Blond menda

4 0 0
                                    

Wracałem z zajęć razem z Ronem i Hermioną dopóki nie usłyszałem za sobą głosu tego jebanego malfoya.

D:Potter!

Zaczął się egzotycznie śmiać.

H:Harry nie przejmuj się nim. Niech spierdala kutas obsrany.

Stwierdziłem że Hermiona ma rację więc zignorowałem tego debila. Muszę męczyć się już z nim zasrane trzy lata. Typo nie wyglądał na ucieszonego ale chuj z tym.

Przez resztę dnia było git itp. dopóki nie poszliśmy do swoich dormitoriów. Leżałem se na łużku i oglądałem foty moich starych którzy zostali zabici przez tego typa któremu nos chyba zajebali ale mniejsza. W każdym razie stwierdziłem że przykryje się kadrą bo czemu nie. Po zaledwie kilku kurwa minutach poczułem jak coś mi się wsuwa pod kądrę. Spojrzałem z ciekawości co to. Jednak bardzo żałuję tego widoku. Był to łeb tego pizdusia. Jego zawszony ryj uśmiechał się do mnie jagby był jakiś kurwa opętany. Odłożyłem te zdjęcia żeby kutas ich nie zepsuł czy coś. W międzyczasie ta ropucha zaczęła mi kurwa rozpinać rozporek. Na początku miałem zamiar mu zajebać z baniaka ale jednak po co. Zresztą za dużo roboty.

HP: Draco... Jakim cudem t-?

Nie zdążyłem nawet dokończyć tego zadania bo blondi zasłonił mi tą swoją łapą usta.

D: Cicho Potter~

Debil wymamrotał a ja poczułem, że kutas ściągnął mi gacie. Moje ciało zadrżało i ledwo powstrzymałem się od donośnego jęku kiedy poczułem jak mój męski narząd płuciowy był w jego gębie. Zasłoniłem sobie usta żeby nie obudzić innych naprzykład Rona. Po kilku minutach kiedy jego język pieścił mojego ziomka zasnąłem... Najwyraźniej byłem cholernie zmęczony po słuchaniu pierdolenia nauczycieli. Następnego dnia obudziłem się w łużku Malfoya przytulony do jego nagiej klaty. Typ gapił się na mnie jak jakiś zbok a ja od razu spróbowałem wstać jednak bolały mnie plecy... Ciekawe dlaczego....

HP:Kurwa moje plecy.

D:Ojoj biedactwo... A teraz wypiedalaj bo jeśli ktoś się skapnie że tu jesteś to najprawdopodobniej będziemy mieli przesrane.

Debil natychmiast wziął mnie gołego z łużka. Wyrzucił mnie na podłogę z moimi ciuchami i wystawił mi swój jęzor. Czułem że mu przyjebie jednak stwierdziłem że to Jednak nie ma sensu więc poprostu się ubrałem i spierdoliłem... Naszczęście nikt z gryfonów nie zauważył mojego zniknięcia z czego kurwa się tak ucieszyłem... Ale mniejsza. Przez resztę chujowego dnia spotkałem pizdusia tylko raz... A on na mój widok zaczął szczerzyć się ze swoimi ziomkami i chichotać.

S: Potter... Co tu robisz...? Czy nie powinieneś już iść spać?

Za sobą zobaczyłem ryj Snejpa który stał w tej sowojej sutannie i się na mnie gapił....

Rodzina Harrego Pottera Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz