Rozdział 2

143 16 3
                                    


NICOLE

Czas leciał nieubłaganie, ale zazwyczaj w chwilach, gdy potrzebowaliśmy mieć go więcej. Kiedy natomiast na coś bardzo czekaliśmy, on niemiłosiernie się dłużył i tak właśnie było w tamtym momencie. Nathaniel odwiózł mnie do swojego domu, zostawiając w towarzystwie Patty i Issaca. Od jego wyjścia minęło trzydzieści minut, a ja miałam wrażenie, jakby to były co najmniej trzy godziny. Spojrzałam na wygaszony ekran telefonu, który nerwowo ściskałam w dłoni. Przesunęłam wzrokiem po Patty, która przeskakiwała pilotem po kanałach, a ja walczyłam z coraz silniejszą potrzebą wyrwania go z jej rąk. Irytowało mnie dosłownie wszystko, bo nie potrafiłam skupić uwagi na niczym innym, jak na nieobecności Nathaniela.

— Możesz już zostawić ten telewizor w spokoju? — zapytałam, tracąc cierpliwość.

Patty spojrzała na mnie przez ramię i bez słowa pozostawiła kanał sportowy. Jak na złość, akurat leciała transmisja z wyścigów na torze. Serce zabiło mi mocniej, gdy obserwowałam pędzące auta, bo właśnie w tej chwili Nathaniel również mógł się ścigać. Przełknęłam ślinę i odwróciłam wzrok, dostrzegając, stojącego w wejściu Issaca. Miła nietęgą minę i nerwowo zaciskał zęby, jakby zastanawiał się, czy warto otworzyć buzię i coś powiedzieć, czy jednak lepiej milczeć.

— Co jest? — odezwała się Patty, zanim ja zdążyłam to zrobić.

— Nie odbierasz telefonu — oznajmił, robiąc krok w stronę swojej dziewczyny. — Dzwoniła do mnie twoja mama — kontynuował, chowając telefon do kieszeni spodni.

— Coś się stało? — Patty gwałtownie poderwała się z miejsca i szybko podeszła do chłopaka.

— Twój tata jest w szpitalu. Miał wylew.

Widziałam, że starał się zrobić to w miarę delikatnie i ostrożnie, ale czy takie wiadomości można było przekazać w odpowiedni sposób? Czy był jakiś złoty środek, dzięki któremu taka informacja mniej by bolała?

W milczeniu obserwowałam, jak dziewczyna przetrawiała pozyskaną informację, blednąc na twarzy z każdą kolejną powolnie upływającą sekundą. W takich momentach dla osoby przeżywającej swój własny koszmar czas nigdy nie miał znaczenia. Czasami się nam zdawało, że minęły godziny a w rzeczywistości były zaledwie minuty. W innej sytuacji to sekundy okazywały się minutami lub nawet godzinami milczenia, którego nie potrafiliśmy przerwać. Każdy przeżywał traumatyczne doświadczenia i ból na swój sposób, a w takich sytuacjach najlepiej było zwyczajnie czekać i pozwolić na poukładanie w głowie bałaganu, jaki zapanował.

— Ja muszę tam jechać — wydusiła w końcu z przerażeniem, spoglądając to na mnie to na Issaca.

Widziałam, jak chłopak bił się z myślami. Z jednej strony była jego dziewczyna, która potrzebowała go w tamtej chwili jak nigdy nikogo wcześniej, a z drugiej byłam ja. I może nie tyle ja go obchodziłam, ile Nathaniel, któremu obiecał się mną zająć. Wiedziałam, że Nate powierzając mu mnie, musiał naprawdę mu ufać. I ja mimo dość skomplikowanej znajomości z Issaciem również mu ufałam. Co więcej, nie miałam prawa odbierać go dziewczynie. Nie mogłam prosić, wymagać czy liczyć na to, że zostanie, by mnie pilnować, przed DiLaurentisem, który zapadł się pod ziemię. Nie mogłam, kiedy potrzebowała go Patty.

— Jedzcie — oznajmiłam, wstając z miejsca.

— Nie możesz... — odezwał się Issac, ale mu przerwałam.

— Spójrz na nią — poleciłam, wskazując na stojącą przed nim dziewczynę. — Ona cię potrzebuję. Ja jestem w domu, nic mi się nie stanie i Nate to zrozumie, nawet jeżeli początkowo się wścieknie — westchnęłam, dobrze zdając sobie sprawę, z czym przyjdzie mi się zmierzyć. — Jedźcie razem — powtórzyłam.

Lost in Fire cz. 2 / WYDANEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz