Rozdział 2.

1K 43 8
                                    

                             Phoenix

Zaśmiałem się, widząc jak dziewczyna
wzdryga się po moich słowach.
- Co ty, do cholery sobie wyobrażasz!? - powiedziała w stu procentach zdenerwowana, na co mój uśmiech się poszerzył. A, potem znów wyszeptałem, do jej ucha. - Siedź cicho i słuchaj, jak grzeczna dziewczynka, bo przecież nią jesteś, prawda? - powiedziałem z sarkazmem odsuwając się od niej coraz mniej czując jej waniliowe perfumy.

Zacząłem rozglądać się po stołówce. Po moim uśmiechu nie było już śladu, a moja twarz wyrażała całkowitą powagę.
- Słuchajcie, przejdę do rzeczy. Octavia Amelie  Johnson  jest moja. Jeśli ktoś ją dotknie, lub spróbuję zranić to szybko się spotkamy i zapewniam, że nie będzie to miłe spotkanie dla osoby drugiej, a kto dobrze mnie zna, lub chociaż coś o mnie słyszał, wie że jestem do tego zdolny, więc na waszym miejscu nie chciałbym zaczynać zabaw z osobą która nie należy do świętych, gdzie na starcie jest przegranym. -  Powiedziałem całkowicie szczerze, a widząc, że nikt nic nie mówi, wróciłem spojrzeniem do czerwonej jak pomidor twarzy  Octavii, aż muszę przyznać, że ten widok był całkiem zabawny, a nawet i uroczy. Ale kurwa, dobrze być nie mogło skoro Maddox, musiał się odezwać i wszystko zepsuć. Nie wiem, po kim on  jest taki durny.
- No, właśnie! A, jeśli ktoś będzie zaczepiał Grace, to odetne mu ręce, jak w Haunting Adeline.  Grace będzie moja, a Octavia jest tego no mojego brata! - widząc jak  Maddox macha dłońmi i jego potok słów ludzie zaczęli cicho szeptać i śmiać się pod nosem, ale szybko przestali gdy obdarzyłem ich lodowatym spojrzeniem. Nikt nie mógł obrażać, ani śmiać się z moich braci, a szczególnie z Maddoxa (oprócz mnie) lecz pomińmy ten fakt. Widziałem, że Grace się zarumieniła i lekko uśmiechnęła w stronę Maddoxa, ale nawet największy idiota - oczywiście nie wliczając mojego najmłodszego brata, bo to rodzaj specjalnego idioty - zauważyłby że poczuła lekki wstyd.

Octavia patrzyła na mnie wzrokiem od którego sam Bóg by uciekał, ale nie ja, nie jestem Bogiem, ja nie jestem święty i dobry i nigdy nie będę, a ta mała grzeczna dziewczynka wkrótce się o tym przekona.

Ta dziewczyna od zawsze miała moje serce, tamtej nocy miałem pewność, że już go nie odzyskam, gdy poczułem jej pełne, malinowe usta na moich...Jak mogłem myśleć, że chciałaby mnie pocałować? Była pijana do tego to oczywiste, że nigdy nie zrobiłaby tego sama z siebie. Ona. Mnie. Nienawidzi. Zabiłaby mnie gdyby mogła, pewnie myśli, że ja zrobiłbym to samo co ona, jednak prawda jest inna, a po tej imprezie przekona się jaki naprawdę jestem dla niej,  jaką obsesję mam na jej punkcie, ale czy przekona się o tym w miły sposób czy nie zadecyduje ona sama.

- To dopiero początek, aniołku. - Wyszeptałem jej do ucha po czym odszedłem.
                                 
   

Rozdział został totalnie zmieniony, co sądzicie? Podoba wam się?

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jul 14 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Dark Angels Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz