III

53 6 3
                                    

   Kilka dni po moim ostatnim spotkaniu z Sylwestrem wstawiłem materiał.  Oczywiście pobił rekordy wyświetleń, niesamowite było to ile osób czekało na ten film.
W końcu mogłem odpocząć,  przynajmniej przez chwilę. Chciałem jakoś uczcić ten sukces więc zadzwoniłem do Sylwestra. Pierwszy sygnał,  drugi,  trzeci i poczta głosowa.  Dziwne,  raczej zawsze był przy telefonie. Zadzwoniłem jeszcze dwa razy i nic, ciągle nie odbierał. Zacząłem się martwić,  w mojej głowie pojawiła się już masa scenariuszy, złych scenariuszy.
Minęła godzina i nic,  ciągle się nie odzywał.  Zacząłem chodzić poddenerwowany, nie rozumiałem co mogło się wydarzyć,  dlaczego Wardęga nie daje znaku życia?
Dopiero po kolejnych dwóch godzinach oddzwonił.

- No cześć detektywie,  co tam? - rzucił jak gdyby nigdy nic.

Był taki spokojny? Ja przez 3 godziny wychodziłem z siebie a on jak gdyby nigdy nic pytał "co tam?". Ale właściwie... Co mnie obchodziło życie Wardęgi? Po co mi to, to jego sprawa.  Wziąłem dwa głębsze wdechy.

- Halo? Mikołaj jesteś tam? Coś nie tak?

- Cześć,  wszystko dobrze.  Dzwoniłem wcześniej... Kilka razy.

- Miałem spotkanie,  jeszcze nawet nie ma mnie w domu ale oddzwaniam. Co chciałeś?

- Nie chciałbyś wyjść na jakieś piwo? Tak żeby trochę rozluźnić umysły?

- Eee... Zaczekaj.

Odsunął od siebie telefon ale i tak wszystko słyszałem.  Mówił do kogoś żeby przełożył to spotkanie z dzisiejszego popołudnia bo ma coś innego do załatwienia. Słysząc to poczułem się taki... Wyjątkowy. Sylwester Wardęga przekłada swoje służbowe spotkania żeby się ze mną spotkać.  Nie mogłem powstrzymać szerokiego uśmiechu który wstąpił mi na twarz.

- Wpadnij o 18 do ambasady,  będę miał piwo i coś do jedzenia. Teraz wybacz muszę kończyć.

  Chwilę po 18 byłem już w ambasadzie. Ubrałem moją ulubioną czarną koszulę,  chciałem tego wieczoru wyglądać jak najlepiej.  Otworzył mi Sylwester,  miałem wrażenie, że w całym ogromnym budynku nie było nikogo oprócz nas.
Sylwester zaprowadził mnie do jednego z pokoi gdzie były pufy, pare przekąsek i alkohol.  Na jedną ze ścian padał obraz z projektora,  ale nie byle jaki obraz, właśnie zaczynał "Król Lew".
Spojrzałem na mężczyznę z uśmiechem. On podszedł bliżej I spojrzał mi w oczy.

- Miałem nadzieję na taki widok - sam się uśmiechnął i siadł na jednej pufie.

Usiadłem zaraz obok,  czułem się przy nim coraz swobodniej. W zasadzie tylko przy nim czułem się tak swobodnie. 
Bajka leciała,  my wypiliśmy już kilka butelek piwa.  Wzięliśmy się w końcu za przekąski,  a w zasadzie ja to zrobiłem. Złapałem palcami jednego chipsa i podsunąłem pod jego usta,  bez zawahania go zjadł.  Sam zjadłem kilka a później karmiłem Sylwestra.

- Wystarczy, chcesz żebym był jeszcze grubszy? - spojrzał mi prosto w oczy.

- Daj spokój.

- Nie daj spokój,  nie dość, że karzeł to jeszcze grubas - śmiał się jednak ja nie rozumiałem o co mu chodzi.
Sylwester nie był gruby,  absolutnie. A to, że był niski... Czy faktycznie było takie złe? Ja zawsze wolałem niższych od siebie.

Po jednej bajce włączył kolejną,  piwo się skończyło i przekąski też.  Dobijała północ.

- Zostań na noc w ambasadzie, jest dużo miejsca, dużo łóżek i ja nie będę sam - posłał mi ciepły uśmiech.

- W sumie... W zasadzie dlaczego nikogo innego nie ma?

- No przecież miałem spotkanie,  musieli zapewnić prywatność - zaśmiał się i wyszedł.

Pokazał mi później gdzie będę spał i oprowadził po piętrze żebym wiedział co gdzie jest. Jakiś czas później musiałem wyjść do łazienki,  byłem już w samych bokserkach więc zarzuciłem na siebie szybko koszulę i wyszedłem.  Szedłem wzdłuż korytarzem,  tylko w jednym pokoju paliło się światło,  w pokoju Sylwestra. Musiałem przejść obok żeby dotrzeć do łazienki.  Byłem już przy drzwiach,  których nie zamknął...
Stał przy komodzie w samych bokserkach, tego widoku nie dało się opisać zwykłymi słowami. Podszedłem bliżej. Rozplątywał włosy zapatrzony w lustro.

- Nie jesteś wcale gruby - powiedziałem cicho.

Jego niebieskie oczy od razu spotkały się z moimi. Łagodnie się uśmiechnął I podszedł bliżej.

- Nie możesz spać? Czy po prostu chcesz popatrzeć na prawie nagiego trzydziestolatka?

- Nie, nie o to chodzi - od razu zaprzeczyłem i zacząłem się nerwowo rozglądać po pokoju.

Sylwester podchodził coraz bliżej aż w końcu dzieliło nas naprawdę niewiele. Moje serce biło coraz szybciej, w głowie miałem chaos. Nie wiedziałem czego mogę się po nim spodziewać,  w tamtej chwili zupełnie nic nie wiedziałem. Jakby ktoś zapytał mnie wtedy jak mam na imię też bym nie wiedział. Czułem na skórze jego oddech,  Czułem ciepło bijące od jego ciała. Nogi robiły mi się jak z waty,  jeszcze chwila a upadłbym na Sylwestra. Czułem jak w pokoju robi sie coraz bardziej duszno. Myślałem, że zemdleję a on wciąż patrzył tymi pięknymi niebieskimi oczami prosto w moje.
W końcu otworzył usta...

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Oct 13, 2023 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

NA TROPIE MIŁOŚCI - Wardęga X Konopskyy Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz