Rozdział 3

2.5K 60 21
                                    

- Jak co minął dzień w szkole? - zapytał Luke.
-Nie było źle - uśmiechnęłam się słabo.
- Coś się stało?
- Nie, nic się nie stało. - Mogę zostać sama? Źle się czuję - Chyba uświadomił sobie, że kłamałam, no cóż nigdy nie byłam dobra z aktorstwa. Kiedyś nawet na przedstawieniu szkolnym wywróciłam się na scenie.  Byłam krzakiem.

- Przynieść ci jakieś tabletki? -zapytał.

- Nie, nie trzeba - skrzywiłam się przez niezręczną ciszę po wypowiedzeniu tych słów. - Jedziesz może do sklepu? - zapytałam.

- Nie, ale jak coś potrzebujesz czegoś to mogę pojechać.
Świetnie, że się zgodził, bo mam niesamowitą ochotę na babeczki.

                                       ***

Jak powiedział to tak też było, właśnie mieliśmy wchodzić do sklepu kiedy do chłopaka zadzwonił telefon.

-Wejdź a ja zaraz dołączę powiedział odbierając telefon.
***

-Wiesz że ja nigdy nie piekłem ciasta? - zaczął rozmowę chłopak. - Zawsze zamawialiśmy ciasta w piekarni. - powiedział wzruszając ramionami.

-No cóż zawsze musi być ten pierwszy raz - uśmiechnęłam się miło. - Podasz mi mąkę? - spojrzał na mnie w dziwny sposób- No co?

-Nie wiem gdzie jest, mówiłem ci, że nigdy nic nie piekłem - powiedział marszcząc w zabawny sposób brwi.

-Ale żeby piec to chyba nie musisz wiedzieć gdzie jest mąka. - Dobra to pomóż mi ją znaleść.

-Kiedy się dowiedziałeś o tym, że razem zamieszkamy? - zapytałam podczas otwierania szafki.

-Trzy miesiące temu? No jakoś tak.

-Serio a powiedzieli ci to razem czy...

-Razem. -Odpowiedział, zobaczył moją zdegustowaną minę na co się zaśmiał. - No co?

-Mi powiedzieli w tym samym dniu co tu przyjechaliśmy - skrzywiłam się.

-Współczuję. Rzucili Cię na głęboką mówiąc to cztery miesiące przed wakacjami, mogli chociaż zaczekać do wakacji żebyś w trakcie roku nie dołączała, bo wiesz wtedy już są raczej grupy przyjaciół i ciężej się z kimś zaprzyjaźnić, szczególnie, że musiałaś zostawić swoich przyjaciół.

-No to prawda mogli mi powiedzieć tydzień przed wyprowadzką, pożegnałabym się wtedy z Leo- rozmawialiśmy tak zapominając o tym co mieliśmy zrobić. -Znalazłeś tą mąkę? - powiedziałam, otwierając szafkę. Mój pech dawał o sobie znać, ponieważ kiedy otwierałam szafkę zawartość produktu, którego szukaliśmy przechyliła się wysypując na mnie całą swoją zawartość.

-I co znalazłaś? - Chłopak odwrócił się w moją stronę, otwierając usta w szoku i powstrzymując parsknięcie.
- Chyba...- parsknął śmiechem - Chyba masz coś na twarzy.

-Dzięki, nie zauważyłam. - Powiedziałam.-Mamy jeszcze mąkę?

Odwrócił się i wyciągnął ją z szafki w której jako pierwszej sprawdzał czy nie ma tego niezbędnego składnika.

-Ooo patrz co znalazłem... Olafku  - kiedy usłyszałam że porównał mnie do postaci z krainy lodu wystawiłam w jego stronę środkowy palec.

It was always about you [Wolno pisane]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz