Kiedy San stał na rozpadającym się peronie, naprawdę nie wiedział co go spotka i zwiąże z tym miasteczkiem na zawsze.
Pod jego stopami trzeszczały spróchniałe deski, a cały budynek obrastał od strony lasu mech. Zupełnie jakby natura chciała pochłonąć to miejsce jeszcze za jego życia.
Zacisnął w dłoni walizkę, w której udało zmieścić mu się skromny dobytek i wyprostował się by dostrzec znajome twarze. Oldpeak wyglądało na wyludnione, ale na tym wąskim peronie zmieściło się całkiem sporo ludzi. Czyli jednak ktoś pamiętał o tym dziwnym miejscu na mapie.Wcześniej słyszał o miasteczku jedynie z opowieści Flaws. Mówiła o swoim domu jak o starej pieśni bitewnej, krótko i zwięźle, ale zawsze z szacunkiem.
San wytężył wzrok i w końcu dostrzegł swoją ciocię. Nie było to trudne bo ubrała się w jeden ze swoich kolorowych, dzierganych swetrów. Jej duże okulary, zajmujące niemal połowę twarzy wydawały się tworzyć z nią swoistą całość.
- San!- Pisnęła i pomachała do niego rezolutnie. Na tle szarych drzew i górskich szczytów, dostrzegł jej różowe paznokcie.
Podszedł bliżej by się przywitać, ale Flaws rzuciła się siostrzeńcowi na szyję mocno go ściskając.
Nie był przyzwyczajony do takiego zachowania. Nikt go nigdy nie przytulał i nie otaczał opieką. Na początku też nie wiedział co zrobić, zastygł w miejscu i dopiero po kilku sekundach odwdzięczył nieznacznie miły gest.
- Mi też miło cię widzieć.
Flaws odsunęła się od chlopca i wciąż trzymając go za ramiona, uśmiechnęła się szeroko.
- Moja siostra to kompletna kretynka- to było pierwsze co od niej usłyszał. Takimi słowami właśnie się z nim przywitała i uznał to za bardzo miłe.
Odwzajemnił uśmiech i miał wrażenie, że właśnie wtedy zaczęli tak dobrze się rozumieć.
Zabrała go do domu, nie zastał tam wuja, który znów siedział w pracy. Za to uderzyła go ilość obrazów. Były wszędzie, wisiały na ścianach, stały na regałach, a nawet walały się po kątach. Większość przedstawiały naturę. Piękne górskie jeziora, leśne polany i wodospady. Flaws malowała wszystko co ją otaczało, a głównie była to flora i fauna.
Niewiele mówiąc usadziła go w salonie, na dużej fioletowej kanapie. Sama zaś zniknęła w kuchni, by po chwili przynieść dwie różowe filiżanki z parującym napojem. Uśmiechnęła się rezolutnie i postawiła jedną z nich przed nosem blondyna.- San- wymówiła jego imię z wielką gracją.- Chcę żebyś wiedział na sam początek, że nie jesteś ani ciężarem, ani zbędnym obowiązkiem- usłyszał z jej ust całkiem szczerze i nawet w to uwierzył.- Zawsze chciałam pokazać ci to miejsce- rozejrzała się po pokoju, a nawet wydawało się, że rzuciła okiem na okno.
Nie chciał zadawać więcej pytań. Niepotrzebne było wiedzieć mu akurat wtedy dlaczego zdecydowała się przygarnąć obce dziecko. Uważał, że znajdzie odpowiedź na to w swoim czasie. Dlatego jedynie siedział spięty na jaskrawej kanapie i starał się zapamiętać jak najwięcej szczegółów małego salonu. Był bardzo kolorowy, a poza obrazami na wolnych szafkach stały jeszcze przeróżne figurki. Utkwił wzrok na jednej z nich, przedstawiającej futrzastego wilka. Wyrzeźbiony z białego kamienia wydawał się wręcz ośnieżony. Stał pochylony ku drewnianej półce i wydawałoby się, że ją obwąchuje.
Przez chwilę zapomniał nawet, że słucha wywodu ciotki Flaws i jedyne co widział, to ta skromna figurka. Czy ten wilk właśnie na niego patrzy? Miał takie duże oczy, prawie jakby...
- Ah to?
Zbudził się jak z transu znów spoglądając na uśmiechniętą Flaws.
- Słucham?
CZYTASZ
Tell The Wolfs I'm Home ¤ WOOSAN
FanficSan tracąc rodzinę zyskał nową. Co prawda na drugim końcu kraju, otoczony mgłą i lasem, ale to zawsze było coś nowego. Jednak lasy wokół małego miasteczka skrywają tajemnicę. Często widuje pośród drzew przemykające wilki, a w nowym liceum poznaje ro...