanie kolegi Lukas.
Atlas położył dłoń na barku kuzyna. - Kai, nie zrozum mnie źle, ja się po prostu o ciebie martwię. Wiem, że to dla ciebie trudna sytuacja i chciałbym ci pomóc, ale ty mi na to nie pozwalasz.
- Możemy się umówić, że jeśli będę potrzebował twojej pomocy, to o nią poproszę, okej? Narazie, daj mi to załatwić sam.
Atlas uniósł dłonie do góry. - Dobrze, okej. Jeśli tak chcesz, tak będzie.
CZYTASZ
Łowcy Wampirów
FantasíaKai Danthor, 24-letni Łowca Wampirów żyje z traumą po utracie obojga rodziców. Jego ambicja oraz nienawiść do krwawych stworzeń pozwoliły mu zostać jednym z najlepszych Łowców w Klanie. Co się stanie, jeśli pewna wampirzyca zawróci mu w głowie? Pozn...