Gdzieś w Środku

172 11 6
                                    

Pov. Konopskyy

Boże, Chanel zabije cię. Boże, Boże boże boże! Szybko pobiegłem do kuchni po szmatkę, po czym wytarłem sprawki kota, a sam przebrałem skarpetkę. UFFF. LEKKO lacnałem Channelke i  po 2 minutach otworzyłem.

POV. 3OS.

Drzwi otworzyły się, a Sylwester zobaczył zdyszanego chłopaka. Nie pytał, dlaczego wyglądał jakby przebiegł maraton i dlaczego jego wypieszczony kot syczy jakby zobaczył z niego skórę zdzierali. Starszy wszedł do środka i oboje usiedli w salonie, kot na kolanach Mikołaja, gdy ten przepraszająco go głaskał (nie wybaczy sobie ze go pobił[ledwo dotknął] :( )

— Hej, coś się stało, że przychodzisz? — zapytał czarno-włosy.

— Szczerzr ro nie, lol. Coś się musiało stać? szłem niedaleko.

— Spoko. W.G.L pomóż mi zrobić obiad bo nie umiem gotować... no a do restauracji nie chce iść bo zimno i klucha jest... — powiedział młodszy, a Sylwester tylko wstał oraz poszedł do kuchni kolegi trzymając go za ręce, co sprawiło u tego ukryte zagryzienie wargi, żeby się nie zapaść pod ziemię.

— To co chcesz zrobić?

— A to coś mam r- em... frytki będą spoko, umiesz?

— Mam jebane trzydzieści dwa lata, dorabiałem w barach, miałem pojebaną  matkę i 50% moich znajomych z przed YouTuba zostało kucharzami. NIE UMIEM. — Powiedział sarkastycznie, po czym wyciągnął potrzebne składniki, a Mikołaj się zaśmiał.

Cause you and me in this world || Wardęga x Konopskyy (Zawieszone Na Zawsze)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz