★part 1★

26 0 0
                                    

Siedziałem na ziemi i bawiłem się z moim bratem Yuo. Miałem w rękach drewniany miecz zaś mój brat trzymał figurkę smoka. Nasza rodzicielka, która właśnie stała za mną trzymała w swoich aksamitnych, czerwonych ustach papierosa. Lekko poprawiłem swoją sukienkę, która mnie uwierała. Bawiłem się z Yuo w najlepsze. Nie zauważyłem gdy nasza Matka stanęła za mną. Wyrwała mi miecz wkurwiona po całości. Po chwili poczułem ogromne pieczenie policzka. Tak. Uderzyła mnie. Yuo tylko patrzył z dość dużym niedowierzeniem co zrobiła. - Coś ty mu zrobiła!?- Usłyszałem głos zdenerwowanego brata. -ONA nie będzie się bawić żadnymi mieczami! - Głos rodzicielki rozbrzmiał w całym pokoju. Na jej skórze przebłyskiwały delikatnie jarzące się czerwone łuski, niczym jak u smoka. Zacząłem czuć piekący policzek coraz bardziej, po czym Yuo podszedł do mnie i przyłożył do niego dłoń. Nie rozumiałem co się stało właściwie. Przytuliłem go do siebie, a raczej doczepiłem się do jego nogi bo jest o wiele wyższy ode mnie. Kochałem go. Rodzice mną sie nie chcieli zbytnio zajmować, nie okazywali mi miłości, przed innymi mówili "mamy córkę, nazywa sie Juliet."  Nie wiedziałem zbytnio o co im chodzi, gdy mówią, że mają córkę a mają mnie.

  Biologicznie rodzonego chłopaka. Naprawde chciałem dotrzeć do ich myśli, całego mózgu, nie wiedziałem jak, kiedy, gdzie, ale wiedziałem jedno. Zrobię to. Chciałem kroić ich mózg, kawałek po kawałeczku. Nie zważając na konsekwencje musiałem się dostać do tego organu składającego się z neuronów. Spojrzałem zapłakany na Yuo. Nie wiedziałem co się dzieje. Zdezorientowałem się dość mocno. Smutek zaczął się przeradzać w ogromną złość i nienawiść. Te dwa odczucia przewijały się przez moją głowę, zataczając nieustanne koło wręcz.  Nie przeszkadzało mi to zbytnio. Chciałem poczuć znowu ból, który zadała mi matka. Nie rozumiałem dlaczego, ale naprawdę chciałem.  Co to oznaczało dla mnie? Szczerze nie mam żadnego pojęcia, ale czułem się swobodnie z takimi odczuciami. Chciałem poczuć coś więcej. Chciałem zobaczyć [...] No właśnie, co takiego chciałem zobaczyć? Prawdę mówiąc to nie wiem sam. Chciałem znowu dość mocno poczuć te negatywne emocje. Ludzie są jak żywe marionetki. Da się nimi nieźle zabawić, na każdy dobry i możliwy sposób. Też można zaspokoić swoje wszelkie potrzeby. Tak właśnie sądziłem o tych marnych nic znaczących dla mnie istotach. Każdy był marnym człowiekiem, bez wyjątków. Nawet ja taki byłem. Nigdy nie posiadałem wysokiej samooceny o sobie. Od dzieciaka byłem taki jaki byłem. 

