Chapter 1

47 2 0
                                    

17 Stycznia 2018

Wchodząc do Starbucksa, już w drzwiach zauważyłam mnóstwo klientów, których zapewne będę musiała obsłużyć. Nie lubię tej pracy, ani kontaktu z ludźmi tak nawiasem mówiąc, a pracuje tu tylko dlatego, że rodzice zaprzestali płacenia czynszu za mnie, twierdząc, że muszę sie usamodzielnić. Od kiedy oni starają sie być kochającymi i troskliwymi rodzicami? Chyba odtąd, gdy ojciec zażądał rozwodu, z powodu cudownej jak dla niego Larissy, która spokojnie mogłaby być moją siostrą. Odbiło mu na stare lata, ale moja mama się tym nie przejmuje tak samo jak ja. Ona rozumie jego wybór i całkowicie go szanuje, ale również nie pozostaje mu dłużna, bo znalazła sobie wspaniałego chłopaka, z jej lat, z którym osobiście genialnie się dogaduje.

-Sky! -usłyszałam, że moja koleżanka z pracy czegoś pilnie odemnie potrzebuje, a jeśli tak nie jest to wyrwe jej te blond loczki.

-Coś ważnego? Nie mam czasu, popatrz ile klientów. -burknełam i zaczęłam zakładać swój biały, koronkowy fartuszek z logiem firmy. Ach ten nowoczesny pomysł szefa.

-Wziełabyś jutro za mnie...

-Nie. -nie pozwoliłam jej dokończyć, bo nie lubię, gdy ludzie mnie wykorzystują, a nawet nie płacą mi tutaj za nadgodziny.

-Proszę! Mam ślub siostry. -zrobiła minę szczeniaczka, a ja parsknełam śmiechem prosto w jej twarz, prosząc o dalsze nie upokarzanie się swoją mimiką twarzy.

Wyszłam z kantorka i zasiadłam na wysokim krzesełku przy ladzie.
Podchodziło mnóstwo klientów, a moim oczom ukazał się jeden mężczyzna, od którego nie potrafiłam oderwać wzroku. Czułam sie jakbym nie była sobą. Jednak od nie poszedł do lady, ponieważ na jego stoliku widniała już kakaowa latte.

27 Stycznia 2018

Bacznie obserwowałam bruneta z kręconymi włosami, które sięgały mu do ramion, a jego oczy mówiły więcej niż tysiąc słów. Przychodził do Starbucksa codziennie o tej samej porze i ciągle zamawiał to samo. Biedaczek, popadł w rutynę. Na nikogo nie czeka, bo nigdy nikt nie przychodzi i nie siada obok niego z uśmiechem na ustach. Coś mnie w nim intryguje, ale co to jest?

30 Stycznia 2018

-Kakaową latte. Harry. -powiedział brunet obserwowany przezemnie, swoim szorstkim głosem, które wywołało ciarki na moim ciele. Powiedział i odszedł, zostawiając mi należytą sumę za napój.
Patrzyłam jak sie oddala. Jego ruchy były cudowne, tak samo jak jego mocno opinające spodnie.
Jednak dzisiaj zachowywał się inaczej. Na kilometr potrafiłam wyczuć od niego stres, zdenerwowanie, smutek i żal. Bardzo chciałam dowiedzieć się o co chodzi, ale jesteśmy dla siebie obcymi ludźmi. To nierealne, aby mi się zwieżył.

-Kończę zmianę. -rzuciła Camilla, ta sama, która pare dni temu blagala o jakiekolwiek zastępstwo na jej zmianię. Ja tylko skinełam głową, nie odrywając oczów od Harrego - bo takie imię podał, abym napisała mu je na papierowym kubku.

Moje oczy poszerzyły się, gdy Camilla usiadła obok Harrego i delikatnie musnęła jego policzek ustami, a w tym momencie na jego jak i na mojej twarzy pojawił się grymas.
Ona była pochłonięta pewnie równie nudnym monologiem, jak to zwykle w jej zwyczaju, a on był nieobecny. W pewnym momecie powiedział kilka słów, później ona uderzyła go w twarz, a na końcu wybiegła z płaczem ze Starbucksa. Osobiście byłam zdezorientowana. Och, teraz widać, że dawno w moim życiu nie działo się nic ciekawego.

_________

Jeden rozdział to będzie tak jakby jeden miesiąc ★
Mam nadzieje, że Wam się podoba.
Obiecuje, że w następnych rozdziałach będzie się działo dużo więcej! xx

Sweet And Sour ◆ h.s.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz