To jest dość smutny rozdział, ale mam nadzieję, że trochę gorętszy finał go rekompensuje. Ale takie właśnie jest życie Cole'a 💞
*********
Nim Cole Rawsmith poznał Jessamine Heyes jego ścieżka ledwo mogła przypominać życie.
Khoel Rawsmith mógł przyjść na świat w rodzinie z bogactwami, lecz była ona kompletnie pozbawiona emocji. W tamtym miejscu miłość była wystawiana za próg dzień w dzień i noc za nocą. Po latach już się nie trudził nawet, by wskazać chociaż jeden pozytywny aspekt: takie w jego otoczeniu nie istniały do momentu...
Nie, nie tylko do momentu poznania Jessamine.
Zaczęło się wcześniej.
Zaczęło się od nich.
Nim jednak mógł zrozumieć, czym prawdziwa przyjaźń oraz niezachwiane oddanie mogło się cechować, Khoel był najbardziej samotnym chłopcem na świecie. Był przestraszonym chłopcem, który udawał o wiele dojrzalszego niż powinien. Niż od niego wymagał ojciec, albo chciały przyjaciółki matki.
Dopóki ich nie poznał wszystko było po prostu niebywale pojebane.
Wychowywał się w połowie lat osiemdziesiątych na przedmieściach Chicago. Ładny dom, solidny płot, duża buda dla psa, w której trzykrotnie sypiał i tylko raz z własnej, nieprzymuszonej woli. Skoro tę umiejscowiono na tylnym ogrodzie pod rozłożystym dębem ojciec nie musiał się obawiać, że ktokolwiek zobaczy w jaki sposób dyscyplinował swojego pokornego, złotego chłopca.
Boże, ależ on się brzydził swoim synem.
Nikt nie mógł dokładnie powiedzieć, czy Jonah Rawsmith w ogóle czuł w życiu coś więcej niż odrazę. Khoel pamiętał, że ojciec z matką związał się dla pozorów, dla wizerunku dbał o siebie w pocie czoła i dla najlepszego poważania wszystko musiało iść po jego myśli.
Dlaczego zatem Khoel, idealny, piękny Khoel sprawiał, że żółć podjeżdżała ojcu do gardła za każdym razem, gdy go widział? Nie wiedział tego, nigdy nie chciał się tego dowiedzieć, a że ten gryzł piach od dwudziestu lat nie miał powodu, by obawiać się prawdy.
Wczesne dzieciństwo Khoela składało się głównie z przebłysków różnego rodzaju upokorzenia, które zakopał bardzo głęboko. Jednak z takimi wspomnieniami już tak bywało, że uwielbiały wypływać na powierzchnię, gdy tylko jakaś rzecz, błaha i durna sprawa, się z tym wiązała. Do tej pory nie znosił melodii z kreskówki ThunderCats. W jego młodości była najważniejszą rzeczą chłopców z jego otoczenia. Khoel mający łagodne, wręcz anielskie usposobienie oraz taką właśnie twarz, wielokrotnie bywał zwyzywany od ciot, cweli, dziewczynek i lalusiów. Czasami nienawidził swojej delikatnej, chłopięcej twarzy – czasem pragnął przeciągnąć po niej nożyczkami i coś, cokolwiek z nią zrobić.
W końcu jeśli słyszał to od ojca, słyszał od rówieśników... dlaczego nie miało być to prawdą?
Zatem gdy tylko ThunderCats stała się najważniejszym tematem w szkole Khoel musiał dowiedzieć się, o co z tym chodziło. Nie spodziewał się, że znajdzie w pospiesznych seansach ukojenie. Chociaż był dzieckiem i nie mieszkali na wsi, tak jak to opowiadał ojciec, zawsze było coś do zrobienia – lepsze oceny, równiejszy trawnik, szybciej zgrabione liście. Gdy nauczył się obsługi magnetowidu problem sam się rozwiązał. Khoel po prostu przepadł dla tej animacji i w końcu miał jakiś punkt wspólny z kolegami ze szkoły.
Do momentu w którym Khoel się zapomniał. Teraz już nie pamiętał, jak tak właściwie się to wszystko zaczęło, ale pamiętał koniec. Wybity ząb, zwichnięty nadgarstek, ból i upokorzenie pozostałe po pasie na tylnej części ud. Trzy tygodnie nie mógł nosić spodenek...
![](https://img.wattpad.com/cover/340137840-288-k170326.jpg)
CZYTASZ
Winning show. W niebezpieczeństwie [+18]| Why choose✅
RomanceWersja przed korektą, przepraszam za wszystkie błędy🙏 🔞reverse harem, wymuszona bliskość, czterech ochroniarzy, hate-love, fast i slow burn, "co tylko zechcesz", "tknij ją a...", "naprawdę napisałaś dla mnie scenariusz porno?"🔞 Jessamine Heyes je...