  Po chwili Yuo odsunął mnie od siebie. Poszedł do rodziców. Wiedziałem jak to się dla wszystkich skończy. Mianowicie będzie kłótnia. Nie lubiłem gdy się kłócą, zawsze wtedy czułem się źle z tym wszystkim, wiedząc, że to wszystko moja wina. Zawsze byłem powodem do kłótni w rodzinie. Nie akcpetowali mnie takiego jakim jestem, musiałem być cholerną dziewczyną. Nie wiedziałem czemu akurat ja. Usłyszałem dość mocne krzyki dochodzące z dołu. Wiedziałem co się tam święci. Otworzyłem drzwi i pomału zszedłem po schodach i patrzyłem na awarantujących się rodziców z moim starszym bratem. Nie wiedząc czemu, ale miałem chęć zamordować moich rodziców w najbardziej brutalny sposób. Niby byli smokami, jednakże wiedziałem, że istnieje ogień, który może ich zamordować. Ale co zrobić z Yuo? Co by z nim zrobić? Też brutalnie się go pozbyć czy zostawić? Wiedziałem jaka jest odpowiedź bo wszystko miałem zaplanowane, krok po kroku co się będzie działo.
Z mojego zamyślenia wyrwała mnie lecąca w moją stronę siekierka. Ojciec we mnie wycelował. Rozumiem, że mnie nienawidził, ale aż do takiego stopnia? Zszedłem całkowicie na dół i patrzyłem jak się kłócą. Patrzyłem bez dusznie na ich kłótnie, chciałem po prostu aby rodzice byli martwi. Wróciłem bez słowa na górę. Poszedłem na wschodnie skrzydło domu. Tam stanąłem przed ogromnymi ciemnymi drewnianymi drzwiami. Otworzyłem je ostrożnie, po chwili  znalazłem się w ogromnej bibliotece. Podszedłem do jednego z regałów. Wziąłem z tamtąd książkę o ciele ludzkim. Chciałem opanować całą anatomię ludzką. Krok po kroku. Wyszedłem z biblioteki. Ciągnąłem za sobą ogromną książkę. Wiedziałem, że dam radę się tego nauczyć. Byłem dość utalentowany jak na swój dość młody wiek. Zasiadłem w pokoju i otworzyłem księge. Zacząłem czytać. Pomału wszystko wpajałem sobie  do głowy. Dotykałem swoich części ciała aby je lepiej poznać.  

Po jakimś czasie wiedziałem juz wszystko. Jednakże nie byłem wstanie odnieść sukcesu. 
           Musiałem być bezwzględny prawdziwy psychopata wszystko sobie zawsze potrafi zaplanować. Trzeba mieć dokładny plan działania, tak aby wyglądało to na zwykły wypadek a nie coś planowanego. Byłem gotowy ich nawet pokroić żywcem, jednakże było to dla mnie mało atrakcyjna forma pozbycia się kogoś. Słyszałem dalej krzyki z dołu. Odłożyłem księgi i poszedłem do pokoju. Wziąłem skrzypce mego brata. Zacząłem grać, robiłem bardzo płynne ruchy. Tak jak mnie Yuo nauczył grać. Był moim ulubionym skrzypkiem. 
Nie podziwiałem nikogo tak bardzo jak starszego brata. Słysząc nadchodzącego Ojca. Od razu odłożyłem skrzypce i wróciłem do czytania. Gdy zauważyłem swego ojca w drzwiach, przeszły mnie okropne ciarki.        Takie same zimne ciarki będą przechodzić moje ofiary, które będą cierpieć, przejdzie ich ten idealny zimny dreszcz, który ja poczułem, gdy zobaczyłem największy koszmar mego życia. Mego ojca.  Zobaczył, że czytam więc mnie zostawił w spokoju. Na szczęście odpuścił wszelką przemoc wobec mnie.
Moi rodzice nienawidzili gdy gram na skrzypcach. Uznawali to za nie godne zajęcie wobec tak delikatnej dziewczynki. 
Chciałbym wiedzieć czemu aż jestem takim kurestwem w tej rodzinie. Co ja zrobiłem źle? 
Nikt tego tak naprawdę nie wiedział.


Po jakimś czasie usłyszałem, uh co to dokładnie było? Brzmiało jakby ktoś conajmniej wybił mi okno w salonie. Poszedłem na doł to co tam ujrzałem przeszło me oczekiwania [...]

♠Your Favorite Violiner♠Where stories live. Discover now