Rozdział 1

6 0 0
                                    


To już czwarty  rok od kiedy nie zasypiam w swoim pokoju w swoim łóżku otulona ulubionym kocem z Myszką Miki a pod pachą tuląc ulubionego pluszaka  to kolejny rok w którym nie jestem tam w swoim domu w miejscu w którym czułam się najbezpieczniej w swoim pokoju i chociaż minęło tyle czasu i wiele wspomnień zniknęło z mojej pamięci obraz pokoju potrafiła bym opisać z najmiejszym szczegółem. Doskonale pamiętam różowe ściany oraz dziury zrobione w nich podczas kopania piłki mimo zakazów mamy, pamiętam parapet na którym stały kwiaty i ich zapach, stertę książek przy łóżku oraz ulubione zabawki na środku pokoju, dużą szafę z lustrem i moje łóżko miejsce w którym lubiłam się chować i zabierać pod kołdrę wszystkie maskotki, Doskonale pamiętam rodziców siadających na brzegu łóżka i czytających moje ulubione bajki w tedy czułam się bezpiecznie bo mój pokój był moim bezpiecznym miejscem ale to wszystko zostało mi odebrane. I przez te 4 lat nikt nie jest w stanie odpowiedzieć na moje pytanie. Co tak naprawdę się wydarzyło? Jak zginęli moi rodzice. Powtarzano mi w kółko że był to wypadek, że znaleźli się w niewłaściwym miejscu o nie właściwej porze ale ja cały czas mam wrażenie że to nie prawda. Moja terapeutka z intensywnym wzrokiem wpatrywała się we mnie kiedy opowiadałam jej to samo co rok temu i dwa lata temu, chociaż moje wizyty były już rzadsze mimo wszystko Ciocia kazała mi w dzień tej tragedii odwiedzać moją panią psycholog w obawie o mój stan psychiczny, i nie dziwie się w rocznice ich śmierci miałam zaledwie 12 lat a uciekłam z domu znalazła mnie dopiero policja kilka godzin później na cmentarzu a dwa lata później przyłapała mnie z żyletka w dłoni co prawda nic sobie nie zrobiłam ale wystarczyło tylko tyle ze o tym pomyślałam, dlatego gdy mija kolejny rok ciocia przywozi mnie tutaj a potem pilnują mnie cały dzień, chociaż już nie miewam epizodów z atakami paniki ani chęci zrobienia sobie krzywdy
Myśle że to duża zasługa mojej pani psycholog pomogła mi nauczyć się żyć z myślą ze straciłam ukochane osoby oraz tego że znalazłam pasje i przyjaciół a wychowują mnie wspaniałe osoby.

- Jak się dziś czujesz - Pyta Sara kiedy kończę mówić a ni razu nie spuściła zemnie spojrzenia Patrze na moją terapeutkę z myślami że jej pytanie jest strasznie głupie bo nie wiem co powiedzieć nie czuje nic ani smutku czy żalu a złość już dawno mnie opuściła, a powiedzenie że czuje się pogodzona wydawało się nie właściwe. Więc przybieram maskę 

- Czuje się dobrze, cieszę się na powrót do szkoły i nie mogę doczekać się imprezy z okazji pożegnania wakacji - Odpowiadam zmieniając temat.

Wychodząc z gabinetu terapeutki przywitał mnie zimny powiew powietrza, ale nie było to zaskoczeniem w końcu mieszkam w Minnesocie a tutaj zazwyczaj jest zimno. Otuliłam się mocniej szalikiem i skierowałam się do czarnego Suva dobrze wiedziałam co by się stało gdybym zwlekała z przyjściem po sesji terapeutycznej, ciocia na pewno zaczęła by odchodzić od zmysłów. Siadając do aucie odrazu przywitał mnie cudowny zapach perfum cioci była uzależniona od Caroline Herery potrafiła wylewać na siebie tonę tych perfum nawet jak miała wyjść tylko po bułki do sklepu po drugiej stronie ulicy.

- jak się udała sesja - spytała, starając się brzmieć naturalnie chodź obie zdawaliśmy sobie sprawę że nie jest to prosty temat. Kiedy ja straciłam rodziców ona straciła brata i najlepsza przyjaciółkę

- W porządku pozwoliła mi się wygadać - odpadłam ściągając szalik i odkręcając się w stronę okna.

Podróż do domu minęła bardzo szybko nie robiłyśmy żadnych postojów, obie byłyśmy pogrożone w swoich myślach nie wypowiadając do siebie żadnego zdania więcej ale było to przyjemne bo cisza nie była nie zręczna była to nasza w spólna chwila, obie wiedziałyśmy o czym myśli ta druga i to było piękne, zagłębiałyśmy się  wspomnieniach o osobach których nie ma ale których dalej kochamy. Jak była młodsza wiele razy prosiłam by ciocia Caroline opowiadała mi swoje wspomnienia z dzieciństwa z moim tatą jak poznali mamę i jak się zaprzyjaźnili, sama dokładnie nie wiem kiedy przestałam o to pytać kiedy uznałam że to tylko wspomnienia jedna krotka chwila kiedy poczuje że jednak nie umarli. Wchodząc do domu odrazu przywitał nas piękny zapach palonego drewna dochodzący z kominka i widok wujka kończącego robić kolacje, ten obraz dla wielu osób mógł by wydać się zwyczajny ale nie dla nas zwiastował on kolejną długą delegacje. 

Show me the truthWhere stories live. Discover now