Można by powiedzieć, że modliłam się nad szklaneczką z alkoholem, bo wypiłam go już tyle, iż gdybym pewnie opróżniła jeszcze jedną, to pewnie doprowadziłabym się do takiego stanu, że zgonowałabym w zlewie barmana.
Wplątałam palce we włosy, kołysząc bursztynowym płynem, który równomiernie rozlewał się po ściankach, a później leniwie
z powrotem spływał na dno. Było mi niedobrze, a jeszcze gorsze było to, że nawet nie czułam się rozluźniona, ani wesoła czy cokolwiek miałby
pozytywnego wywołać u mnie najmocniejsze whiskey dostępne w karcie alkoholi. Szumiało mi lekko w głowie, która robiła się trochę ciężka, ale nie chciałam pójść spać, bo wiedziałam że jak tylko się obudzę wszystko uderzy we mnie ze zdwojoną siłą i poczuję się jeszcze gorzej niż bez procentów.Barman patrzył na mnie litościwie nawet nie wyjmując mojej karty kredytowej z terminala, bo tak szybko opróżniałam kieliszki, czy tam
szklanki, że nie było sensu co dwie minuty wyjmować karty, a potem znowu pobierać z niej pieniądze. Dlatego tylko co jakiś czas widziałam kątem oka jak nabija kolejne rachunki skąd wysunęło się kilkanaście, albo i kilkadziesiąt paragonów. Wciąż jednak nie byłam usatysfakcjonowana tym w jakim stanie jestem i po co musiałabym sięgnąć, żeby poczuć to, czego chciałam. Byłam gotowa na wszystko. Mogłam się naćpać, przelizać, czy dać się przelecieć jakiemuś pierwszemu lepszemu gościowi, byleby tylko móc sobie w jakiś sposób ulżyć i poczuć się na chwilę lepiej.Podwinęłam rękawy swetra do łokci, bawiąc się swoją bransoletką na nadgarstku, którą dostałam od Lucasa na urodziny. Parsknęłam mimowolnie na wspomnienie mojego partnera, która zapewne już mnie znienawidził za to że urwałam z nim kontakt, chociaż obiecałam że będę posłusznie pisać równiusieńko co kilka godzin. Pokierowana tak naprawdę... trudno
było mi określić czym, czy złością, chęcią zemsty, czy może rozżalenia, owinęłam wokół palca sznureczek zaciskanej bransoletki ze znakiem nieskończoności, po czym zerwałam ją z ręki. Pozostawiła na mojej skórze czerwony ślad, ale nie przejęłam się tym ani trochę, tylko jakby tego było mało wrzuciłam resztki biżuterii do szklanki z colą, która stała obok mnie, służąc za popitkę, chociaż w ogóle nie upiłam ani kropli.Czerwony sznurek z resztą srerbnego znaku powoli opadał na dno, a gaz z napoju zaszumiał, kiedy pochłonął ją w swojej czerni. Potarłam swoje skronie, mocniej zaczepiając obcasami botków o podnóżek, chcąc gdzieś rozładować swoje napięcie i irytację. Wywróciłam mimowolnie oczami, wypuszczając zdruzgotane westchnienie. Podniosłam głowę, aby napotkać spojrzenie barmana, który polerował wysoką szklankę
szmatką i jakby wyczuł na sobie mój wzrok, zerknął w moim kierunku. Wyglądał jakby posyłał mi współczujący wyraz twarzy, chociaż tak naprawdę miałam głęboko w dupie to, co sobie myślał i co chciał mi przekazać.Ja natomiast jedyne co zrobiłam powtarzając tą
czynność któryś raz z kolei przechyliłam resztę alkoholu do gardła z trudem powstrzymując
odruch wymiotny przez moc szkockiej i odstawiłm ją z hukiem na blat, podsuwając ją znacząco w kierunku barmana, aby dolał mi coś jeszcze.Odstawił szklankę na suszarkę, po czym podszedł do mnie, odgarniając w tył swoje kasztanowe włosy, a następnie zerknął na mnie z pobłażaniem.
— Posłuchaj, nie chcę ci przeszkadzać w opijaniu, ale...
— Nalej mi czystej. - rzuciłam niezobowiązująco, nieco przeciągając samogłoski, bo ciężko było mi się mimo wszystko składnie wysłowić.
— ... może już powinnaś przystopować, co? Dziewczyno, zaraz opróżnisz mi połowę barku, może chciałabyś żebym do kogoś zadzwonił...?- zaoferował.
Rzuciłam mu przelotne spojrzenie, a następnie roześmiałam się wesoło, kręcąc głową w rozbawieniu, gdy uświadomiłam sobie jakie pytanie mi zadał. Brew mu drgnęła, jednak nie odpowiedział, a badawczo mi się przyglądał. Jedyne jaka zmiana we mnie zaszła to moment w którym moje oczy zaszły gęstą powłoką łez, aż młody barman stał się rozmazany
i zniekształcony.
CZYTASZ
Burned Layout
Romance„Ona pokochała go zbyt późno, żeby mógł podjąć inną decyzję." II tom trylogii Układ