Rozdział 1

10 3 1
                                    

W życiu Antoniego nadchodziła Wielka Zmiana.

Wielkie Zmiany mają to do siebie, że przychodzą niepostrzeżenie i wywracają wszystko do góry nogami. Nie dają wcześniej o sobie znać, nie pukają; wchodzą z butami do zagraconego mieszkania w bloku i oznajmiają, że już tu zostają.

Antoni miał dwanaście lat i nie znał innego życia niż to, które uwił sobie z rodzicami w dwupokojowym mieszkaniu na szczycie wielkiego bloku. Najbardziej lubił okno salonowe. Było schowane za ogromną wysłużoną kanapą, która od lat służyła rodzicom za łóżko. Antoni czasem na nie wskakiwał i opierał się łokciami o parapet. Odsuwał zasłonę, każdego miesiąca inną i w bardziej szalone wzory niż kilka tygodni wcześniej, i obserwował zatłoczoną ulicę.

Państwo Jagódka od piętnastu lat mieszkali w centrum Katowic. Antoni przywykł do wiecznego hałasu i niespodzianek, jakie oferowali mieszkańcy. Raz spotkał różowowłosą dziewczynę, która próbowała namówić go na udział w jakimś wlarpie. Antoni wrzasnął, że jej nie zna i lotem błyskawicy wystukał kod do klatki schodowej. Nie pamiętał, kiedy ostatnio czuł taką ulgę, znalazłszy się we własnych progach.

Innym razem starszy pan śpiewał pod ich oknami balladę o ukochanej. Nie bardzo potrafił ustać na dwóch nogach, więc i piosenka brzmiała nieskładnie. Okoliczne psy dołączyły do koncertu, ale szybko został zakończony przez policjanta patrolującego ulicę. Antek ze smutkiem wrócił do czytania lektury szkolnej. Przynajmniej przez chwilę miał logiczną wymówkę, czemu nie idzie mu poznawanie dalszych przygód gościa, który zrobił sobie skrzydła i myślał, że gdzieś doleci.

Pomimo tego typu przygód, żyło im się spokojnie. Mama Antoniego codziennie waliła w klawisze komputera, wypluwając niestworzone historie, w których zaczytywały się małe dzieci. Była znaną autorką, podobno – Antoni nie przywiązywał do tego wielkiej wagi, bo i tak, pomimo usilnych starań mamy, nie lubił czytać. Tata pracował w czymś, co nazywał Handlem. Zawsze mówił to tak, jakby używał wielkich liter. Antoni przewracał oczami kiedy tata zaczynał opowiadać o Pracy. Było to nudne jak flaki z olejem i zdecydowanie wolał siedzieć w swoim pokoju.

Sypialnia Antoniego była jednocześnie jego miejscem nauki i zabawy. W niewielkim prostokątnym pomieszczeniu jego mamie udało się upchnąć pojedyncze łóżko, biurko z IKEI, obrotowy fotel i regał. Chciała, żeby regał zapełniony był książkami, ale Antoni sukcesywnie ją odwodził od tego pomysłu. Ostatecznie musiała zrezygnować z prób zainteresowania synem literaturą, więc pozostało jej patrzenie z rosnącą zgrozą jak półki zapełniają się mangami, figurkami potworów rodem z D&D i klockami LEGO ułożonymi w fantazyjne maszyny.

– Nie rozumiem cię, Antoś – mówiła czasami, ślizgając wzrokiem po nowych zdobyczach syna. – Co w tym... ładnego?

– Mamo, lubię malować te figurki – odpowiadał, przewracając oczami. – Poza tym, Michał i Mikołaj też to robią. Oni mają więcej figurek!

Mama wtedy uśmiechała się i wzdychała. Przytulała syna, pomimo jego prostestów, i odchodziła do swojego kącika w salonie, gdzie zawsze pracowała nad nową książką.

Tata Antoniego rzadko bywał w domu. Ciągle pracował albo jeździł w Delegacje. Zwiedzał zagranicę, wracając do domu z mnóstwem prezentów. Uwielbiał kupować różne pamiątki, które mama próbowała upchnąć w szafie. Mebel od dawna pękał w szwach, wprawiając mamę w ponury nastrój.

Czasami, w rzadkich momentach kiedy kończyła pracę nad książką, wstępowały w nią niezrozumiałe siły. Antoni starał się wtedy uciekać, żeby mama nie zagoniła go do pracy. Lata bycia mamą wyczuliły ją na podobne sztuczki. Z rozwianym rudym włosem, którego nie mogła ujarzmić żadna gumka ani spinka, stawała w progu pokoju syna i gromko oznajmiała, że czas na Porządki.

Antoni i Wielka ZmianaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz